Gowin składa Tuskowi propozycję nie do odrzucenia : "Jeżeli prezydent Warszawy zostanie odwołana w referendum, Donald Tusk powinien podać się do dymisji z funkcji przewodniczącego PO". Tak były minister sprawiedliwości komentuje wyniki sondażu TNS Polska dla Platformy Obywatelskiej, według którego na referendum wybiera się 37 proc. badanych. 66 proc. z nich ma zamiar głosować za odwołaniem prezydent Warszawy.
Takie sondaże, to zdaniem Gowina jasna zapowiedź, że pani prezydent Warszawy zapłaci za grzechy premiera, bo to właśnie mając dość polityki Tuska, warszawiacy zagłosują przeciw Gronkiewicz-Waltz. Dodaje również, że będzie to polityczne trzęsienie ziemi, bo może doprowadzić do upadku rządu.
Z takiego scenariusza oczywiście doskonale zdają sobie sprawę platformerscy prominenci. Nie zrobili jednak nic poza nawoływaniem do bojkotu i kolejnymi pustymi obietnicami w imieniu pani prezydent, która w ostatnich tygodniach stała się nienaturalnie aktywna. Oczywistym pozostaje fakt, że gdyby nie istniejące zagrożenie, na pewno nie serwowałaby kawy bladym świtem na stacji metra i nie biegałaby w kasku od budowy do budowy. Króko mówiąc nic nowego - obywatelska partia nawet w sytuacji podbramkowej nie potrafi z siebie wykrzesać obywatelskości. Kolejny dowód na to, jak jałowe były ostatnie lata tych rządów. Poza przekrętami w światłach reflektorów ( afer zamiecionych pod dywan trudno policzyć!) nic po nich nie zostanie.
Gowin stawia więc kawę na ławę - konkretnie rysuje odważną perspektywę poreferendalną. Według niego wynik referendum stanowić będzie symboliczną ocenę rządów Platformy.
Nikomu dotąd nie udało się zdymisjonować Tuska, czy uda się to pani Waltz? I dla kogo będzie "ta ostatnia niedziela"- tylko dla Hani, czy również dla jej kolegi Donalda?
Inne tematy w dziale Polityka