Artur Lewczuk Artur Lewczuk
976
BLOG

My z Soplicowa

Artur Lewczuk Artur Lewczuk Kultura Obserwuj notkę 7

 

http://szkielkooko.salon24.pl/179968,mickiewicz-powinien-byc-zakazany 

Niedawno w salonie24 przeczytałem ciekawy (bo prowokujący do myślenia) tekst o szkodliwości i bezwartościowości Pana Tadeusza Adama Mickiewicza. Kiedy wszedłem w las pierwszych jego słów, pomyślałem, że mam do czynienia z persyflażem, przymrużeniem oka, ale nie - wraz z postępem lektury, kiedy dotarłem do jej matecznika, uświadomiłem sobie, że to, co brałem za żart, należy traktować na serio. 

Autor wypowiedzi jest przekonany, że karty naszej epopei narodowej są nadgniłe. Dowiedziałem się z niej, że z dzieła Mickiewicza sączy się straszna trucizna. Aż syknąłem, kiedy potknąłem się o leżącą w tym tekście kłodę myśli: Dzięki Mickiewiczowi głupota, niemoralność, lenistwo, małostkowość i cynizm weszły  do kanonu polskich narodowych cnót.  Nic dziwnego, że od tak dawna nie da się w tym kraju nic konstruktywnego zdziałać. Trudno zdziałać cokolwiek we wspólnocie, która ma tak żenujący i infantylny epos narodowy.

Mickiewicz to wampir pożywiający się na ciele narodu polskiego? Mickiewicz to wyjadacz narodowych móżdżków? Pan Tadeusz to anachroniczny tekścik, o którym najlepiej jak najszybciej zapomnieć? Jakoś tak się zeźliłem, czytając te sugestie, że coś we mnie warkło i warczy do tej pory. 

Tu się człowiek napije, nadysze ojczyzny

Pan Tadeusz to w istocie archetyp arkadii. To sen o Polsce wolnej, mądrej, będącej wspólnotą ludzi żyjących w harmonii, przyjaźni. To mit polskości, tekst, w którym Mickiewicz formułuje nowoczesną koncepcję narodu. Centrum świata przedstawionego w Panu Tadeuszu jest Soplicowo. W utworze pojawia się ono w podwójnej roli: jako obraz raju utraconego i jako obraz raju odzyskanego. W istocie w dziele Mickiewicza mamy dwie opowieści. Jedna mówi o tym, co prowadzi do utraty raju. Druga pokazuje, jak raj można odzyskać. Opowieści te wyrażają się zarówno w losach jednostkowych jak i w losie zbiorowym. Łączy je mający symboliczne znaczenie konflikt o zamek. Że w Panu Tadeuszu mamy do czynienia z poetyką mitu, baśni, można sobie uświadomić, zwracając uwagę na słowa, które rozpoczynają i kończą właściwą akcję dzieła Mickiewicza [Wśród takich pól przed laty nad brzegiem ruczaju (…) I ja tam z gośćmi byłem, miód i wino piłem/A com widział i słyszał, w księgi umieściłem]. Początkowe księgi Pana Tadeusza są pełne światła, końcowe toną w mroku. Co to może oznaczać? Co chciał powiedzieć Mickiewicz poprzez to, że w księdze X po zwycięskiej bitwie Polaków z Moskalami wraca światło? Co chciał powiedzieć poprzez poetykę burzy spinającą księgi, których akcja toczy się w 1811 roku? (Drogi Czytelniku, wybacz, że nie odpowiadam na wszystkie postawione tu pytania – robię to ze względu na szacunek, który żywię do Ciebie). 

My z Soplicowa

Oczywiście rozumiem, że dla niektórych z nas Mickiewiczowski projekt zawarty w Panu Tadeuszu, związany z budowaniem zjednoczonego, solidarnego, demokratycznego społeczeństwa, może być nieciekawy. Rozumiem, że dla niektórych z nas zawarta w Panu Tadeuszu Mickiewiczowska koncepcja nowoczesnego narodu (przeciwstawiona stanowej koncepcji narodu, pojmowana jako wspólnota wartości, idei, języka, w której tradycja wciąż na nowo się tworzy, harmonijnie łącząc przeszłość z teraźniejszością) nie jest interesująca. Wszak teraz przekonuje się polskie społeczeństwo, by przede wszystkim dumało o utraconej Irlandii i zastanawiało się nad tym, jak ją odzyskać. Wszak teraz należy myśleć, co trzeba zrobić, byśmy dzięki jakiemuś cudowi zostali przeniesieni na dobrobytu łono. Ale czy nie lepiej tymczasem porzucić te banialuki, i zamiast marzyć o zielonej Irlandii, pamiętać w poczuciu dumy narodowej, że my Polacy jesteśmy z Soplicowa? 

