Strona wykorzystuje pliki cookies.
Informujemy, że stosujemy pliki cookies - w celach statycznych, reklamowych oraz przystosowania serwisu do indywidualnych potrzeb użytkowników. Są one zapisywane w Państwa urządzeniu końcowym. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej. Więcej informacji na ten temat.
bo niby kto i kierując się jakimi przesłankami miałby sklasyfikować ten zespół obok w/w 3 , którym bezapelacyjnie
należą się miejsca na podium ? bo to 4 miejsce mógłby równie dobrze zająć np Queen , Aerosmith , Nazareth czy Thin Lizzy albo Budgie , oczywiście nie biorąc w ogóle pod uwagę wykonawców rocka progresywnego
https://youtu.be/1iiNVW7Bqe0
Budgie.
Znany, nie znany? Who cares?!
Absolutny TOP of the TOP.
Milcz.
Dokładnie. I trójka albo czwórka to zdecydowanie za mało, bo za dużo znakomitości się pomija wtedy :)
Ależ mnie nie interesują opinie kogokolwiek.
Ja stwierdzam fakty, ergo "mówię jak jest".
Dziękuję, pozdrawiam.
Powoli odchodzimy...
Wspominam chłopaka - z zapadłej wsi - który w internacie pierwszy raz usłyszał Child in Time i poczuł, że uniósł się nad łóżkiem... później też była Lady in Black...
Wielkie przeboje tamtych dni.
Dwa razy słuchałem Uriah Heep na koncercie.
Brzmienie Hammonda pod palcami i stopami Kena Hensleya bardziej trafiało do mego mózgu, serca i trzewi niż w wersji Lord-owskiej, choć jego Sarabanda wciąż w starym łbie kołacze.
Bardzo dobry muzyk, dobry kompozytor. Pamiętam zaskoczenie śmiercią Gary'ego Thaina, dziś też szok, choć od tamtej minęło prawie pół wieku.
SUNRISE, BLESS MY EYES
CATCH MY SOUL
MAKE ME WHOLE
AGAIN.
R.I.P
Piszesz o "Wielkiej Czwórce" i wymieniasz WŁAŚCIWE zespoły, Dla Ciebie, dla mnie i rzeszy tych, co słuchali i mieli/mają pojęcie. Wielu innych bedzie dziwować, kombinować, a przecież chodzi tylko i wyłącznie o "żelazny zestaw", o to co MUSIAŁO znaleźć się w rockowym elementarzu. Można oczywiście ELP, YES, Genesis, Pink Floyd, różne z Hameryki etc., ale to (nieco) inna historia.
Ps.
Bezdyskusyjna wielka czwórka to Metallica, Megadeth, Anthrax i Slayer - ale to inne czasy i inna muzyka.
Pozdrawiam
W kwestii "nieśmiertelności" Stonsów muszę z całą mocą to powiedzieć, że mamy odmienne zdanie. Najważniejsze, że różnimy się pięknie.
Dobra śmierć
Poproszę jeszcze o "pierwszą ligę". Sorry, ale "ChiT" i "JM" to zupełnie inne emocje wtenczas i teraz.