Powściągliwy jak Kurp
Stworzyli wyjątkową, niepowtarzalną kulturę ludową, ale stali się też ludźmi o niepowtarzalnym charakterze. Kurpiowie są na ogół szczerzy w rozmowie, dlatego też rąbią prosto z mostu, gdy coś im leży na wątrobie. Ale kogo nie znają, czy widzą pierwszy raz, temu raczej niedowierzają, wobec kogoś takiego są przeważnie powściągliwi. Na zapytanie obcego zawsze dają wypowiedzi wymijające – „co by komu od razu za siła nie powiedzieć, a przez to sobie i komu nie zaszkodzić”.
Zdarzyło się raz, że pewien Kurp z Kadzidła zawędrował aż pod Mońki, gdzie wdał się w rozmowę z jednym z miejscowych gospodarzy. Ten w pewnej chwili powiedział, że tutejsi ludzie mieszkańców Puszczy Kurpiowskiej, czyli Zagajnicy, nazywają Kurpikami. Wiedziony ciekawością chciał jednocześnie dowiedzieć się, jak Kurpiowie nazywają mieszkańców Moniek. I co usłyszał?
Pamiętliwy jak Kurp
Kurp to człowiek niezwykle gościnny, skory do bitki i wypitki, ale i bardzo pamiętliwy. Gdy ktoś wyrządzi mu krzywdę, zazwyczaj nie puszcza tego płazem i szuka odwetu - nie dlatego, że jest w nim natura awanturnika, ale, że niezwykle ceni sobie sprawiedliwość. To ktoś, komu miła jest prawda i raczej nie przychodzi mu do głowy, że można kłamać. Z tego powodu często staje się ofiarą ludzi przebiegłych, dla których słowo nic nie znaczy.
W Zbójnej, która kiedyś była w sercu Puszczy Kurpiowskiej, pojawili się pewnego razu Cyganie, którzy postanowili urządzić tuż obok wioski cygańskie wesele. Zebrali mnóstwo chleba, a do chleba, żeby ludziom nie smakował na sucho, zabili aż trzy wieprzki, napiekli, nawędzili mięsiwa, narobili kiełbas. To wszystko postawili na stołach rozstawionych pod sosnami. Słowem urządzili weselisko, jak przystało na porządnych i wesołych Cyganów. Zaprosili na nie mieszkańców wioski. Muzyka grała, bębenek bębnił, aż wszystkie zające pouciekały w głąb puszczy; goście jedli, pili, tańczyli - jedni po polsku, inni skakali z Cyganami po cygańsku – weselisko było na całego.
Cygan na to tylko czekał. Za płotem zerwał się na nogi i popędził co sił do puszczy. Wtedy chłopi zrozumieli, że wyprowadził ich w pole. "Ocyganił nas ten Cygan nie byle jak." – mówili później do siebie.
Wierzący jak Kurp
Charakterystyczne dla Kurpiów jest również to, że są to ludzie bardzo oszczędni. Trudne warunki życia, w jakich egzystowali od wieków, nieustanne borykanie się z biedą to wszystko wykształciło w nich szczególne przywiązanie do posiadanego przez nich majątku. Ale w błędzie jest ten, kto myśli, że żyją bez Boga, myśląc wyłącznie o sobie. Tak nie jest. Głęboka wiara, religijność to podstawowe cechy Kurpiów.
Ciekawy jak Kurp
Wśród cech szczególnych Kurpiów należy też wymienić ich ciekawość świata. Szczególnie Kurpianki są takie. Jak tylko coś się dzieje, zaraz któraś się pojawia, żeby nie przegapić widowiska. Był czas, kiedy w Puszczy Kurpiowskiej roiło się od wilków, dlatego nocą nikt nie odważył się wyruszyć samotnie w podróż. Niekiedy wilki stawały się tak rozochocone w swojej drapieżności, że podkradały się do zagród, licząc na łup. Raz w Nowogrodzie położonym niedaleko Łomży do zagrody pewnego gospodarza wdarło się kilka wilków. Na ich nieszczęście w porę zostały dostrzeżone. Zbiegli się więc szybko chłopi z drągami, widłami, z czym kto miał pod ręką, i dalej do wilków, żeby je osaczyć i wybić. Wilki, widząc co się dzieje, zaczęły w pośpiechu przeskakiwać przez plot i uciekać w krzaki. Jednak jeden z nich, straciwszy orientację skulił się w kącie zagrody, licząc na to, że może nikt go nie zobaczy. Chłopi tylko na to czekali – otoczyli go zewsząd i już zdawało się, że go mają w pułapce, gdy w furtce stanęła kobieta z sąsiedniego domu. Wiedziona ciekawością, chciała zobaczyć, co jest przyczyną zamieszania na podwórku sąsiada. Otworzywszy furtkę szeroko, widząc wielu uzbrojonych mężczyzn zawołała jak najgłośniej: „Chłopy, co tu robzita z teni zidłami?” A wilk jakby tylko na to czekał. Wyrwał z miejsca, gdzie stał i w paru susach buch w otwartą furtkę. Kobieta nie zdążyła odskoczyć. Wilczysko próbowało przebiec pomiędzy jej nogami, ale tak nieszczęśliwie, że kobiecina zwaliła się na wilka. Ten gnał, co sił, a ona siedząc na nim okrakiem wrzeszczała wniebogłosy. Ujechała na wilku nawet kawałek drogi, jednak nie za długi, bo ten ze strachu i wysiłku padł i zdechł. Podobno później po tym zdarzeniu już nigdy więcej nie stawała w furtce, żeby patrzeć na mężczyzn.
Pisałem w oparciu o gadki kurpiowskie Adama Chętnika
Komentarze
Pokaż komentarze (7)