Kramer do Kwinty: „Jestem uczciwym człowiekiem. Dzisiaj mogę nim być, bo mam pieniądze.” Dlaczego więc PiS nie chce „być uczciwym” w kwestii faszyzujących brunatnych? W końcu ma władzę i może już stosować „założenia czysto moralne”.
Brunatni w pewnym momencie byli dla PiSu użyteczni. Tacy ideowo i szczerze negatywnie nastawieni do PO. Środowiska „narodowe” wyrażały oddolną wolę ludu. Taką anty-tuskową. Kiedy przed rokiem 2015 współorganizowali(*) Marsz Niepodległości, pokazywali swą niechęć do koalicji rządzącej najbardziej dobitnie jak się da, czyli demolką miasta. Od kiedy władzę przejął PiS było zdecydowanie spokojniej. Czyli żyć w zgodzie z władzą „się da”. PiS podrzucił w podzięce (?) nieco ochłapów w stronę narodowców, choć 11 listopada wolał trzymać się od nich z daleka. Listę owych ochłapów obejmuje piąty punkt wyliczanki Galopującego Majora. Od siebie dorzuciłbym jeszcze list poparcia prezydenta A. Dudy skierowany do organizatorów Marszu Niepodległości 2016.
Tych przysług nie ma jednak tak dużo, żeby nie można było zmienić narracji i jednym ruchem odciąć się od brunatnych. Bo to jednak nie są fajni chłopcy, przeprowadzający staruszki przez ulicę. W każdej chwili mogą nabruździć jakimiś urodzinami Hitlera, pomarszowym opowiadaniem o rasizmie, czy ustawieniu sobie zdjęcia SSmana na profilu FB. I znów kolejny raz trzeba będzie mówić, że to „pojedynczy przypadek, a może nawet prowokacja, mająca na celu…” Kłopotów dużo, a korzyści po 2015 nie ma. Program TVN stanowił idealną okazję do zmiany stanowiska PiS wobec tych środowisk.
Pamiętajmy, że PiS jest partią, która ma większe wolty na swoim koncie. W tydzień zmienia, ukochaną przez swój elektorat, premier B. Szydło – archetyp matki – na sztywniackiego premiera M. Morawieckiego – bogatego byłego bankowca. Robi to, bo z poparciem sięgającym 50%, może zrobić wszystko. To partia, której przewodniczący licząc na kilka procent w słupku wyborczym, potrafił „zapomnieć” o dotychczasowym przekazie, mówiąc „Nasi przeciwnicy mówią nam, że jesteśmy lewicowi. A niech tam mówią. Może i jesteśmy. Teraz nie będę już używać określenia postkomuniści, choć kiedyś tak mówiłem. Teraz będę mówił: lewica.”
PiS potrafi szybko zmieniać zdanie i „zapominać” o swej historii, więc jednoznaczne ustawienie brunatnych, jako swoich wrogów, nie stanowiłoby problemu. Ale tak się nie stało. Co prawda zaraz po emisji sławnej audycji, przekaz dnia był jasny – „Działamy szybko, po 48 godzinach pierwsi zatrzymani!” – ale kilka dni później narracja się zmienia:
- to Niemcy mają problem z nazizmem, a nie Polska;
- komuniści też są źli, dlaczego nikt o nich nie pamięta?
- TVN złamała prawo;
- leśni idioci to margines marginesu, nie ma problemu;
- nie mówmy o „naszych” nazistach, bo siejemy wiatr i kalamy własne gniazdo.
Czyli: po pierwsze – nic się stało, a po drugie – to wredne, antypolskie media oskarżają niesłusznie naszych patriotów. Tylko po co to PiSowi?
(*) Napisałem „współorganizowali”, bo może wśród organizatorów nie wszyscy są zwolennikami idei głoszonych przez p. J. Międlara czy p. P. Rybaka.
Inne tematy w dziale Polityka