Hannah33 Hannah33
54
BLOG

Czy mamy wpływ na swoje wybory?

Hannah33 Hannah33 Rozmaitości Obserwuj notkę 3

Wczoraj, na zwykłym spacerze, szłam do lasu przez jedno z „młodszych” osiedli. Zobaczyłam dziewczynę w krótszych, szerokich jeansach – i zdębiałam.


To przecież coś, o czym myślałam codziennie przed snem: co kupić na wiosnę, jak wyprzedzić trend, co będzie „moje”. A tu nagle… ktoś już to nosił. Jakby ktoś shakował moje myśli.


Myślałam, że jestem wyjątkowa, że wymyślam coś swojego. A tutaj – taka katastrofa.


Czy wam też czasem wydaje się, że „wymyślacie” coś nowego, coś, co ma was wyróżnić? A potem okazuje się, że to już istnieje, jest na rynku, ktoś inny już to ma?

Idąc tym tropem, można zauważyć, że podobnie dzieje się w praktycznie każdym aspekcie życia.


Zima – skóra się wysusza. Postanowiłam kupić aloes, bo (moim zdaniem) świetnie nawilża i sprawdza się jako „podkład” pod masło czy mleczko do ciała. I znowu – jakby rynek czytał w moich myślach.


Pierwsze miejsce w wyszukiwarce? Produkt z 95% aloesem.

Eksponowana półka w drogerii? Kilka propozycji „idealnie dopasowanych” do mojej potrzeby.


Można by wpaść w samozachwyt – o czymkolwiek pomyślę, mam to w rozsądnej cenie, w zasięgu ręki.


A te szerokie, krótsze spodnie, które „wymyśliłam”? Nie musiałam nawet specjalnie szukać. Były już dostępne w sklepie internetowym, bez potrzeby filtrowania, gotowe do kupienia. Znowu – w rozsądnej cenie.

Dodając do tego kilka innych przypadków – jak nagłe zamiłowanie do zup miso, tego a nie innego rodzaju jogurtu, czy miłości do miksu sałat – można by wpaść w samozachwyt.


Bo o czymkolwiek pomyślę – zaraz się pojawia. W sklepie. Na ulicy. W restauracjach. Nawet u fryzjera – jako moja „nowa” stylizacja.


Tylko... czy naprawdę to ja na to wpadłam?


Oczywiście, można by uznać, że to tylko przypadek. Że moda działa cyklicznie. Że naturalne składniki wracają do łask. Że ludzie po prostu mają podobne potrzeby w podobnym czasie.


Ale co, jeśli to działa inaczej?


Co, jeśli to nie my wybieramy, tylko wybór został nam podsunięty – delikatnie, niemal niezauważalnie?

Każdego dnia, scrollując telefon, zostawiamy za sobą ślady – kliknięcia, sekundy zatrzymania wzroku na danym zdjęciu, przypadkowe wyszukiwania. To nie znika. To jest zapisywane, analizowane, wykorzystywane.


Algorytmy są jak pijawki – przyczepiają się do naszych myśli, wysysają informacje, a potem karmią nas dokładnie tym, czego (teoretycznie) „potrzebujemy”.


Widziałam szerokie spodnie? Świetnie, dostanę ich więcej w reklamach.

Szukałam aloesu? Za chwilę pojawi się artykuł o jego „niesamowitych” właściwościach.

Zatrzymałam się na sekundę na zdjęciu miso ramen? No to zaraz wyskoczy przepis, restauracja w pobliżu, a na TikToku trend „Miso girl”.


I wtedy rodzi się pytanie: Czy ja naprawdę tego chciałam?

Czy tylko „wydawało mi się”, że tego chcę, bo ktoś mnie subtelnie nakierował?


Jak się przed tym bronić?


Okej, skoro algorytmy „czytają” nas lepiej, niż my sami, to co z tym zrobić?

Czy da się w ogóle wyrwać z tej niewidzialnej sieci rekomendacji, podpowiedzi, „spersonalizowanych” ofert?


Można by powiedzieć – po prostu nie korzystać z internetu.

Ale umówmy się, to nie jest realne.


Więc co zostaje?


Możemy nauczyć się zauważać mechanizmy, które nami sterują.

Zatrzymać się na sekundę, zanim klikniemy „kup teraz”.

Zastanowić się, zanim uznamy, że „zawsze tego chcieliśmy”.

Kiedy po raz kolejny widzę reklamę produktu, który „idealnie pasuje do mnie”, zaczynam się pytać:


✔ Czy naprawdę tego chcę?

✔ Czy już wcześniej mi to podsunięto, tylko tego nie zauważyłam?

✔ Czy to przypadek – czy część dobrze zaplanowanego procesu?


I wtedy, kiedy zaczynam wątpić – odzyskuję kontrolę.


Bo może nie chodzi o to, żeby całkowicie wyrwać się z tego systemu. Może wystarczy, żebyśmy nauczyli się

myśleć świadomie – i wybierać to, co naprawdę jest nasze.



Hannah33
O mnie Hannah33

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Rozmaitości