Manfred Gelsmen. Many usłyszawszy swoje nazwisko wszedł do koła. Naprzeciw niego stał mężczyzna, który na oko ważył siedemdziesiąt pięć kilogramów. Mieli więc równe szanse. Pamiętał co powiedziała Sonia, każdy ruch miał opanowany. Alkohol już nie działał, więc był bardzo skupiony. Widział jak poprzednicy wypadali poza okrąg, kończąc swój udział w dalszej rywalizacji. Postanowił zagrać na czas, co też było niewypowiedzianą sugestią dziewczyny. Jego rywal patrzył mu w oczy, więc on też skoncentrował się na jego oczach, czekając na ruch. Tamten stał na ugiętych nogach, mięśnie miał niewidzialnie napięte, ale widać było, że każdy gwałtowny manewr spotka się z mocną odpowiedzią. Many markował wyprowadzanie ciosów, ale każdy jego ruch był przez tamtego lekko wyprzedzony. Kiedy już zebrał się na szaleńczą szarżę, żeby wszystko postawić na jedną kartę, nagle rozległ się dźwięk gongu. Sonia podbiegła, żeby go uścisnąć i pogratulować przejścia dalej.
Azarel przybrał uroczysty wyraz twarzy i spojrzał po pozostałych, skinienia głów potwierdziły, choć Ewulon najdłużej się wahał. Kiedy Gi otrzymał rozkaz, miał już odejść, żeby go wykonać, ale nagle odwrócił się do najwyższych i powiedział.
Wiecie, że Kunciore zmarł?
Tak, bolejemy nad tą stratą, nie ma tak dobrego prawnika, jak on. To był wielki talent, nasz diament. Trudno będzie znaleźć dla niego następcę. Nasza organizacja powstała głównie dzięki niemu i jego wpływom. Po gali wszyscy jedziemy na jego pogrzeb.
Gi mówił, patrząc w podłogę, trwał w ukłonie, ale jego słowa były oskarżeniem wobec najwyższych. Azarel rozgniewał się, ale nie bardzo wiedział co odpowiedzieć, zacisnął usta i trwał w milczeniu. Pozostali również nie odezwali się na te słowa, Gi ukłonił się jeszcze głębiej, odwrócił się i wyszedł.
Chen poszedł się przespać, Pierre został z Peterem. Siedzieli nadal na tych samych schodkach, przed siedzibą GAS, teraz jednak nie byli tak bardzo centrum wydarzeń. Uliczka roiła się od ludzi chodzących we wszystkie strony. Rozrywkowe centrum przeniosło się na placyk, do którego wiodła prostopadła ulica, słychać było wszędzie atmosferę podniecenia. Tematem rozmów była głównie cena kruszców, srebro kosztowało ponad 100 euro za uncję, złoto prawie trzy tysiące. Problem aborcji przestał być ideologiczny, zaczął być techniczny. Wszyscy nagle się dowiedzieli, że temperatura -195,8 stopni Celsjusza albo inaczej 77,35 stopni Kelwina – to temperatura wrzenia ciekłego azotu. Naturalną koleją rzeczy zaczęto snuć rozważania, jak będzie wyglądał świat, gdy urodzą się zamrożone dzieci.
Wiadomości o 21:00 pokazały zdjęcie z teleskopu i nadlatujący z ogromną prędkością obiekt, wielkości kilkunastu kilometrów. Jego trajektoria przecina się z ziemią jutro wieczorem.
Komentarze
Pokaż komentarze (3)