Artur Lewczuk Artur Lewczuk
213
BLOG

Gry wojenne

Artur Lewczuk Artur Lewczuk Polityka Obserwuj notkę 2

 

"- Dziadku, a ja jej powiedziałam, że my wszyscy w zgodzie żyjemy...

- Uwierzyla?”

z trylogii o Kargulach i Pawlakach 

Przyglądając się naszej codzienności, temu, co dzieje się w polskiej polityce, można dojść do wniosku, że mamy permanentny stan wojenny.Odkąd sięgam pamięcią, zawsze toczyła się u nas walka. Ciągle były jakieś kampanie, które kończyły się tu i ówdzie piętrzącymi się „stosami politycznych bankrutów”. A ci bankruci po jakimś czasie ożywali i znowu „wchodzili do gry”. Tworzyły się nieustannie jakieś koalicje, potem rozpadały, znowu tworzyły się. Ktoś biegał z siekierką, ktoś nosił jakieś czarne teczki pod pachą. Raz po raz wymyślano strategie, które realizowano przy użyciu takiej czy innej taktyki. Zawsze przy jakimś płocie pojawiali się „Pawlaki”, którzy łapali się za koszule z jakimiś „Kargulami”. Jeśli nawet powodu do bitki nie było, to ostatecznie go wymyślano, bo „sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie." Wrogów szuka się u nas przede wszystkim wśród swoich, pewnie dlatego że jest wróg i wróg. Najlepszy jest „twój, mój, nasz, na własnej krwi wyhodowany." Walczące ze sobą strony największą radość czerpią z nieszczęścia przeciwnika. Często uprawianym u nas grom politycznym towarzyszy przekonanie, że im więcej klęsk spada na wroga, tym lepiej („Mania słyszała? Naszemu sąsiadowi ogiera ukradli, hi, hi… A taki był ładny amerykański, szkoda, hi, hi…”). Jeden drugiemu źle życzy, a co tragikomiczne, tak życząc, nosi na sobie szatę cnoty:   

Syn Pawlaka: "Dziękuje Ci Panie, żeś moją ręką pokarał Kargula i przysięgam na wszystko, co ma moc nade mną, że drogi do domu nie zaślepię i po ziemie wróce, żeby goście nasi nie szukali sie po świecie."

Pawlak: "...A na całe Kargulowe plemię i pole…"

Syn Pawlaka: " A na całe Kargulowe plemię i pole spuść, dobry Panie, wszystkie plagi egipskie."

Pawlak: "...Tylko sie nie pomyl i nas Pawlaków…"

Syn Pawlaka: "Tylko się nie pomyl i nas Pawlaków…"

Pawlak: "...Sąsiadów Kargulowych…"

Syn Pawlaka: "Sąsiadów Kargulowych nie doświadczaj, bo my się swojej miedzy trzymamy.” 

Nasze gry wojenne opierają się na zasadzie: Zwycięzca bierze wszystko. Hmm…To kolejny wyraz naszej głupoty. Kiedyś usłyszałem bajkę, brzmiała ona mniej więcej tak:  Pod drzewem morwowym mieszkała kuna. Pożywienia miała pod dostatkiem, gdyż morwy były duże i soczyste. Codziennie potrząsała drzewem i zbierała świeże owoce. Gdy najadła się do syta owoców, pozostałe owoce suszyła, aby mieć zapas jedzenia na zimę. Pewnego dnia, przy morwie pojawił się wielki niedźwiedź. Właśnie uciekł przed myśliwymi. Był bardzo zmęczony i głodny. Kuna poczęstowała go świeżymi owocami z potrząsanego drzewa. Łakomczuch, gdy najadł się, oblizał pysk i rzekł:

- Kochana przyjaciółko, dziękuję za poczęstunek, ale my niedźwiedzie jemy więcej niż wy kuny. Musisz mi dać jeszcze trochę morw. - Mówiąc to, kłapnął groźnie pyskiem. Kuna, chcąc nie chcąc, jeszcze raz potrząsnęła drzewem. To, co spadło, niedźwiedź połknął w jednym momencie i zaryczał:

- Dawaj jeszcze!

Kuna usiadła przed nim i zaczęła tłumaczyć:

- Jeśli zjesz wszystkie moje morwy, to nie przetrzymam zimy.

Widząc że niedźwiedź nie tylko chce morw, ale i już zamierza się na nią, wskoczyła na drzewo. Niedźwiedź za nią. Kiedy, wspinając się za kuną, był w połowie drzewa, jedna z gałęzi nie wytrzymała jego ciężaru i złamała się. Nienasycony obżartuch spadł na ziemię i dotkliwie się potłukł. 


Tak to właśnie z nienasyconymi obżartuchami bywa – popie oczy wilcze gardło, co zobaczy, to by zjadło. Mógł zaprzyjaźnić się z kuną. Od przyjaźni wolał jednak smak morw. Podobnie jest i u nas. Opozycja jest postrzegana zawsze jako zło, jako stado złych demonów, jako zgraja czarnych charakterów. Artykuły jej poświęcone, które ukazują się w gazetach sprzyjających władzy, często wyglądają jak listy gończe. Czy tak musi być? Pewnie, że nie musi. Czy może być inaczej? Pewnie, że może. Czy wierzę, że będzie inaczej? Nie wierzę. Opozycji warto słuchać. Warto rozważyć to, co mówi ktoś patrzący na wspólne sprawy z innego punktu widzenia. Stąd bierze się mądrość, dzięki temu można uniknąć wielu błędów. Ale czy w naszej polityce o to chodzi? Czy chodzi o prawdę, o sprawne, efektywne działanie? Raczej chodzi o „morwy”.

"Pisz piórem, kochany Francesco. Słowa pisane mieczem nie są trwałe. Pióro i zeszyt to prawdziwe fundamenty prawdziwego mocarstwa." Bolesław Miciński Moje fotografie https://www.deviantart.com/arte22/gallery

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka