Fot.: Famagusta - kościoły wielu obrządków niszczeją i popadają w ruinę; Famagusta - dawna katedra św.Mikołaja. Oczywiście cień i nieco wykrzywiona perspektywa to błąd w sztuce ale miałam do dyspozycji tylko komórkę i określone warunki świetlne - próbowałam tak i inaczej ale inaczej się nie dało, było tylko gorzej:)))))))))
Postanowiłam w okresie świątecznym nie pisać o politycznych aktualnościach - niestety, za sprawą wydarzeń w Polsce i na świecie nic z tego nie wyszło. Potem znów przyszły reformy na Salonie i też nikt nie miał nastroju do pisania o rzeczach ciekawszych i ważniejszych. A czasy generalnie są dziwne i prawie codziennie dzieje się coś, co zakłóca porządek rzeczy i daje do myślenia. Dziwny był ten Adwent, dziwne były Święta a wielu oczekuje różnych dziwnych zdarzeń na 2017rok. W eterze wyczuwa się spore natężenie niepokoju.
Rozmawiam ze znajomymi, z rodziną. Wszyscy przejęci po kolejnym zamachu w Europie, bo ataków na chrześcijan na Wschodzie już nawet chyba nikt nie liczy i nie śledzi dokładnie - to zresztą hańba naszego czasu. Chyba nawet nikt już nie chce o tym słuchać - tam ciągle coś wybucha, ciągle masakrują chrześcijańskie wioski czy ludzi modlących się w kościołach. Wszyscy mają nadzieję, że u nas, w Europie, "jakoś tam" będzie, że sprawy "jakoś tam" się załatwią. Choć przesłanek na "jakieś tam" załatwienie spraw raczej brak, szczególnie na Zachodzie Europy, gdzie prędzej można się spodziewać pogorszenia sytuacji.
I tak w związku z ostatnim zamachem terrorystycznym w Berlinie oraz z sytuacją w Europie Zachodniej przypomniał mi się pewien obrazek z podróży. Byłam tam jesienią. Ciekawe miejsce choć w sumie przygnębiające. Famagusta - dawna metropolia na szlaku z Europy do Ziemi Świętej, obecnie niewiele znaczące miasto w tureckiej części Cypru. Kilka kilometrów za granicą UE a jakby zupełnie inny świat. Bez dotacji, bez dobrobytu, bez unijnych funduszy i programów i bez wielkich inwestycji. Bez zadbanych ogródków przed równie zadbanymi domami, bez luksusowych hoteli i tłumów beztroskich turystów. Centrum miasta niewiele zmieniło się od 1974roku, poza tym, że wiele budynków, które wtedy zapewne były w przyzwoitym stanie, jest dziś w stanie mocno podupadłym. "Duch" miasta zmienił się natomiast całkowicie.
Trudno powiedzieć dokładnie, na czym polega ów "duch miasta" ale po chwilowym zastanowieniu się wychodzi na to, że jest on głównie pochodną mieszkańców - ich kultury i tradycji przekazywanej z pokolenia na pokolenie, ich dziedzictwa. W Famaguście, po wypędzeniu greckiej ludności w 1974roku, ten łańcuch łączący mieszkańców greckiej części Cypru - dziś optycznie niewiele różniących się od wszystkich pozostałych Europejczyków - z kulturą starożytnej Grecji, następnie z kulturą hellenistyczną, bizantyjską oraz z Wenecjanami, do których miasto należało w średniowieczu, został brutalnie zerwany. Mieszkańcy zostali zmuszeni do opuszczenia swych domów, w ich miejsce przyjechali nowi ludzie z zupełnie innej kultury. Pozostała architektura, pozostały budynki. Nie zostały kompletnie zniszczone ale są zaniedbane, niektóre jakby wręcz "ponadgryzane". Mimo słońca, miłej kawiarenki niedaleko Twierdzy Otella ze świetną, turecką kawą i pysznego soku z granatów świeżo tłoczonego przez młodą dziewczynę w jednej ze śródmiejskich uliczek to przygnębiające miejsce (odrębny rozdział kataklizmu to dawna, turystyczna dzielnica Warosja z luksusowymi hotelami i innymi obiektami, opustoszała od czasu konfliktu i zamieniona przez władze tureckiej części na strefę militarną).
W niegdysiejszej metropolii straszą opuszczone a częściowo i zrujnowane kościoły. Przepiękne, jedne z okresu wczesnego, inne z okresu późnego średniowiecza, niektóre trochę młodsze. Ozdobione niepowtarzalnymi freskami i malowidłami (do wnętrza niektórych można zajrzeć przez zdezelowane i skrzypiące drzwi, zabite dosłownie jakąś dechą). Prawdziwe skarby. W murach niektórych z nich modliły się niegdyś koronowane głowy, uczestnicy krucjat, bogaci kupcy, pielgrzymi do Ziemi Świętej (Cypr leżał na dawnej trasie pielgrzymek i był często miejscem postoju i przesiadek dla pielgrzymów) i przedstawiciele najznakomitszych rodów europejskich. Dziś nikomu niepotrzebne w miejcu, w którym nie ma chrześcijan. W mieście - ze względu na jego kosmopolityczny charakter - znajdowały się świątynie chyba wszystkich obrządków - katolickie, greckie, wschodnie, także synagogi i meczety. Dziś niektóre kościoły są pozabijane dechami, niektóre zniszczone w mniejszym lub większym stopniu.
Szczególnie przygnębiające wrażenie robi dawna katedra Św.Mikołaja. Stoi na dużym placu w sąsiedztwie ruin klasztoru Franciszkanów. Zbudowana w stylu gotyku francuskiego w latach 1291 - 1373. Gotyk francuski - w przełożeniu na optykę to misterne koronki w kamieniu. W dodatku w kolorze beżu z lekkim odcieniem czerwieni - trudno powiedzieć na pierwszy rzut oka, czy to zasługa miejscowego kamienia czy ekspozycja na silne, południowe słońce. Robi w każdym razie wrażenie. Była miejscem koronacji członków rodu Lusignan na królów Jerozolimy i Cypru. Misterne ornamenty i elegancki kształt katedry ciągle fascynują ale przede wszystkim uderza coś innego - i to wcale nie to, że bryła zewnętrzna jest podniszczona, jakby nadgryziona a ten czy inny element odłupany. Ta jedna ze wspanialszych budowli chrześcijaństwa zachodniego jest dziś przerobiona na meczet. Nie ma krzyża za to na dobudowanym minarecie króluje półksiężyc. Na murach wiszą flagi podobne do tureckich. Kilka minut po południu muezin śpiewem wzywa do modlitwy. Przedziwne miejsce. Hagia Sophia - ongiś najwspanialsza świątynia chrześcijańskiego świata, dziś także meczet - nie robi aż takiego wrażenia. Ogląda się ją niczym eksponat turystyczny, jak jedno ze świadectw zmieniającej się historii i przemijającej glorii tego świata - jej kształt i architektura są odległe od naszej architektury sakralnej więc i łatwiej o dystans. Katedra w Famaguście to zupełnie coś innego. Miejsce jest kameralne, bez natłoku turystów, jakby wyłączone spod zwykłych praw czasu i przestrzeni. Pobudza do refleksji. Przyglądając się wspaniałej budowli nie sposób nie myśleć o wielkich katedrach świata zachodniego - Notre Dame, Kolonii czy Reims. I o tym, czy za kilkadziesiąt lat tamte katedry też nie podzielą losu świątyni z Famagusty.
To rzadko odwiedzane miejsce to jedna wielka przestroga dla Europy i Europejczyków.
Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura