Ponieważ wiedźmińska popularność nie spada, jeszcze jedna notka pozostająca w tym kręgu. Tak jak Batman wzorowany był na Zorro – innym bohaterze popkulturowym – tak Geralt też nie jest sierotą. Poniżej znajdziemy kilka literackich odniesień do dzieła Sapkowskiego. I żeby nie było, że taki jestem oczytany – dowiedziałem się o nich od mojego brata geraltologa.
* * *
Jak tylko opowieści o wiedźminie stały się znane, brat opowiedział mi, że początek pierwszego opowiadania „Wiedźmin” nawiązuje do innego dzieła literackiego. Skąd wiedział o tym przed erą internetu? Dziś to nawet Wikipedia o tym pisze. Przeczytajmy jak zaczyna się u Sapkowskiego:
Później mówiono, że człowiek ten nadszedł od północy od bramy Powroźniczej. Szedł pieszo, a objuczonego konia prowadził za uzdę. Było późne popołudnie i kramy powroźników i rymarzy były już zamknięte, a uliczka pusta. Było ciepło, a człowiek ten miał na sobie czarny płaszcz narzucony na ramiona. Zwracał uwagę...
A teraz początek „Crimen” autorstwa p. J. Hena.
Czuje się podobieństwo. W tej sytuacji nie pozostało mi nic innego jak przeczytać „Crimen”. Jaka to książka? Dobra. Czyta się. Główny bohater – Tomasz Błudnicki – wraca z wyprawy, mającej umieścić na moskiewskim tronie Marynę Mniszchównę.
Świat „Crimen” jest zepsuty. W sumie nieważne czy wynika to z tego, że jest czas wojenny, a każda wojna psuje świat, czy z przypisanych cech ówczesnego ustroju Rzeczypospolitej. Niespokojne czasy wymagają nietuzinkowych bohaterów. Spotkamy tam Lisowczyków, którzy, jak się okazuje, nie tylko w trakcie walki z wrogiem sieją postrach. Pojawia się regularna banda, mająca prawo w „głębokim poważaniu”, a bojąca się jedynie siły wielkich rodów szlacheckich. Podobno gdzieś istnieją jakieś sądy, ale co rusz trafiamy na banitę czy infamisa, którzy wcale a wcale się tym nie przejmują. Nawet magnat – pozbawiony jest moralnego kośćca.
W zepsutym świecie postać głównego bohatera, zgorzkniałego i połamanego wewnętrznie, wyrasta na autorytet moralny. Ryzykuje życie w obronie słabych i pokrzywdzonych. Nienawidzi wojny i przemocy, ale to urodzony żołnierz. Pomimo, że obiecał sobie nie używać już broni, jeśli trzeba niezwykle sprawnie obetnie szablą to i owo przeciwnikowi. Choć trzeba przyznać, że do „wydajności” Geralta wiele mu w tej kwestii brakuje. Oprócz tego Tomasz Błudnicki malowniczo się zakochuje. No i wyjaśnia tajemnicę śmierci swojego ojca. Bo „Crimen”, jak sam nazwa wskazuje, to powieść kryminalna.
Książkę czyta się z wielką przyjemnością. Być może dlatego, że autor wyraźnie lubi swoich bohaterów i jego sympatia udziela się czytelnikowi. Akcja nie galopuje, można bez pośpiechu smakować kolejne rozdziały. „Smakować” to dobre słowo. Apetyt jednak rośnie w miarę jedzenia i końcówkę książki traktowałem cokolwiek łapczywie. I nawet jeśli domyśliłem się w pewnym momencie kim jest morderca, to finał i tak mnie zaskoczył.
Kiedy miałem już te 400 stron za sobą pomyślałem z żalem: „Szkoda, że to już koniec”.
Polecam każdemu.
* * *
Kiedy w 1986 roku ukazało się pierwsze opowiadanie Sapkowskiego – to właśnie, które zapoczątkowało jego sławę – podniosły się głosy, że to plagiat. Chodziło wtedy o bajkę „Strzyga” spisaną przez dziewiętnastowiecznego pisarza Romana Zmorskiego. Wśród jego wielu tekstów, będących literackimi adaptacjami ludowych opowieści, znajduje się jedna, opowiadająca o strzydze złożonej do grobu, a żywiącej się ludźmi. Potwór miał być owocem kazirodczego związku króla i jego siostry. Strzygę można było odczarować, jeśli spędziło się z nią jakiś czas i nie zostało się przez nią zabitym.
Jak widać schemat fabularny, jest podobny, żeby nie powiedzieć identyczny. Ale wspomniane zarzuty są raczej nieuzasadnione, chyba że połowę późniejszych opowiadań uznamy za plagiaty z Andersena. Po prostu taka była postmodernistyczna metoda tworzenia „poprawionych” bajek dla dzieci. Metoda ta polegała na specyficznym „odcenzurowywaniu”, czyli – przy zachowaniu bajkowych i magicznych realiów – pozbawianiu ich psychologicznych nieprawdopodobieństw. I tak w przypadku „Strzygi” zaczarowana królewna po odczarowaniu jest od razu mądra, jakby życie w ciele potwora nie miało wpływu na jej psychikę. A tak się przecież nie da, bo za darmo nie ma nic – to bodaj najważniejsze prawo obowiązujące nie tylko w tamtym świecie.
* * *
Innym tekstem, na który chciałbym zwrócić uwagę jest także bajka: „Syn boginki” autorstwa Adolfa Dygasińskiego. Bohater tej bajki potrafi poradzić sobie ze strachami i stworami zagrażającymi ludziom z rodzinnej wsi. Pomimo, że jest obrońcą przez złymi mocami, to społeczność nie chce go zaakceptować ze względu na odmienność. Analogia fabularna do historii Geralta, pomimo tych podobieństw jest dość daleka, ale nastrój, daleki od „dziecinnej bajkowości” zbliża nas do wiedźmińskich opowieści. I co jeszcze jest ciekawe – prowadzona narracja w pewnym sensie dokonuje racjonalizacji opowiadanej historii i ma podobny charakter, co „odcenzurowywanie” bajek przez Sapkowskiego.
* * *
Te trzy odniesienia to pewnie mały wycinek całości, bo Sapkowski bardzo intensywnie nasycał swoje teksty aluzjami do literatury. I nie tylko do niej.
Inne tematy w dziale Kultura