No i stało się. W końcu już wiem, kim jestem i gdzie jest moje miejsce w świecie. Dzięki premierowi Donaldowi Tuskowi spadła mi dzisiaj pleśń z oczu i wreszcie mogłem zobaczyć wymiar mojej życiowej podłości, mojej wrogości wobec Polski, mojej egzystencjalnej drapieżności. W czasie posiedzenia Rady Krajowej PO premier Donald Tusk przedstawił w sposób niezwykle plastyczny pewien szkic sytuacyjny, określił położenie kraju, o którym myślałem, że jest moją ojczyzną. Wydawało się mi, że z racji miłości do niej mam prawo mówić o niej, uczestniczyć w jej kształtowaniu, wypowiadać się krytycznie na temat polityki rządu, jeśli w moim przekonaniu rząd popełnia błędy. W swojej naiwności byłem pewny, że ten, kto nie będzie się zgadzał z moim wyobrażeniem ojczyzny powie: „Słuchaj, to nie tak. Moim zdaniem mylisz się...” - a potem będę mógł spokojnie usłyszeć jego rzeczowe argumenty. Teraz okazuje się, że kochać Polskę, być patriotą to tyle, co kochać PO, zgadzać się z premierem, to znaczy, będąc w swojej „różności”, być w „jedności” z nim. Inaczej nie można. Kto postępuje inaczej, ten na pewno „nie może znieść tego, że Polska istnieje”, ten jest jej wrogiem.
Czego można było dowiedzieć się jeszcze z ust Donalda Tuska na posiedzeniu Rady Krajowej PO? Ano tego, co można streścić mniej więcej tak: Tu jest Polska. Polskę chronimy my, jej pasterze, czyli wy pod moim przewodnictwem. Cała Polska jest pełna lęku, trwogi, trzęsie się ze strachu, zbiła się w płochliwe stadko, bo oto otacza ją zewsząd wilcza wataha krwiożerczych bestii, chcących przegryźć jej szyjną tętnicę. Stado okrutników z PiS-u i ich najemników światopoglądowych mobilizuje wszelkie siły zła, osacza Polaków, chce spętać Polskę. Patrzcie, spójrzcie na nich, jak kopią okopy! jak wielkie wydrążają przepaście! jak chcą nas odseparować od reszty świata i zdławić! jak chcą nas poróżnić! Jedynym ich pragnieniem jest upadek państwa polskiego! Na szczęście jesteśmy my. Ocalimy naród. Musimy tylko zewrzeć szeregi, bardziej się zmobilizować, wybrać nowe władze partyjne, które zapewnią spokój i bezpieczeństwo ojczyźnie. Najważniejsze zadanie na teraz to zniszczyć tych, którzy stanęli u bram ojczyzny, żeby ją zburzyć. A potem? Potem jak Mojżesz poprowadzę was do Kanaanu.
Słowa premiera Donalda Tuska sprawiły, że dzisiaj poczułem się jak wygnaniec, jak ktoś skazany na banicję za zdradę ojczyzny. A przecież jeżeli stoję nawet u jednej z jej bram, tak jak wielu innych, to tylko po to, żeby uderzać kołatką, z miłości do niej, z pragnienia, żeby obudziła się z koszmarnego snu.
"Pisz piórem, kochany Francesco. Słowa pisane mieczem nie są trwałe. Pióro i zeszyt to prawdziwe fundamenty prawdziwego mocarstwa." Bolesław Miciński
Moje fotografie
https://www.deviantart.com/arte22/gallery
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka