Współczesnemu człowiekowi, zazwyczaj wydaje się, że nie ma niczego poza nim. Nic więc dziwnego, że wiele zdarzeń jest dla niego nie do pojęcia, że przestaje rozumieć samego siebie i to, co z nim się dzieje. Wobec wielu zdarzeń czuje się bezradny, a wystarczy sięgnąć do skarbnicy ludowej kultury, ludowych opowieści o duchach, by wiele życiowych trudności przezwyciężyć. Niektórzy z nas myślą, że „duchy karczemnej tworem gawiedzi// W głupstwa wywarzone kuźni”, ale czy mają rację?
Podlaskie duchy dzielą się na dzienne i nocne. Już sam podział świadczy, że towarzyszą nam nieustannie. Jednym z nich jest domowy, nazywany niekiedy ojczulkiem. Przeważnie upodabnia się do jakiegoś zmarłego przodka mieszkańców domu, przy którym wiedzie swój żywot.
Domowy to bardzo pożyteczna istota. Pomaga w codziennym życiu, w prowadzeniu gospodarstwa, troszczy się o dobytek, niosąc wszelką pomyślność. Wymaga jednak zainteresowania, szacunku, opieki. Dlatego na wsi podlaskiej zwyczajem było składanie mu jadła pod czarnym bzem rosnącym koło domu. Dlaczego pod czarnym bzem? Otóż wierzono, że ojczulek chętnie w nim buduje swoje legowiska. Obsadzano więc często bzem domy, by zwabiać dobre duchy i tym samym chronić je przed złymi mocami. Z tej potrzeby zrodził się nakaz mówiący, że bzu nie wolno wykopywać ani ścinać czy też zaśmiecać. Dzisiaj mało kto dba o domowego, nic więc dziwnego, że tyle często między nami nieporozumień i kłótni.
Zaniedbany lub rozgniewany złym słowem wypowiedzianym przez człowieka domowy staje się nieznośny. Swoje niezadowolenie wyraża tłukąc naczynia, niszcząc sprzęty. Powoduje, że mieszkańcom domu nic się nie udaje. A to coś wtedy gubią, a to coś im w domu ciągle się psuje. Kiedy zachowanie ludzi przekracza wszelką miarę, kiedy stają się zgryźliwi, opryskliwi, kiedy ogarnia ich chciwość czy też zazdrość, domowy po prostu wynosi się z gospodarstwa, zostawiając ludzi na pastwę losu.
Korzystają z tego skwapliwie mamuny nazywane niekiedy dziwożonami. Mieszkają przeważnie nad brzegami rzek, zbiorników wodnych, ale często zapuszczają się do wsi i miasteczek. Łatwo je rozpoznać: mają postać bardzo brzydkiej starej kobiety o wielkich i długich piersiach, które zarzucają sobie niekiedy na plecy. Ich włosy są długie aż po biodra. Mamuny są dość pulchne, a na głowie chętnie noszą czerwone czapeczki. Głównym niebezpieczeństwem, które czyha z ich strony jest możliwość podmienienia nowo narodzonego dziecka, najczęściej jeszcze nieochrzczonego i spokojnego. Mamuny kradną matkom ciche dzieci, które są pozostawione same sobie. W miejsce zabranych niemowląt często podrzucają własne – brzydkie, płaczliwe i niegrzeczne, zwane podmieńcami czy odmieńcami. Oszustwa, których dopuszczają się, przeważnie odkrywane są po kilku latach, kiedy podrzucone przez nich dzieci podrastają. Wtedy zazwyczaj okazuje się, że ani trochę nie są podobne do swoich ojców.
Skutecznym sposobem na te demony są brzozowe witki, którymi trzeba kilka razy lekko uderzać odmieńca, dopóki płacz nie przywabi dziwożony. Ta w takiej sytuacji zawsze oddaje ukradzione grzeczne dziecko, a zabiera swoje krzykliwe. O tym że tak jest, może świadczyć historia, jaka kiedyś wydarzyła się w Nowogrodzie, niedaleko Łomży: pewna kobieta kupując na odpuście korale na chwilę zostawiła dziecko w wózku. Ledwo odwróciła się, niemowlę zaczęło łkać. Niewiele się zastanawiając postanowiła je nakarmić. Gdy podeszła do niego, ksiądz, który stał niedaleko i widział, co się stało, zawołał: "Nie wolno! To nie jest twoje dziecko!". I powiedział jej, że zauważył, jak dziwożona zabrała dziecko kobiety, a do kołyski podrzuciła swoje. Poradził zrozpaczonej matce, żeby wycięła trzy witki, które wyrosły w jednym roku i biła nimi podmieńca. Gdy kobieta tak zrobiła, zaraz przyleciała mamuna krzycząc: "To ja twoje dziecko niańczyła, a ty moje bijesz"! I natychmiast położyła berbecia kobiety do wózka, a podmieńca zabrała i uciekła z nim.
Chcąc chronić dzieci przed mamunami, warto nowo narodzonemu dziecku zawiązać na rączce czerwoną wstążeczkę albo założyć czerwoną czapeczkę. Dzięki temu można stworzyć pozór, że jest ono dzieckiem mamuny, a tym samym uniknie się tego, że będzie się musiało wychowywać kapryśnego i niesfornego urwisa.
