Niedawno miałam okazję raz jeszcze zobaczyć film dokumentalny Pierwszy. Szósty w reż. Mariusza Waltera (1971). Film ten na Międzynarodowym Festiwalu Radiowo-Telewizyjnym organizowanym we Włoszech otrzymał nagrodę Miasta Wenecji. Mam jakieś dziwne przekonanie, że chociaż film powstał w czasie PRL-u, to nie zestarzał się ani trochę. Jest nadal zwierciadłem, które pokazuje aktualną cząstkę prawdy o ludzkim życiu jako takim, ale i o naszej polityce.
Film przedstawia dwóch bohaterów: zdobywcę pierwszego miejsca w VIII Międzynarodowym Konkursie im. Fryderyka Chopina – Garricka Ohlssona oraz Janusza Olejniczka, który zajął w tym konkursie szóste miejsce. Tytuł filmu Waltera wskazuje na wieloznaczność zawartej w nim historii – może to być opowieść o Pierwszym i Szóstym, o Zwycięzcy i Pokonanym. Ale też o Szóstym, który powinien być Pierwszy.
Garrick Ohlsson, przedstawiony w Pierwszym. Szóstym, to ktoś, kto ma za sobą już znaczące sukcesy muzyczne. W czasie zmagań pianistycznych podczas Konkursu im. Fryderyka Chopina zdobywa sympatię publiczności. Jego zachowanie, jego tembr głosu, ujawniające się podczas przygotowań do wystąpień konkursowych, zdradzają, że jest pewny siebie. To ktoś nastawiony na siebie, na swój świat, sam dla siebie jest autorytetem, a innych chyba traktuje jedynie jako sztafaż dla własnej historii. Swoim zachowaniem sprawia wrażenie człowieka, który nie ma żadnych wątpliwości, który pozbawiony jest rozterek. Wydaje się, że jest samodzielny, że niepotrzebne są mu autorytety. W jakimś stopniu ma powody, by tak się zachowywać, bowiem technikę gry na fortepianie, wprawiania publiczności w zachwyt opanował doskonale. Konkurs traktuje w wymiarze rywalizacji. Jest w nim pragnienie bycia kimś popularnym. O tym świadczą jego gesty i to, w jaki sposób porozumiewa się z otoczeniem.
Ale gdy przychodzi mu powiedzieć przed kamerą o tym, czym dla niego jest muzyka, gdy ma wyrazić siebie własnymi słowami, a nie poprzez dzieła Chopina, wydobywa jedynie kilka oklepanych, schematycznych zdań. Okazuje się, że nie ma zbyt wiele do powiedzenia. Nie ma w nim wiary w sztukę i pasji życia. Jest doskonałym imitatorem, odtwórcą zapisów nutowych, ale własnych „nut” jednak nie posiada.
Inaczej jest z Januszem Olejniczakiem. Nie traktuje konkursu jako pola walki. Nie jest kimś, kogo interesuje wyłącznie zwycięstwo, bycie Pierwszym. Jest nastawiony na innych, nieustannie się w nich wsłuchuje, czego dowodem są jego ciągle rozmowy telefoniczne z nauczycielką („ciocią”), która wprowadziła go w świat muzyki. Umie i chce korzystać z rad innych. Przeżywa niepokoje, ale podyktowane są one obawą, że może zawieść oczekiwania bliskich mu osób. Liczy się ze zdaniem innych osób.
To ktoś, kto ma poczucie swoich słabości. Jest trochę nieporadny w tym, co robi, dlatego tak wiele w nim powściągliwości wobec samego siebie. Muzyka dla niego staje się opowieścią o nim samym, formą dzielenia się sobą z innymi. Jest jednocześnie sposobem wyrażania i poszukiwania samego siebie oraz urzeczywistniania piękna. Dla niego tworzenie piękna jest sprawą zasadniczą. W istocie rzeczy jego obawy wynikają z lęku, że może nie sprostać temu zadaniu. Bardzo przeżywa Konkurs, każde swoje wystąpienie.
Jego gra być może ujawnia pewne jego „niedostatki” muzyczne, ale jakże przez to jest człowiecza, ile w niej wrażliwości, uczuciowości, autentycznego zaangażowania. Szósty to ktoś, kto unika tanich chwytów, sztuczek, które mogą omamić. Jego gra nie jest dla samej gry, nie jest sposobem służącym zaspokojeniu jego pragnienia bycia Pierwszym. Janusz Olejniczak jest kimś, kto nie traci z pola swojego widzenia Słuchacza. Nie on sam, a Słuchacz jest dla niego najważniejszy.
O ile Pierwszy na swój sposób tworzy nową muzyczną rzeczywistość, kształtując ją w oderwaniu od autorytetów, o tyle Szósty czyni to samo, ale przy zachowaniu szacunku dla autorytetów, z myślą o drugim człowieku. Niestety, w Konkursie przegrywa.
Tak jak wtedy, tak i dzisiaj postawa Szóstego jest postawą, którą nie zdobywa się głównych nagród. Dzisiaj ceni się postawę Pierwszego, i to on wydaje się być bohaterem naszych czasów. Szósty zamiast cieszyć się ludzkim szacunkiem często spotyka się z ironią, szyderstwem. Szóstych jest niewielu, większość ludzi pragnie być Pierwszym, dlatego tak bardzo boli, kiedy jeden z Szóstych odchodzi na zawsze.
"Pisz piórem, kochany Francesco. Słowa pisane mieczem nie są trwałe. Pióro i zeszyt to prawdziwe fundamenty prawdziwego mocarstwa." Bolesław Miciński
Moje fotografie
https://www.deviantart.com/arte22/gallery
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka