FB przestał być ostoją lewackich wpływów, a stał się ofiarą cenzury zagrażającej wolności słowa. Nie mówiąc o X.
Mam małą satysfakcję, gdy widzę w Republice święte oburzenie, że ktoś jest niezadowolony z rezygnacji moderacji na FB. W końcu prawacy przyznają się do aplikacji, które nie są już emanacją lewackości. W końcu FB i X stały się pokrzywdzonymi mediami zagrożonym przez unijną cenzurę! Przypomnijmy sobie, ile było narzekania na „pejsbukową” (jak cztery lata temu pisali prawacy) twarzoksiążkę!
A przecież nic się nie zmieniło. Tak, jak cztery lata temu nie było żadnego lewackiego spisku czy innego kulturowego marskizmu, tak dziś te same FB i X nie stoją na straży wolności słowa. Wciąż obowiązuje żelazne prawo kapitalizmu: róbmy wszystko dla zwiększenia zysków. I tak, jak jakiś czas temu opłacało się zablokować konto byłego prezydenta USA, tak dziś przedstawiciele FB składają hołd temu samemu – tyle że nowo wybranemu – prezydentowi USA, obiecując ograniczenie moderacji(*). W imię zysków, które zgodnie z przysłowiem, tuczone są przez pańskie oko.
Prywatne firmy nazywające dla niepoznaki swoje przedsięwzięcia mediami społecznościowymi, mają w nosie szczytne cele. Co prawda mentalność Kalego dziś każe prawakom cieszyć się z ograniczania wpływów liberałów, ale kiedyś budziła gniew, gdy narodowcom blokowano zielone symbole z mieczykiem. A przecież chodzi o ten sam problem samowoli korporacji cyfrowych. Wciąż twierdzę, że skandalem jest to, że państwo polskie ma znikomy wpływ na funkcjonowanie ich na terenie Polski.
Przypomnę, co pisałem kilka dni przed Marszem Niepodległości 2016 roku, kiedy FB blokował konta narodowców: FB jest zagraniczną korporacją, która działa na polskim rynku i tu zarabia, ale jest poza polskim prawem. Tak powiedziała minister A. Streżyńska: „(…) Facebook jest poza jurysdykcją. Prosiłam o rozmowy na odpowiednim szczeblu w ich strukturze.” Zwróćmy uwagę: Firma, która zarabia dzięki temu, że posiada gigantyczny zbiór informacji o mieszkańcach Polski, nie podlega polskiemu prawu. Przynajmniej według pani minister.
Kilka lat później (13 stycznia 2021) tak komentowałem zablokowanie konta byłego prezydenta USA: Pora się w końcu obudzić. Jedynym bytem, który może wymusić zmiany na rynku internetowym, jest Unia Europejska. A będzie to możliwe, jeśli dopracuje się własnych – najlepiej publicznych, lub publiczno-prywatnych – rozwiązań, dzięki którym uniezależni się od aktualnych monopolistów GAFA(M). Dopiero wtedy będzie można skutecznie narzucać potrzebne obostrzenia, żeby żaden z monopolistów nie wpadł na pomysł, że działania tego, czy innego rządu, stawią zagrożenie (dla osiągania zysków) i konieczne jest wyłączenie jakiegoś serwera czy skasowanie jakiegoś konta.
Nic się nie zmieniło.
(*) żeby nie było, że do tej pory istniała jakaś satysfakcjonująca moderacja, bo nie istniała. Na przykład FB wcale nie chciał kasować wykupywanych złodziejskich reklam, w których przestępcy zachęcali do klikania w super-opłacalne oferty inwestycji znanych firm. Oferty nie mające nic wspólnego z owymi firmami. Kto kliknął i dał się na mówić na tzw. inwestycję tracił pieniądze. FB blokował za to konta, które przestrzegały przed tym procederem. Zablokował nawet jedną z najbardziej znanych firm zajmujących się bezpieczeństwem w internecie. Cóż, skoro złodzieje zapewniają zyski dla FB, to FB będzie tych złodziei chronić.
Inne tematy w dziale Kultura