W okolicy gospodarstwa, które opuścił domowy, można łatwo spotkać południce, nazywane także żytnimi babami. Jako piękne kobiety o gładkich twarzach, gibkim ciele i jasnych włosach, w białych sukniach, czasem z kosą na ramieniu, przechadzają się z gracją polami w słoneczne południa. Są bardzo niebezpieczne dla mężczyzn. Potrafią ich tak omamić, że ci z ich powodu tracą rozum. Południce zsyłają na mężczyzn udary słoneczne, bóle głowy, wyrzuty sumienia, utraty pamięci. Czasem można je zobaczyć, jak tańczą w kręgach pośrodku pól. Dostanie się w taki krąg może grozić śmiercią. Często pojawiają się na polach obsianych żytem. Unoszą się wówczas zazwyczaj nad kłosami jako srebrne mgiełki, a później na nich osiadają, powodując falowanie łanów zboża. Można je spotkać od kwietnia, kiedy wychodzą z kryjówek, aż do żniw. Największą moc mają podobno w maju. Kiedy ma się przeczucie, że w pobliżu znajduje się żytnia baba, trzeba jak najszybciej schronić się w cieniu polnego drzewa, gdyż tam południca nie ma dostępu.
Tuż przed zaśnięciem ludzie niejednokrotnie muszą zmagać się z wiłami. Dręczą ludzi, pojawiając się przed oczami, gdy tylko oczy zamykają się. Wił to wysokie, chude stworzenie uzbrojone w długie pazury i takież zęby. Niekiedy ukazuje się pod postacią starca z długą brodą. W ciągu dnia przebywa wewnątrz drzew, a typowe jego mieszkaniem to brzoza – stąd jednym z nielicznych sposobów na odgonienie wiła jest użycie miotły wykonanej z gałązek tego drzewa. Dlatego też w pokoju, w którym śpi osoba dręczona przez tego stwora, trzeba koniecznie ustawić przy oknie lub w kącie miotłę z witkami do góry. Taką miotłę można też włożyć pod poduszkę.
Do najbardziej dramatycznych zdarzeń dochodzi około północy. Wtedy to pojawiają się strzygonie i upiory. Z tego powodu najlepiej kłaść się spać przed północą i nakryć się pierzyną aż po głowę. Strzygoń jest bliski upiorowi, przy czym w odróżnieniu od niego pochodzi z dusz wcześnie zmarłych, nieochrzczonych dzieci. Strzygoniem może być każde dziecko, które urodziło się z zębami lub trzynasty z kolei potomek tej samej płci. Najczęściej przyjmuje postać sowy. Natomiast dobrym kandydatem na upiora jest ofiara zarazy lub ktoś bardzo zły. Według niektórych wierzeń upiory mają dwa rzędy zębów i dwa serca, z których tylko jedno umiera, a drugie pozwala na pośmiertną egzystencję. Strzygonie i upiory to istoty, które wiodą egzystencję na pograniczu życia i śmierci. W nocy wstają z grobów i napadają na ludzi, których gryzą za pomocą długich kłów i wypijają krew, co ma je uchronić przed rozkładem. Nie znoszą światła słonecznego, dlatego pianie koguta, które rozlega się tuż przed świtem, sprawia, że wracają do grobów. Jako że strzygi i upiory czują obrzydzenie do czosnku, można chronić się przed nimi, nosząc czosnek przy sobie lub zawieszając jego pęczki nad drzwiami i oknami. Kiedy umiera osoba, co do której mamy podejrzenie, że może zostać strzygą lub upiorem, do trumny trzeba wsypać mak. Sądzi się bowiem, że strzygoń bądź upiór, licząc jego ziarenka przed wyjściem na powierzchnię, może to robić przez całą noc i tym samym ludziom jest oszczędzony ich widok.
W drugiej części nocy pojawia się dusiołek. Stwór, który odwiedza nocą śpiących ludzi, aby ich męczyć i utrudniać im sen. Około północy wkrada się do pomieszczeń pod postacią owada, po czym przybiera właściwy kształt – długiego i chudego, przeźroczystego ducha. Siada na człowieku i męczy go aż do świtu, kiedy to ofiara budzi się zmęczona i obolała. Można bronić się przed nim na różne sposoby – zmieniając miejsce spania, śpiąc na brzuchu lub na prawym boku, z głową na miejscu nóg lub z nogami na poduszce.
Świat dawniej był często wypełniony tym, co niesamowite, tajemnicze, czasem tym, co groźne. W ludzkiej wyobraźni przyjmował dziwne kształty, zaludniały go niejednokrotnie stwory dobre, ale i złe. Zawsze między nimi istniał jednak pewien rodzaj równowagi, bowiem to, co niebezpieczne, okrutne miało swoje przeciwieństwo w tym, co szlachetne, piękne. Dzisiejszy człowiek ze swoją podniesioną wysoko głową, ze swoim pewnym krokiem zdaje się być kimś, kto niczego się nie boi, kto przed niczym i nikim nie ma respektu. Jest tak dlatego, w pewnej mierze, że wykorzenił on ze swojej duszy wiarę w mamuny, wiły, strzygi, upiory, dusiołki. Ale czy zapewniając sobie spokój ducha, nie uczynił siebie bardziej samotnym?
"Pisz piórem, kochany Francesco. Słowa pisane mieczem nie są trwałe. Pióro i zeszyt to prawdziwe fundamenty prawdziwego mocarstwa." Bolesław Miciński
Moje fotografie
https://www.deviantart.com/arte22/gallery
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura