letni letni
1434
BLOG

Wieśniak – widać, słychać i czuć

letni letni Praca Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Ileż to razy słyszałem obraźliwie rzucone słowo „wieśniak”. Też tak mówiłeś? Było tego trochę: „słoma z butów wystaje”, „z chłopa pan”, „wpuścić chłopa do biura, to atrament wypije”. Zobaczmy o kim mowa i cofnijmy się w czasie o jakiś pięćdziesiąt, sześćdziesiąt lat.

Pomimo że w poprzednim ustroju wiodącą rolę miała odgrywać klasa robotnicza, to jakoś nie „dorobiła się” znaczących książek czy filmów w których byłaby głównym bohaterem – „Człowieka z marmuru” potraktuję, jako anty-wyjątek potwierdzający regułę. Pojawiła się za to genialna literatura dotycząca tematu chłopskiego – któż z nas nie czytał „Konopielki” Redlińskiego? Ale dziś wspomnę inną pozycję tegoż autora, a mianowicie „Listy z Rabarbaru”. Jest tam scena, gdzie główny bohater wykonuje kilka prostych obliczeń.

Kilkakrotnie liczyłem, bo nie wierzyłem w liczby podawane przez Redlińskiego. Hektar to pole 100 na 100 metrów. Czyli ma 10 000 metrów kwadratowych. Żeby zaorać pas o szerokości 1 metra, trzeba go było trzykrotnie przejść – szerokość skiby to mniej więcej 30 centymetrów. Oznacza to, że zaoranie jednego hektara, wymagało pokonania 30 000 metrów. Trzydzieści kilometrów. Nie chodzi o spacerek, ale o orkę – kierowanie koniem, prowadzenie i pchanie pługa. Zaoranie 10 hektarów to trasa dłuższa od odległości między Warszawą a Krakowem. „Szczęśliwie” tak „wielkich” gospodarstw prawie nie było.

Bo życie chłopa, to ciągła harówka. Orka to bodaj jej ekstremum. Lato wypełnione żniwami. Jesień to wykopki. Na wsi zawsze było co robić. Niezależnie od pory roku, trzeba było wstawać rano by oporządzić zwierzęta. Praca kończyła się wieczorem. To taka praca, która nie przewidywała urlopów i chorobowych. Nie można jej odłożyć na jutro, bo krowy trzeba wydoić dziś. Jutro zresztą też.

Drugi wyróżnik chłopskiego życia to bieda. Żart „chłop zjada kurę jak kura jest chora albo jak chłop jest chory” był smutną rzeczywistością. Podstawowym daniem oprócz żurków i kartoflanek, były ziemniaki ze skwarkami i mlekiem. I tak co dzień. Wiem, że wiele osób oblizuje ślinkę na samą myśl o omaszczonych ziemniaczkach z kwaśnym mlekiem – znam jednak ludzi pochodzących ze wsi, którzy po przyjeździe do miasta prawie nigdy nie zrobili sobie tego „rarytasu” na obiad. Źle im się kojarzył. Mieszkańcy wsi nie jedli jajek – sprzedawali je na targu, podobnie jak masło. Wbrew dzisiejszej powszechnej opinii o „wiejskiej zdrowej żywności” uboga dieta mogła powodować smutne skutki: Istniały wsie, w których krzywica była chorobą powszechną.

Życie chłopów to bieda i harówka. Nie będzie dużej przesady, gdy użyje się przymiotnika „niewolnicze”. Jak łatwo zapomnieć, że jeszcze pół wieku temu było to czymś normalnym i powszechnym. Choć na swoim, to jednak jak niewolnicy.

* * *

Obowiązkowe dostawy zniesiono dopiero w roku 1972. Bezpłatne świadczenia lecznicze dla całej ludności wiejskiej wprowadzono dopiero w 1977 r. Dopiero w latach 70-tych rozwinięto również sieć tzw. kółek rolniczych, udostępniających sprzęt pomocny przy uprawie roli.

letni
O mnie letni

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo