Niegdyś Wojtek Fortuna opowiadał jak po zdobyciu mistrzostwa Olimpiady towarzyszący mu funkcjonariusz partyjny zgarnął całą jego nagrodę (rzecz jasna w dolarach) zostawiając mu na kawę i ciastko (liczb nie pamiętam, a ironizuję celowo).
Nie od dziś światłym wiadomo, ze komunista to złodziej i morderca. Czasem morderca na niewyobrażalną skalę, co pokazał nie tylko Stalin, ale i choćby Serbowie kilkanaście lat temu.
I to ukute przez nich dla lepszego samopoczucia przysłowie:, „kto za młodu nie był komunistą ten jest swinią na starość” jest gówno prawdą w postaci krystalicznej.
Można powiedzieć, ze wzorcem gówno prawdy z Sevres pod Paryżem.
Komunista to za młodu mała świnia, dojrzała w okresie dojrzałym i wielka i ugruntowana na starość, co udowadniają choćby niektórzy UBeccy oprawcy w rozmowach z dziennikarzami i tylko niektórzy z nich na łożu śmierci przypominają sobie, że w dzieciństwie mama mówiła im o jakimś Bogu, choć utożsamianie komunizmu z ateizmem jest niewłaściwe gdyż nie każdy ateista komunistą był lub jest jak i wielu komunistów to nawet wierzący chrześcijanie.
Nie o komunistach jednak ta notka.
Chce zwrócić uwagę na sytuacje, kiedy na salach sejmowych spotyka się poseł z europosłem.
Pierwszy, jak to polski poseł podlega wielkim stresom, atakowany często przez oponentów i dziennikarzy natomiast drugi w sytuacji bezstresowej, często udający, ze cokolwiek robi, bo nie oszukujmy się : odpowiedzialność za sprawy europejskie jeszcze długo nie na polskich posłach spoczywać będzie.
Jakże niezręczna dla tego drugiego jest świadomość, ze zarabia cztery razy więcej od tego pierwszego?
Jednocześnie wyborca – szary obywatel odnosi słuszne wrażenie, ze do Europarlamentu wysyła się (lokuje na listach wyborczych) wcale nie w celu aktywnego działania na rzecz Unii, ale za zasługi dla wystawiającej formacji.
Można uwolnić europosłów z tej niezręcznej sytuacji i to bez zmiany unijnego prawa, która zresztą jest niewykonalna.
Obniżenie uposażenia wszystkim europejskim posłom jest niewykonalne tyle, ze niemiecki europoseł zarabia na poziomie deputowanego do Bundestagu, a u nas te proporcje przybrały karykaturalną formę.
Nie jest to mobilizujące ani dla pierwszego, ani dla drugiego z posłów.
Unia powinna zezwolić państwom członkowskim na indywidualne kształtowanie tych uposażeń, co dałoby tym państwom takżenarzędzie umożliwiające ich mobilizowanie i nagradzanie najlepszych.
Można sobie wyobrazić sytuację, że „pula” za wszystkich europosłów danego kraju wpływa do jego budżetu i to państwo ustala dla nich stawki. Ktoś powie: wszak europoseł ma większe koszty (jedzenie, podróże, ubrania) od posła krajowego.
Spokojnie. Z uzyskanych kwot państwo będzie stać na zrekompensowanie zwiększonych kosztów i jeszcze dużo zostanie.
Wzbogacony przy tej okazji zostałby polski system ubezpieczeniowy o składki, jakie za nich wpłynęłyby do ZUS
Można tez na odpowiednim poziomie opodatkować w Polsce dochody europosłów, aby nie wykraczały ponad poziom posłów w kraju, co nie tylko wzbogaciłoby budżet krajowy, ale wyzwoliłoby tych E-posłów z ich niezręcznej sytuacji.
Jednocześnie nie byłoby takiego żenującego pędu posłów na listy do Europarlamentu, co społeczeństwu kojarzy się z karierowiczostwem i pospolitą pazernością.
Wielu tez kojarzy, analizując także swoją sytuację, że prawdziwe profity z wstąpienia do Unii tak naprawdę „zgarniają” tylko europosłowie.
Zwiększyłaby się szansa na to, ze do Europarlamentu zgłaszaliby swój akces ludzie, którzy mają cos do powiedzenia n/t Europy, cos do zaproponowania, a nie tylko „wożenia” się przez kilka lat na pomysłach nielicznych i kontestowania swojego konta.
Ktoś powie: będą protesty i sprawy sądowe. Ten, kto zaprotestuje otrzyma pełną stawkę, bo prawnie będzie mu się należeć, ale udowodni jednocześnie, ze na następną kadencję nie zasługuje.
W ten sposób szeregi polskich europosłów oczyszczone zostaną z pazernych i leniwych karierowiczów, a formacje polityczne stracą wątpliwe etycznie narzędzie do nagradzania swoich posłów.
Jeśli ktoś chciałby skojarzyć propozycje z sytuacją przedstawioną na wstępie to jest to skojarzenie mylne.
Mistrz olimpijski jest tylko jeden, europosłów wielu i niewielu wśród nich można określić mianem mistrza, a już na pewno nie można im przypisać, ze w jakiejkolwiek dziedzinie są, choć przez moment najlepsi na tym globie.
Inne tematy w dziale Rozmaitości