Dawno temu w szkole przerabialiśmy około-pozytywistyczne lektury o doli i niedoli biedniejszych warstw społecznych. Prus, Sienkiewicz, Konopnicka. Przerobione-odrobione. Kto się tam będzie nad tym dziś zastanawiał? Na liście lektur w dzisiejszej podstawówce z tych staroci zostały jedynie dwie pozycje: „Katarynka” i „Janko Muzykant”. To drugie dziełko właśnie miał przeczytać mój syn. Pomyślałem, że warto to zrobić razem, bo archaiczny język, w dodatku stylizowany na chłopską gwarę, może być dla niego poważną przeszkodą, więc pożytecznym będzie jak przetłumaczę to i owo z ówczesnego polskiego na dzisiejsze. Syn w trakcie tłumaczenia, dowiedział się przy okazji kilku ciekawych rzeczy z naszej historii (i nie tylko).
https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/janko-muzykant/
Ja ciebie „krzcę” w Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego i daję ci na przezwisko Jan. Na początku trochę go zdziwiło, że chrzciła Janka znajoma matki a nie ksiądz, ale można go usprawiedliwić, bo uczył się do pierwszej komunii świętej z mocno okrojonego katechizmu. Na lekcji religii widocznie też nie poruszano tematu, kto może udzielić sakramentu chrztu. Wiadomo nie od dziś, że lektury kształcą :).
Dziecię dowiedziało się też, jak długo trwał połóg chłopki po bardzo ciężkim porodzie. Takim obarczonym dużym ryzykiem śmierci, bo jak mówiła kowalowa: Zapalę nad wami gromnicę, juże z was nic nie będzie, moja kumo. Otóż połóg trwał tydzień: W tydzień wyszła baba do roboty. Niestety Sienkiewicz nie informuje nas, jak szybko musiała iść do pracy kobieta, która miała normalny poród.
Słowa: Zobaczył go tak raz karbowy(...) i odpasawszy rzemyka dał mu dobrą pamiątkę okazały się całkowicie niezrozumiałe. Po przetłumaczeniu ich na: „Nadzorca pracowników w polu, ściągnął pasek skórzany i pobił nim Janka”, zrodziło się kilka pytań. Czy pracownik nadzoru mógł bić innych pracujących? Tak, to poniekąd jego obowiązek. Czy mógł bić dziesięcioletnie dzieci i to tak mocno, że zostawały ślady (pamiątka)? Tak, bo chłopski dziesięciolatek w XIX wieku musiał pracować jak dorosły. Zresztą chłopak był regularnie bity – Tyle (Janko) odbierał szturchańców, że w końcu wyglądał jak obite jabłko niedojrzałe. Czy nie wzbudziło to niczyjej reakcji? Bicie chłopskich dzieci? Akogoto?
W trakcie lektury okazuje się, że Janko miał zaawansowaną chorobę układu oddechowego: Na progu kredensowym słychać szybki oddech chorych piersi dziecka. Dlaczego nikt go nie leczył? W tamtych czasach, jak chłop był chory, to albo umierał, albo zdrowiał. Bez lekarza. Lekarze byli tylko dla tych bogatszych. Już tu raz pisałem, że powszechne ubezpieczenia zdrowotne wprowadzono na polskiej wsi dopiero w latach 70-tych XX wieku!
Finał nowelki okazał się dla nas obydwu mocno wzruszający i przygnębiający. Żadnej sprawiedliwości nie będzie. Stójkowy katując na śmierć chłopskie dziecko, nie musiał się martwić o konsekwencje. Niestety słowa A. F. Modrzewskiego „Kto by chłopa zabił, jakoby też psa zabił” w XIX wieku były wciąż aktualne. Dobrym ćwiczeniem, jest próba wyobrażenia sobie treści nowelki, gdyby stójka śmiertelnie pobił pańskie dziecko...
Inne tematy w dziale Rozmaitości