Był taki czas gdy ….
Gdy w maju 1988 zastrajkowały Nowa Huta , Stocznia Gdańska i my na UG . Strajkujący patrzyli kto jeszcze się przyłączy , wszyscy w Polsce patrzyli na strajkujących .
Poparcia nie było zatem…..
Skończyło się prosto. Nowa Hutę ZOMO rozniosło na pałach , studencików z UG ZOMO miało w taki sam sposób rozwalić , interwencja biskupa Gocłowskiego to odroczyła , noc spokojna choć nie zapomnę tych uciekających co ”zostawili wodę na gazie ” lub ”Babcia im się rozchorowała ” czy po prostu dezerterujących przez okna. Następnego dnia decyzja – koniec.
Została Stocznia Gdańska. Sama samiuteńka. Żadna uczelnia , żaden zakład pracy w całej Polsce się już nie przyłączył . Wszyscy patrzyli. W Stoczni też z tysiąc luda nie więcej .......
10 maja 1988 pod groźbą rozniesienia strajkujących na ZOMOwskich pałach wyszli ze Stoczni i zakończyli strajk. Wyszli trzymając się pod ręce kompletnie przegrani i żal było patrzeć. Wyszli trzymając się pod ręce , to był pomysł Mazowieckiego , by w tej przegranej godzinie nie czmychać , nie rozchodzić się jak po każdej zmianie , tylko by wyjść w miarę godnie .
Po tylu latach coś się ruszyło i nikogo to nie obchodziło .
Piszę żal , bo patrzyłem jak wychodzą i miałem żal do wszystkich i do wszystkiego, do tych co się nie przyłączyli i do tych co komentowali – jacy smętni wychodzą , głowy spuszczone .
I gdzieś tak po 400-600 metrach ( stałem koło sklepu ze słodyczami na rogu Heweliusza i Łagiewnik ) - gdy pochód ze Stoczni zmierzający do Brygidy chyba na mszę ”pogrzebową ” i rozdzwoniły się dzwony Brygidy . Jankowski kazał dzwonić by dodać otuchy wychodzącym. Pomysł był kogoś innego ale to tylko Jankowski mógł dać sygnał .
Dźwięk dzwonów z Brygidy obudził dzwony Mariackiego , Katarzyny . W życiu nie słyszałem tak rozdzwonionego Gdańska - jakby zdarzyło się wielkie zwycięstwo - takiej zmiany nastroju w jednej chwili , bo głos tych dzwonów miał magiczną moc. Nie boję się tego słowa to była magiczna moc . Do pochodu zaczęli przyłączać się inni , wzrok z wbitego w ziemię zmienił się w wzrok zwycięzców.
Nie patrzyliśmy już na wychodzących ze Stoczni , wszyscy szli razem z błyskiem w oczach. Absolutny magic moments . Przemiana w setkach ludzi w jednej chwili.
Pochód przegrany w Bramie Stoczni dotarł do Brygidy jako wspaniały i tryumfujący . I Jankowski jak nigdy – zwycięstwo zwycięstwo .
Rozchodziliśmy się po mszy z nowa nadzieją , że jeszcze coś się zdarzy , że nie będziemy czekać długo.
I po raz kolejny ja chcę księdzu Jankowskiemu za ten przebłysk geniuszu , gdy rozdzwonił cały Gdańsk , zmienił przegranych w zwycięzców - podziękować.
Chwila którą będę pamiętać zawsze.
Są różne sposoby na dodanie Wiary i Nadziei . Jankowski dodał je za pomocą dzwonów.
I gdy w lipcu 1988 Urban o 19.30 w TVP obwieścił definitywny koniec Solidarności pomyślałem – Hieno gdybyś słyszał te dzwony ……………
* * *
Dziś mija równo 30 lat od tego dnia . Jest przed 15stą . Popatrzyłem w neta . Cisza.
Notkę jak zawsze piszę dla siebie ale tym razem przede wszystkim dla tych którzy tam byli . Na zdjęciu na ulicy Łagiewniki pochód jest jeszcze przegrany , magia dzwonów za minutę a może za sekundy . Pamiętacie ?
Na zdjęciu miedzy innymi Wałęsa , Mazowiecki , Celiński , Jarosław i Lech Kaczyńscy .
p.s. W Wiadomościach czyli Indoktrynacjach stalinowskie metody przekazu dla ludu w pełnej krasie .
Strajk w Stoczni , ani słowa o Wałęsie , bracia Kaczyńscy przede wszystkim. Najwazniejsza osoba strajku Wałęsa - nie ma nie było nie istnieje po 30 latach .
Strajk na UG - Mówi Gosiewska . Adamowicz przewodniczący strajku - nie ma nie było nie istnieje po 30 latach .
Przekaz jak za Stalina w moskiewskiej Prawdzie .
W związku z końcem postkomunistów,a poszerzeniem pojęcia lewica oraz uznaniem Gierka za patriotę - odkurzam znaczek sprzed 35 lat "Za nic bym nie chciał , aby uważano mnie za człowieka poważnego , bo w obecności tzw. poważnych ludzi dzieci bawia się bez wigoru i radości , kobiety przestają być zalotne , wojskowi nie chcą opowiadac pieprznych anegdot , maski zdejmuja lub nadziewają w ich obecności tylko ludzie smutni. A na dodatek - durnie są zawsze poważni.
Jeden z tych poważnych wygłosił najgłupsze zdanie w salonie na mój temat "dyskomfort części dyskutantów wynikający z tej wprost niemożliwej już do banalizowania, relatywizowania czy tym bardziej ignorowania kompromitacji PO, wzrósł niepomiernie i manifestuje się w sposób różnoraki. Jedni fundują nam różnego rodzaju divertissement w postaci zagadek...."
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura