Ciężarówka jechała pustą autostradą, jaka zwykle bywa o drugiej w nocy. Kierowca spojrzał w lewe okno i zamarł. Prawie na wyciągnięcie dłoni powiewała czarna płachta z białą czaszką i piszczelami. Bandera przesuwała się powoli do przodu. Gdy była już sporo przed nim, zorientował się, że jest przytwierdzona do potężnego motocykla, prowadzonego przez wielkiego, ubranego w czarną kurtkę z czaszką jak na banderze człowieka. W pochwie przy baku wisiała samopowtarzalna strzelba, podobna do tej, którą używał Terminator. Kawałek za pierwszym jechała grupa kilkunastu kolejnych jeźdźców, trupie czaszki spoglądały z ich pleców w stronę kierowcy. Potem przejechało kilkadziesiąt furgonetek i ponad setka motorów na końcu. Kierowca zwolnił, a na najbliższym zjeździe zatrzymał się, żeby ochłonąć.
Motocykliści jechali z Paryża do Brukseli, rzadko wyprzedzali ciężarówki. W jednym z Vanów spał pijany i naćpany Jules Maret, którego rzekomy grób pokazywały wszystkie telewizje. Poza tym wieźli ponad setkę dziewcząt, młodych pięknych chłopców i dzieci na dzisiejszą uroczystość. Gi zadbał, żeby na trasie nie było policji więc przy okazji zabrali narkotyki, broń i amunicję. Zanosiło się na to, że będzie bardzo potrzebna.
Wiktor Beriezow znał swoją siłę, ludzie miękli na sam jego widok. Kiedy wchodził do biura polityka, stawał się najważniejszą postacią. Teraz stał naprzeciw grupy ludzi siedzących na schodach i nikt nie zwracał na niego uwagi. Pierre rozmawiał z Adamem, zadzwonił gdzieś i podał mu słuchawkę. Na twarz Adama napłynęła błogość i szczęście. Przestał się bać, wyprostował się i rozpromienił. Wiktor domyślił sie, że rozmawia z Alicją. Zrobiło mu się nieswojo, zapytał więc Petera, bo ten akurat siedział najbliżej niego – kto tu u was rządzi?
Peter wybuchnął śmiechem. Pierre, Chen i Zhang zwrócili uwagę na ten śmiech. Kiedy zrozumieli powód, przyłączyli się. Chen powiedział – wszyscy rządzimy.
To Bzdura, Beriezow uznał, że kpią z niego, więc się zdenerwował
Zhang powiedział. Wasz świat jest zrobiony z tajemnic, spisków i oszustw, ale dla nas jest przezroczysty, wiemy o was wszystko. My mówimy wyłącznie prawdę, a wy nie umiecie tego zrozumieć.
Beriezow uśmiechnął się szyderczo.
Lubię prostaczków i ich marzenia. Udało wam się sporo osiągnąć, bo przegapiliśmy was. Nie zawracamy sobie głów drobnicą. Teraz wystąpiliście przeciw nam, więc was zniszczymy, ale nie chcemy niszczyć waszej sieci transportowej, bo jest pożyteczna. Jutro staniecie się naszymi niewolnikami, jeśli zechcecie walczyć, zginiecie. Mamy potężnych sojuszników. Nie będziecie w stanie się obronić. Najlepiej już teraz rozpocznijmy układy.
Co proponujesz? - zapytał Chen.
Oddacie nam wszystkie wasze zasoby, was zrobimy managerami i damy wam wielkie, dożywotnie pensje. Każdy z was dostanie piętnaście milionów euro rocznie. Dodatkowo każdy z was otrzyma pięćdziesiąt milionów euro po podpisaniu kontraktu.
Zapadła cisza.
Po chwili Chen powiedział. - mało.
Pan KGB uśmiechnął się, już wiedział, że wygrał
Po sto milionow i po dwadzieścia milionów rocznie.
Po dłuższej chwili Zhang powiedział – mało.
Patrzyli na Wiktora z poważnymi minami, ten, widząc, że haczyk trzyma mocno zaczął targi.
Sto dwadzieścia milionów dla każdego i po dwadzieścia milionów rocznie to wszystko, co mogę zaoferować.
Wiesz ilu nas jest?
Siedmiu. Pierre nie jest od was.
Już jest, bez niego nie ma o czym mówić.
Na te słowa Chena Pierre osłupiał. Więc Chen dodał – Nic nie mów, bez ciebie nie byłoby nas tutaj.
Może jestem szalony, że wziąłem taki temat, ale tak naprawdę to temat znalazł mnie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura