Artur Lewczuk Artur Lewczuk
191
BLOG

Między milczeniem a głosem

Artur Lewczuk Artur Lewczuk Polityka Obserwuj notkę 0

 I znowu kolejna powódź. Znowu rwące rzeki, które niszczą wszystko, co stoi na ich drogach. Rozpadły się domy, ogrody zniknęły, a kiedy wody ustępują, pozostaje szlam. Wszystko zaczyna być nie tak, jak być powinno. Opadają ręce, ale zaraz pojawiają się ludzie, którzy pomagają je podnieść, a czas na nowo zaczyna iść.

Reklama
Myślę jednak teraz o innej powodzi, która nas dotknęła, o powodzi słów, które obrażają, dzielą. Myślę o rwącej rzece naszego życia politycznego, o jej wylewach agresji, a nawet nienawiści. Patrzę na gnijące w jej wodach nasiona wartości. Widzę, jak pozostawieni są sami sobie ci, którzy mieszkają poza centrum „miasta” – na „kolonii poglądów”. Wyszydza się ich, jakby byli mieszkańcami jakiegoś leprozorium, próbuje dosięgnąć szyderstwem. 

Mam nieodparte wrażenie, że wierną ilustracją części naszego obecnego życia politycznego, realiów „miasta” jest świat przedstawiony w wierszu Wystana H. Audena „Tarcza Achillesa”. Ten świat, ryty przez Hefajstosa na tarczy przeznaczonej dla syna Tetydy i Peleusa, to niebo grafitowe, sztuczna pustynia, naga gładka równina bez odrobiny zieleni. To zgromadzeni w pustce ludzie zastygli w oczekiwaniu na rozkaz, zgadzający się zawsze z tym, co powie im „głos bez twarzy” dowodzący wszystkiego statystycznie. 

Pewnie wielu z nas zastanawia się, jak odgrodzić się od tej rwącej rzeki zdarzeń, jak siebie przed nią ocalić, i wielu dochodzi do wniosku, że można to zrobić jedynie dzięki zaporze z piasku milczenia. Tak też postępuje Hefajstos, ryjąc na tarczy przygnębiający obraz świata. Kiedy Tetyda, która przygląda się jego pracy, widzi, że ten w milczeniu tworzy tarczę, że jedynie odwzorowuje świat, nie wyraża buntu wobec tego, co przedstawia, wybucha gniewem. Boginię oburzyła niewzruszoność Hefajstosa, brak emocji w związku z tym, co ukazuje, brak protestu wobec tych, których przedstawił, ot chociażby w postaci sądu, który wcześniej czy później ich spotka. Jej gniew jest tym większy, że kulawy bóg wiedział, co jest logiczną konsekwencją świata bez duszy - na kutej przez siebie tarczy Hefajstos umieszcza przecież młodego „obdartusa”, człowieka okrutnego, wyzutego z wszelkich uczuć, wzruszeń; żyjącego bez namysłu, zawsze gotowego spłoszyć ptaka kamieniem.

Tetyda uczy nas swoim oburzeniem cnoty mówienia, głosu i przestrzega przed milczeniem. Ale jaki to powinien być głos? 

Reklama
Matka Achillesa, świadek powstawania tarczy, zawrzała gniewem jeszcze z innego powodu. W jej przekonaniu dzieło Hefajstosa było dziełem kłamliwie przedstawiającym świat, ukazującym jednostronnie prawdę o świecie. I jako takie, tak samo jak świat „miasta” rodzi często „łobuza”, tak i ono swoim pesymizmem, przekonaniem o wszechobecnym złu, wszechobecnej pustyni życia stwarza człowieka bez duszy. Odbiera człowiekowi nadzieję i wiarę w sens życia. Na swój sposób uczy, że zwycięstwo odnoszą jedynie ludzie podli. Tetyda rozgniewała się, bo na tarczy nie zobaczyła winnych pnączy, morza, rączych łodzi, mężczyzn i kobiet w tańcu, krów i libacji, dyskoboli i łuczników, a więc symbolicznych znaków piękna, niezwykłości życia, głębi, cudowności, bogactwa świata, radości, które życie człowiekowi daje. Nie zobaczyła znaku wspólnotowości życia i rywalizacji opartej na uczciwych, jasnych zasadach, wyrażających szacunek człowieka do człowieka. W przekonaniu Tetydy tarcza wykuta przez Hefajstosa przedstawia tylko cząstkę prawdy o świecie – bo przecież obok zła istnieje piękno i o nim również trzeba świadczyć, jemu też trzeba dawać wyraz. Nieumieszczanie piękna na tarczy jest swego rodzaju współuczestniczeniem w tworzeniu złego świata, a to dlatego, że ukazywanie jedynie negatywnych przejawów życia, złych wzorów istnienia tworzy złych ludzi.

Myślę sobie, że kiedy rozpadają się domy, kiedy ogrody znikają, kiedy brodzi się w szlamie i wylewają rzeki obraźliwych słów, nie powinniśmy bronić się milczeniem, trzeba mówić, ale mówić tak, żeby z naszych słów nie zrodził się „obdarty łobuz”, który będzie włóczył się bez celu, który nie słyszał, by słowa dotrzymano i nie wierzył, „by ktoś mógł płakać nad cudzą łzą wylaną”. Powinniśmy mówić tak, by zatrzymany zegar zaczął znowu iść, by ludzie z „miasta” nie myśleli, że istnieje tylko jedna mowa - ich mowa.

 

"Pisz piórem, kochany Francesco. Słowa pisane mieczem nie są trwałe. Pióro i zeszyt to prawdziwe fundamenty prawdziwego mocarstwa." Bolesław Miciński Moje fotografie https://www.deviantart.com/arte22/gallery

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka