Po obejrzeniu serialu „Korzenie” inaczej spogląda się na „Przeminęło z wiatrem” czy „Północ-południe”. Południowcy ruszający na wojnę secesyjną, już na zawsze stali się zwolennikami oprawców niewolników. Mogą przeżywać perypetie miłosne, przygody czy rozwiązywać życiowe problemy, ale widz wie, że gdzieś poza kadrem są źródłem wielkiej, ludzkiej krzywdy.
* * *
Ilustracja przedstawia bandę wracającą z rozbojów w Upicie
Nasza świadomość narodowa nie jest skutkiem tradycji przekazywanej z pokolenia na pokolenie przez wieki. Obejmuje raptem trzy, może cztery pokolenia wstecz i jest stosunkowo łatwo budowana. W dzisiejszej formie narodziła się w wyniku wprowadzenia powszechnej edukacji w latach powojennych i przyswojeniu sobie odpowiedniego kanonu lektur. Na przykład sienkiewiczowskiej „Trylogii” czy „Pana Tadeusza”. Zauważmy, że spora część literatury – czy ogólniej popkultury – tworzącej zbiorową wyobraźnię Polaka tyczy się kultury szlacheckiej. Wydaje się to cokolwiek absurdalne, skoro szlachta liczyła mniej niż 1/10 ludności Polski czasów przedrozbiorowych. Niemniej nic w tym przecież złego, bo jako społeczeństwo dorobiliśmy się wspólnego kodu kulturowego.
Ale obraz oparty życie mieszkańców szlacheckiego dworku, to obraz niepełny – podobnie jak południowcy w USA, też mieliśmy własnych niewolników. A biorąc pod uwagę ich liczebność, lepiej będzie napisać: też byliśmy niewolnikami. Chłopi, stanowiący większość ówczesnego społeczeństwa, w praktyce pozbawieni byli praw, jakie są udziałem dzisiejszych obywateli. Mieli obowiązek świadczenia nieodpłatnej i ciężkiej pracy(*), nie mogli zmieniać miejsca zamieszkania, nie mieli prawa do nauki, sądów. Pan na włościach mógł ich karać według własnego uznania, a nawet sprzedać innemu właścicielowi.
Z różnych przyczyn losy polskich niewolników zostały wyrzucone z powszechnej kultury. A nawet gorzej, bo słowo „pańszczyźniany” zostało oswojone i pozbawione groźnej treści. W języku potocznym „odrobił pańszczyznę” oznacza: zrobił coś minimalnym nakładem sił, byle jak.
Gdyby porównać Polskę szlachecką do galery, to chłopi będą galernikami przykutymi do wioseł, a kochani przez nas Kmicic czy Wołodyjowski wejdą w rolę nadzorców z batem w ręku. Czy taki obraz oznacza odbrązawianie bohaterów? Niekoniecznie – to w dalszym ciągu są postacie uczące nas patriotyzmu, pokazujące jak walczyć o ojczyznę. Chciałoby się jednak, żeby poszerzyć grono bohaterów władających naszymi umysłami. Może kiedyś powstaną polskie odpowiedniki „Korzeni” czy „Spartakusa”. Bo jeden „Janosik” wiosny nie uczynił. Na dziś jesteśmy mentalnymi potomkami nadzorców niewolników.
(*) Zacytuję kabaret Smile, który cytuje Sędziego:
„Kto wystąpi z oszczepem, temu z robocizny
Wytrącić dwa szarwarki i pięć dni pańszczyzny.”
Tylko co to są te szarwarki?
Inne tematy w dziale Kultura