Od wczoraj krąży po internecie wykres, który nie pozostawia wątpliwości – wyciekł temat maturalny z polskiego. Na dwie godziny przed oficjalnym rozpoczęciem egzaminu, ludziska zaczęły szukać danych na temat fantastyki w „Weselu”. Kolejna bariera wykorzystania internetu została pokonana, ale przecież już kiedyś cytowałem Gumballa: Od kiedy jest internet, niczego nie trzeba „wiedzieć”. Jak sobie z tym faktem poradzi CKE, to nie do końca mnie interesuje, ale fakt tegorocznego wycieku przypomniał mi moją, własną, wyciekniętą maturę z polskiego…
* * *
Ponieważ poważnie podszedłem do zadania maturalnego, ambitnie przygotowywałem się do obu pisemnych egzaminów. Jeśli chodzi o polski, to pożyczyłem sobie nawet książkę z tematami maturalnymi z lat 70-tych. Lektura tej książeczki nieco mnie zdziwiła: Każde województwo same ustalało sobie tematy matur, co więcej, każdy rodzaj szkół miał je inne. Ewidentnie technika miały je łatwiejsze do liceów. Zdarzały się na przykład takie kwiatki: „Zinterpretuj słowa E. Gierka…” Niby łatwe, ale jak bym dostał taki temat, to czy starczyłoby mi weny, żeby zapełnić 7 stron papieru kancelaryjnego? Od razu uspokoję czytelników – kuratorium nie poczęstowało nas podobnymi ewenementami, ale o tym za chwilkę.
Dla zwiększenia szans, przez całą klasę czwartą ćwiczyłem pisanie wypracowań bez brudnopisu. Przepisywanie gryzmołów na czysto zapewniało ładną formę i pozory braku błędów, ale kosztowało czas. Zastosowanie techniki bezbrudnopisowej, wymagało przygotowania sobie planu, a w nim umieszczenia konkretnych treści, zanim cokolwiek się napisze. Trochę to było męczące, bo czasami myśl sformułowana w głowie wglądała na spójną, ale zapisywana na papierze okazywała się nietrafiona. Trzeba było na szybko wymyślić koniec zdania i to tak, żeby pasował do jego początku i żeby pozwalał na sensowną kontynuację.
Tak czy siak, pracy włożyłem mnóstwo. Zanim przystąpię do opisywania przecieku, krótkie sprawozdanie z ówczesnych realiów. Szkoła prowincjonalna obejmująca działaniem jakieś pół dzisiejszego powiatu. Internetu i telefonów komórkowych oczywiście nie ma, bo to lata 80-te. Telefony mają tylko nieliczni. Szkoła jest co prawda mała – ale i tak ma około pół setki uczniów w roczniku. I pojawia się przeciek. Skąd? Tego w zasadzie nie udało się wyjaśnić. Wtedy nikogo to nie interesowało, a potem… też zresztą nie.
Dwa dni przed maturą. Ciężko pracuję, ślęcząc nad książkami, ale widzę przez okno, jak przed moim blokiem zatrzymuje się duży fiat. Kolega pożyczył go od swego ojca i rozwoził tematy „jakie mają być na maturze”. Uznałem je za zbyt proste i zignorowałem jako nieprawdopodobne. Kolega pojechał dalej.
Dzień przed maturą, ranek, przed blok znów podjeżdża fiat. Kolejny wyciek tym razem już „na pewno prawdziwy”. Inne tematy, ale również dość standardowe. Jeden sformułowany jest krótko: „O wojnie”, dwa pozostałe bardziej rozbudowane, o konkretnej treści. Ponieważ nie za bardzo wierzyłem w możliwość przecieku matur, dla spokoju sumienia jedynie poczytałem sobie przed snem o jednym z przeciękniętych zagadnień i tyle.
Jakież było moje zdziwienie, kiedy następnego dnia, na sali gdzie nas posadzono, po otwarciu kopert dyrektorka podyktowała te same tematy, które miałem na karteczce dzień wcześniej. Jedynie temat o wojnie był „ubrany” w jakiś cytat. To śmieszne uczucie, gdy słyszysz „tajne” tematy, a ich treść pokrywa się prawie co do słowa z tym, co znasz od kilkunastu godzin.
* * *
Wyciek z II połowy XX wieku jest dziś jedynie ciekawostką historyczną, ale i wtedy nie miał większego znaczenia. Matura była tylko jednym z przystanków na naszej drodze. Zaraz po egzaminie dojrzałości mieliśmy egzaminy na studia, które stanowiły bardziej realny sprawdzian naszej wiedzy i to one determinowały naszą przyszłość. Bo matura wbrew wszelkim niebotycznym nerwom, to mimo wszystko nostalgiczna pamiątka, akord kończący bytność w szkole średniej.
Dziś matura jest ogólnokrajowym, standaryzowanym egzaminem na cały kraj, zastępującym egzaminy wstępne na studia. Dziś przeciek maturalny ma o wiele większą wagę. Ale czy rzeczywiście jest ona bardzo duża?
Inne tematy w dziale Społeczeństwo