Pan Paweł Dobrowolski podaje rządowy punkt widzenia na uszczelnianie podatków. Jest to pogląd słuszny, jeżeli przyjmiemy założenie, że podatki są głównym celem działalności gospodarczej przedsiębiorców.
Jak wiadomo (albo przynajmniej jak twierdzi rząd), dziura VAT wynosi w Polsce kilkadziesiąt miliardów złotych rocznie, przy czym złodzieje i oszuści skupiają swoją działalność w kilku branżach: budownictwo, IT i handel sprzętem komputerowym i paliwa. Czy tak jest faktycznie nie wiemy. Nie mamy dowodów na potwierdzenie skali wyłudzeń. Policja i służby wyśledziły faktyczne wyłudzenia na kwotę kilkudziesięciu milionów, czyli około tysiąckrotnie mniej niż wartość szacowana.
Jak więc wygląda uszczelnienie w praktyce?
W budownictwie, paliwach, sprzęcie IT i z jakiegoś powodu przy handlu folią stretch obowiązuje tzw. odwrócony VAT. Czym się różni od zwykłego? Rozważmy przykład:
Trez ma firmę IT, zrealizował kontrakt na dostawę oprogramowania do pewnego szpitala. W pakiecie dostarczyć ma również server (taki duży komputer). Cenę ustalmy na 1 000 000 zł netto.
Trez zleca analizę biznesową (nie wie zbyt wiele o szpitalach, jest mistrzem programowania a nie medycyny) za 200 000 zł netto, kupuje server z gwarancją i licencjami za 50 000, zleca firmie instalację okablowania, chłodzenia itp za 100 000, zleca usługi prawne i księgowe i tak dalej. Pracownicy Treza napisali system wytwarzając tym samym 300 000 wartości dodanej netto, 700 000 netto to wymienione wyżej koszty towarów i usług zakupionych przez Treza.
Trez wystawia fakturę na 1 000 000 netto, czyli 1 230 000 brutto, czyli VATu powinien odprowadzić 230 000 - podatek należny. Ale hola! 700 000 zł netto już zostało opodatkowane podatkiem VAT w kwocie 161 000zł - podatek naliczony, Trez powinien więc dopłacić tylko 69 000. Tak było przed zmianami. Po zmianach jest tak:
Trez głupio wystawił JEDNĄ fakturę która zawierała koszt oprogramowania i sprzęt (serwer) zawierający dysk HDD i SSD. Wpadł więc jak śliwka w kompot - musi najpierw zapłacić 161 000 zł podatku wliczonego w ceny usług, później 230 000 VAT, po czym prosić urzędnika o zwrot 161 000 podatku wcześniej zapłaconego. Rachunek wygląda więc tak:
Dochód brutto: 1 230 000 PLN,
Koszt netto (nie licząc kosztów pracy pracowników Treza): 700 000,
Odprowadzony VAT: 391 000 (z czego 161 000 zł to nadpłata, Trez czeka na zwrot z urzędu).
Trez ma : 139 000 na koncie, może przeznaczyć to na wynagrodzenia pracowników, utrzymanie biura, PIT, ZUS, FGŚP itp.
Morawiecki ma: 230 000 zł które Trez i dostawcy Treza w sumie powinni zapłacić, oraz 161 000 zł które Trez pożyczył mu żeby wykres w powerpoincie wyglądał ładniej.
I teraz najlepsze: Trez poprosił uprzejmie urzędasa z US o zwrot własnej kasy i za karę dostał dwie kontrole. Dwa razy kontrolowano to samo, po to tylko żeby przedłużyć okres oczekiwania na zwrot VAT.
To tyle jeżeli chodzi o przykład. Teraz ciekawostka:
Gdyby Trez zwolnił wszystkich Polaków i sprzęt oraz usługi kupił poza Polską, nie zapłaciłby tych 161 000 VAT i nie musiałby kredytować Morawieckiego! Przy obrocie wewnątrz-unijnym, VAT Trez musiałby odprowadzić po imporcie, anulowałby się on jednak częściowo z VATem należnym więc Trez musiałby dopłacić tylko 69 000 zł. Dokładnie tak działają dzisiaj konkurenci Treza z Niemiec, Czech, Irlandii czy Hiszpanii. Tak wygląda polityka propolska, że opłaca mi się zwolnić Polaków i przenieść interes do Czech a Polskim szpitalom sprzedawać czeskie produkty! A Trez pracuje w sektorze wysokich technologii, który w krajach ościennych jest w większości zwolniony z PIT albo traktowany preferencyjnie.
Tu artykuł - firmy budowlane mają dokładnie ten sam problem.
Teraz już wiecie, dlaczego w inwestycjach macie zapaść i spada produkcja przemysłowa?
Róbcie tak dalej to podatki będą płacić wyłącznie urzędnicy, rolnicy, górnicy i księża.
Inne tematy w dziale Gospodarka