Myślmy o nauce płynącej z opowieści Gerwazego o Jacku Soplicy i swoistej spowiedzi ks. Robaka. Toż to współczesność w czystej postaci. To dwie opowieści o tym samym człowieku, ale jakże różne. Bohater pierwszej został przedstawiony jako kłótnik, paliwoda szalona pałka, wartogłów, szaławiła, świczczypała, letkiewicz, trzpiot, lekkoduch, pijaczyna, zarozumialec, to ktoś niezrównoważony, niebezpieczny, zawistny, gotowy posunąć się do zbrodni, byle tylko dokuczyć swojemu wrogowi; nie w głowie mu dobro ojczyzny. W drugiej opowieści ma już inną twarz: jest człowiekiem wrażliwym, czułym, serdecznym, otwartym, słusznie dumnym, potrafiącym przyznać się do swoich błędów, to ktoś, kto jest zdolny do ekspiacji i wielkiego poświęcenia w imię ojczyzny, to osoba mądra, roztropna, nietracąca wiary nawet w sytuacji, zdawałoby się, bez wyjścia. Skąd ta różnica? Ano z manipulacji, jakiej się dopuszcza Gerwazy. Rozsiewając po okolicy w akcie nienawiści to i owo na temat Jacka, tworzy jego nieprawdziwy konterfekt. 

Gerwazy przemilcza pewne fakty (np. to że Stolnik umierając przebaczył Jackowi – uczynił znak krzyża), mówi nieprawdę (Jackowi nie podano przecież czarnej polewki), niewłaściwie przedstawia intencje Jacka (przypisuje mu same złe zamiary) i jednostronnie odmalowuje portret swojego pana - Stolnika - mówiąc o jego szlachetności, o jego patriotyzmie. Ostatni sługa Horeszków niewygodne z jego punktu widzenia informacje przedstawia skrótowo. Te, które jemu służą, rozbudowuje, rozdmuchuje. Nadaje różnym faktom hierarchię wartości, która służy potwierdzeniu jego „prawdy”. Motywy swojego działania kamufluje; tak naprawdę więcej w nich jest niskich pobudek niż szlachetnych powodów jego zachowania. Opowieścią o Jacku chce w Hrabi wywołać nienawiść. Kłamstwem pragnie pozyskać stronnika dla realizacji swoich niecnych zamiarów. Czyż nie o tymże nam dumać dzisiaj, zanim zaczniemy wyrzekać, że ktoś coś przywłaszczył, że się przeinaczył, że udaje? 

Drogi Czytelniku, a nie pomiń Dobrzynia i zastanów się, jaką w nim można znaleźć naukę.

Zwrócić uwagę na to, jak wygląda obejście Maćka – rozpada się, nie jest naznaczone ręką gospodarza, wszystko tu butwieje, staje się zgnilizną. Miejsce zawiera ślady dawnej świetności, bogactwa. Niestety, są to jednak tylko ślady. Niezwykłość tego miejsca już przeminęła. Świadczą o tym atrybuty rycerskie, które są tu zdegradowane do roli koryt, gniazd, drabin, podpór. Wszędzie tu pleni się ziele.

Dlaczego tak się stało? Łatwo na to pytanie, drogi Czytelniku, sobie odpowiesz, kiedy uważnie przyjrzysz się zachowaniu mieszkańców zaścianka. Gdy przybywa posłaniec Hrabiego, nie potrafią zorganizować się, „rwą się biec, bić się, ale nie wiedzą, z kim, o co!”, nie działają z namysłem. Tu jeden drugiego przekrzykuje, tu nikt nikogo nie słucha. W panującym tu zgiełku nie można niczego ustalić, niczego przedsięwziąć wspólnie. Co więcej, mieszkańcy Dobrzynia zmieniają swoje poglądy jak chorągiewka. Ich zapalczywość, „gorączka” często przynoszą więcej szkód niż pożytku. Bądź jednak sprawiedliwy, drogi Czytelniku, i zauważ, że nie można odmówić im patriotyzmu, gotowości do poświęcenia się dla ojczyzny. Nie można im odmówić poczucia godności, o czym świadczyć może zachowanie Maćka wobec Pocieja. 

Hajda na Soplicę!

Mieszkańcy zaścianka jednak często są bezkrytyczni. Nie mają własnego zdania, łatwo ulegają manipulacji. Są podatni na czyjeś sugestie: raz opowiadają się to za jednym, raz za drugim. Gerwazy przekonuje mieszkańców Dobrzynia do tego, by ograniczyli swój świat do własnego partykularza, i ostatecznie tak się staje. Zawężenie horyzontów myślowych szlachty sprawia, że będzie ona gotowa ruszyć na Soplicowo i dokonać bezmyślnego zajazdu na dworek soplicowski, na serce polszczyzny. 

