Jednym z najniezwyklejszych miejsc Podlasia są bagna biebrzańskie. Wystarczy postawić nogę na tej ziemi, aby zobaczyć piękno jej krajobrazu, bogactwo roślin, zwierząt, nasycać się pełnią zapachów ziół, torfu, stojących tu wód. O tym pięknie mówiono niejednokrotnie, na różne sposoby, ale przeważnie ukazywano je w świetle dnia, w błyskach wschodów i zachodów słońca, przez pryzmat bezkształtnej mgły. Bagna mają jednak także życie nocne, które może przyprawić o drżenie duszę, wywołać dreszcz emocji, które pozwala usłyszeć tajemne głosy, widzieć niezwykłe zjawiska, a czasami spowodować, że człowiekowi nieobeznanemu z bagienną naturą włosy staną dęba. Bo gdy ktoś wybierze się na nie nocną porą, może usłyszeć taplanie się czyjeś w bagiennych oczkach, jakieś posapywania, zawodzenia, błyskające na grądzikach światła, łamane gałązki, skrzypienie drzew. I wtedy trzeba mieć się na baczności, bo jak twierdzą okoliczni mieszkańcy, bagno jest siedliskiem duchów i demonów.
W jaki sposób tam się one znalazły? Podobno największa liczba diabłów strąconych przez Pana Boga do piekła, które do piekła nie doleciały, a trafiły na ziemię, ugrzęzła trzęsawiskach. Ci źli aniołowie, którzy utkwili w bagnie, dotąd tam mają władzę. O tym, że diabli mieszkają na bagnach świadczy chociażby swoisty zapach bagiennego powietrza. Niedaleko Osowca znajduje się bagno, na którym ciągle czuć zapach siarki. Przy jednej z rosnących na nim kęp brzóz ukazuje się cuchnące oczko wodne, co dziwne ocembrowane z czterech stron. Wygląda jakby było łaźnią. Z niej wąskim, lecz głębokim korytem spływa woda do rowu wiodącego ją do niższego jeszcze miejsca - trzęsawiska porosłego olszyną. Miejscowi powiadają, że nocami można w owym oczku zobaczyć diabła, który się w nim myje, pluszcze i takowe sobą strasznie zasmradza.
Nazywa się ich topielcami z tego względu, że często mamią ludzi, by ich utopić, a potem więzić ich dusze. Po co potrzebne są im na bagnach dusze ludzkie? Ano podobno diabli przymuszają je do tego, żeby wywoziły z bagna drewno, którym podgrzewa się smołę w kotłach piekielnych, no i chcą, aby cały czas powiększała się gromada dusz potępionych. Żeby to czynić, czarci na bagnach ukazują się pod różnymi postaciami: świni, barana, krowy, kaczki. A to wszystko po to, żeby wywołać w ludziach chciwość, chęć posiadania tego, co do ludzi nie należy. Jeżeli ktoś temu ulegnie i w swojej pazerności będzie próbował ścigać i schwycić bagienną marę, może ponieść za to karę - utopi się w bagnie.
Przestraszyć je może tylko znak krzyża. Świadczy o tym historia, którą opowiadają sobie mieszkańcy wsi Bronowo położonej niedaleko Wizny: Pewnego razu dziewczyna z tej wsi idąc z matką traktem prowadzącym obok bagna ujrzała pięknego młodzieńca. Zauroczona jego widokiem, słysząc że ją przywołuje, postanowiła zbliżyć się do niego. Jednak za każdym stąpnięciem czuła, że coraz bardziej grzęźnie w trzęsawisku. Matka, zobaczywszy co się dzieje, krzyknęła, żeby się przeżegnała. Kiedy to córka zrobiła, zjawisko natychmiast znikłnęło, a ona suchą nogą wróciła na drogę.
Od dawna ludzie wsadzali diabła do mokradeł, a że bagna biebrzańskie były zawsze bardziej bagienne od innych, to jest zrozumiałe, że czarci klan rozrósł się do wielkich rozmiarów. Nawet do dziś przetrwała na Czerwonym Bagnie cała diabelska dzielnica pod nazwą Piekielne Wrota.
