W języku funkcjonuje do dzisiaj przymiotnik „nieparlamentarny”, którego desygnatem jest coś wulgarnego, ordynarnego nieprzyzwoitego. Na zasadzie analogii należy zatem wnioskować, że pod pojęciem „parlamentarny” powinna się kryć cecha oznaczająca kulturę, takt, klasę, elegancję. Etymologię zaś nietrudno odgadnąć - parlamentarny to taki, jaki przystoi w parlamencie. I choć historia sejmów, a przede wszystkim sejmików szlacheckich, pamięta wybryki nawet dziś niemieszczące się w głowie, wydawałoby się, że obdarzeni mandatem wyborców posłowie w XXI wieku ze swoich funkcyjnych protoplastów przykładu brać nie powinni.
Kiedy udzielam przy urnie wyborczej mandatu komuś, kto stanowić ma prawo i decydować o losach nie tylko moich, ale wszystkich innych obywateli, oczekuję od niego nie tylko spełnienia obietnic składanych w kampanii, uczciwości, rzetelności, świadomości sprawowania służebnej funkcji, ale i wzorcowej kindersztuby, dobrego wychowania, dyplomacji, umiejętności prowadzenia dyskusji, jeśli już nie według wyznaczników Marka Tulliusza, to przynajmniej na poziomie merytorycznym, bez wycieczek ad personam, że o pokrzykiwaniu i obelgach nawet nie wspomnę. Tymczasem to, co dzieje się obecnie w Sejmie, przekracza wszelkie granice dobrego smaku.
Exempla można mnożyć, szczególnie że zjawisko upadku obyczajów wśród posłów nie narodziło się dzisiaj. Refleksja o tym też nie przyszła wczoraj, kiedy ubrana na Sali Plenarnej najwyższego organu władzy w Polsce posłanka, wrzeszczała jak przekupka na bazarze, do czasu aż Pani Marszałek Sejmu – na szczęście z doświadczeniem pedagogicznym – udało się zastosować środki wychowawcze jak wobec rozwydrzonej smarkuli w szkole.
Może to utopia w realiach, w których aspirujący do bycia influencerami dziennikarze i blogerzy bez oporów posługują się rynsztokowym słownictwem w publicznych wypowiedziach, ale marzy mi się parlament złożony z posłów i senatorów, świecących przykładem kultury, elegancji, taktu, rezerwy i szacunku dla rozmówcy, nawet takiego, z którego opinią czy systemem wartości się nie zgadza. Parlament stosujący ostracyzm wobec swoich członków wykraczających poza sztywno wyznaczone ramy dobrego smaku.
A kiedy tłumaczę moim uczniom, dlaczego grzeczność i uprzejmość wobec siebie nawzajem jest ważna dla wszystkich, chciałabym przestać obawiać się, że nie znajdę odpowiedzi, jeśli któryś z nich zapyta mnie, dlaczego wobec tego nie wszyscy posłowie przestrzegają zasad kultury osobistej.
Inne tematy w dziale Polityka