Niestety, nie przekonują szlachciców argumenty Buchmana, który przypomina zasługi Sędziego dla Ojczyzny. Za nic mają szlachetność Sędziego. Nawet odwołanie się do chrześcijańskich wartości niczego nie zmienia, szlachta jest zaślepiona. Wielu z mieszkańców Dobrzynia ruszy na Soplicowo ze na względu osobiste urazy. Wielu będzie uczestniczyło w napadzie na dworek tylko dlatego, że inni ruszyli.

Mickiewicz zauważa, że część z nas, kiedy mowa o dobru ojczyzny, kiedy trzeba wspólnie podjąć decyzje, w niczym nie jest w stanie się zgodzić z innymi, ale kiedy pojawia się wspólny wróg (tak jak Soplica dla Horeszlów i mieszkańców zaścianka), potrafimy współdziałać jak nikt inny. Tak, i wtedy: hajda, Soplicę! 

A kiedy, o tym już podumasz, przejdź się po pokojach Soplicowa i zobacz, do czego prowadzą kłótnia, nienawiść, wzajemna wrogość. Zapamiętaj, co stało się ze śpiącą szlachtą dobrzyńską, która dopiero co dokonywała wielkiej rzezi w soplicowskim kurniku i wytaczała beczki z piwnicy dworku. Pomyśl o tym, jak zachowują się Moskale, którzy zajmują Soplicowo, wykorzystując kłótnię między dwoma rodami. Rozważ, w co je zamienili. Ale zapamiętaj też, dzięki komu i dzięki czemu Rosjanie zostali zaraz potem pokonani. 

O wiosno, kto cię widział, jak byłaś kwitnąca/Zbożami i trawami, a ludźmi błyszcząca

I zapamiętaj wielce pouczającą opowieść Wojskiego o niebie gwiaździstym. Może w tej opowieści zobaczysz coś więcej - nie tylko rzecz o astronomii, ale i przypowieść o przyczynach zła, o źródłach klęski ludzi, narodów. Pytasz, co na niebie jest napisane? 

Już naprzeciw księżyca gwiazda jedna, druga

Błysnęła; już ich tysiąc, już milijon mruga.

Kastor z bratem Polluksem jaśnieli na czele,

Zwani niegdyś u Słowian Lele i Polele;

Teraz ich w zodyjaku gminnym znów przechrzczono,

Jeden zowie się Litwą, a drugi Koroną.

Dalej niebieskiej Wagi dwie szale błyskają;

Na nich Bóg w dniu stworzenia (starzy powiadają)

Ważył z kolei wszystkie planety i ziemię,

Nim w przepaściach powietrza osadził ich brzemię;

Potem wagi złociste zawiesił na niebie:

Z nich to ludzie wag i szal wzór wzięli dla siebie

Na północ świeci okrąg gwiaździstego Sita,

Przez które Bóg (jak mówią) przesiał ziarnka żyta,

Kiedy je z nieba zrucał dla Adama ojca,

Wygnanego za grzechy z rozkoszy ogrojca.

Nieco wyżej Dawida wóz, gotów do jazdy

Długi dyszel kieruje do polarnej gwiazdy.

Starzy Litwini wiedzą o rydwanie owym,

Że niesłusznie pospólstwo zwie go Dawidowym,

Gdyż to jest wóz Anielski. Na nim to przed czasy

Jechał Lucyper, Boga gdy wyzwał w zapasy,

Mlecznym gościńcem pędząc w cwał w niebieskie progi,

Aż go Michał zbił z wozu, a wóz zrucił z drogi.

Teraz popsuty między gwiazdami się wala,

Naprawiać go archanioł Michał nie pozwala. 

Tak, trzeba kierować się uczuciami braterskimi, postępować rozważnie, ważyć swoje myśli i czyny w odwołaniu do wartości Bożych. Trzeba umieć oddzielać ziarno od plew, siać ziarna dobra. Nie wolno jechać przez życie diabelskim wozem.

Długo by jeszcze mówić o niezwykłości Pana Tadeusza. Żeby ją pojąć, trzeba jednak wyjść z zaścianka myśli.

Drogi Czytelniku, chodźmy do Soplicowa…

 

"Pisz piórem, kochany Francesco. Słowa pisane mieczem nie są trwałe. Pióro i zeszyt to prawdziwe fundamenty prawdziwego mocarstwa." Bolesław Miciński Moje fotografie https://www.deviantart.com/arte22/gallery

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Kultura