Po bagnach nocną porą włóczą się nie tylko czarci, są tam także utopce. To istoty, które powstały z dusz ludzi utopionych po burzy, gdy już zaczyna kwitnąć żyto. Mają wygląd chudych, wysokich postaci o zielonym, oślizgłym ciele, dużej głowie i ciemnych włosach. Wychodzą na brzeg podczas pełni księżyca, suszą się wtedy i iskają. Ci, którzy natknęli się na utopca, mówią, że łatwo go poznać po tym, że wszędzie, gdzie stąpa, powstaje kałuża. Utopce są oblepione błotem i ociekają wodą. Chcąc pozbawić ich mocy, należy zarzucić im na szyję różaniec. Dlatego każdy, kto wybiera się na bagno, zawsze powinien różaniec ze sobą nosić. Można je także obłaskawić zadawaniem ciekawych zagadek. Podobno uwielbiają je i gdy usłyszą szczególnie trudną zagadkę, wtedy potrafią odwdzięczyć się za nią przeniesieniem przez bagno. Czasami jednak nie ma na nich rady, bo jeżeli utopiec powstał z ducha dziewczyny porzuconej przez narzeczonego, wtedy nie ma on żadnej litości dla kogoś, kto jest młodym mężczyzną.
Tam, gdzie bagno chowa w swojej cieśni skarby, można natknąć się na latańce, które tych skarbów strzegą. Objawiają się w postaci starca z jednym okiem, zwłaszcza tym, którzy pod osłoną nocy przychodzą na bagno kopać nie swój torf albo wyrąbywać nie swoje drzewa. Gdy na kogoś takiego się natkną, wyskakują niespodziewanie z przeraźliwym krzykiem, a potem biegną za nim, aż ten uciekając opadnie z sił. Wtedy siadają na kimś takim okrakiem i go okrutnie łaskoczą. Gdy zdarzy się nam iść nocną nieopodal bagna i mieć wrażenie, że ktoś za nami się skrada albo biegnie, możemy być pewni, że w pobliżu jest lataniec.
Według powszechnych wierzeń na bagnach można zobaczyć także pokutujące dusze w postaci błędnych ogników. W okolicy Wizny nie wiadomo czemu powszechnie sądzi się, że tymi ognikami są dusze inżynierów i geodetów, które muszą cierpieć „za złą miarę”, to znaczy za oszustwa przez nich dokonane w czasie komasacji gruntów.
Jeżeli komuś zdarzy się jechać nocą dawnym carskim traktem, który łączy Osowiec ze Strąkową Górą, niech się nie zdziwi, kiedy zobaczy w świetle samochodowych reflektorów staruchę okutaną w chałat utkany z mchów i wodorostów, przebiegającą w wielkim krzykiem przez drogę. To Kikimora. Ludzie mieszkający w okolicy bagien biebrzańskich mówią, że coraz częściej na nich się pojawia. Kikimora jest stworem bagiennym mieszkającym przeważnie na wschód od Bugu, do nas raczej nie zaglądała do niedawna. Ostatnio podobno bywa częściej. Licho wie, co ją na bagna biebrzańskie przygnało. Prawdopodobnie zaczęła bywać na nich częściej ze względu na panujący tu spokój i na ogół życzliwych naturze ludzi. Mam nadzieję, że na bagnach rozsiądzie się na dobre i w końcu ktoś rozprawi się z pojawiającymi się nad Biebrzą kłusownikami. Niestety, jest ich coraz więcej. Cóż, tak to już jest: czasy rozprzężenia rodzą chmary niszczycieli. Kikimora jest podobno bardzo cięta na kłusowników. Kiedy takiego zobaczy wśród moczarów, wabi go wołaniem na trzęsawisko, z którego nie ma powrotu. Kożuch ze splątanych mchów pęka nagle pod takim i..
Świat bagien ma wielu niezwykłych, bezcielesnych mieszkańców, o których powinniśmy pamiętać. Z pewnością niektórzy z was, czytający ten tekst, potraktują go z przymrużeniem oka. Niedowiarkom proponuję, by kiedyś wybrali się nocą nad bagno, a potem, kiedy usłyszą trzask łamanej gałązki, jakieś pluśnięcie, niech zastanowią się nad swoim strachem. O czym będzie świadczył ten strach?
W tekst wszyłem skrawki legend biebrzańskich.
"Pisz piórem, kochany Francesco. Słowa pisane mieczem nie są trwałe. Pióro i zeszyt to prawdziwe fundamenty prawdziwego mocarstwa." Bolesław Miciński
Moje fotografie
https://www.deviantart.com/arte22/gallery
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura