Zygmunt Jan Prusiński
PIEPRZ SIĘ...
Antoni sprzedaje pieprz na bazarze
tudzież można go spotkać,
gdzie człowiek z pięcioma złotymi w kieszeni
komponuje poloneza - z cicha cicho
wypadają dźwięki,
turlają się w mżawce
a współcześni apostołowie
cudownie szczerbaci
napędzają obecność na targu.
Antoni ma kobietę w domu
i ta mu mówi by zmienić pieprz na ser
lub żelazkami handlować,
a on przy swoim uparty że pieprz w ziarenkach
albo ten zmielony to lekarstwo
choćby do spirytusu
w czasie choroby na grypę,
wyczyści po drodze to i owo
na chwilowy spokój.
Antoni to sympatyczny człowiek
w wąsach i kapeluszu,
niczym sołtys opiera swe mądrości
na instynkcie że pieprz jest ważny jak lustro,
trzeba tylko cierpliwości
postać tu i ówdzie,
a bieda rozsypie się w miazgę
i powróci zgoda w domu
i sny będą inne śpiąc razem.
Bo kilka dni temu była kłótnia
i w uszach pozostały słowa żony:
pieprz się stary!
11.11.2015 - Ustka
Środa 19:51
Inne tematy w dziale Kultura