Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska
4005
BLOG

Tak ich nienawidzę, że wezmę te 500zł!

Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska Polityka Obserwuj notkę 108

       Prognozy zbliżającej się wojny domowej czy rewolucji, którymi tak chętnie straszą niektóre media, są mocno przesadzone (wszelkie znaki wskazują na to, że dużo szybciej może ona wybuchnąć w jakimś innym państwie). Faktem jest natomiast, że spór polityczny rozszerzył się już dawno na sferę prywatną a fanatyczna nienawiść zatruwa umysły i dusze całkiem sporej grupy ludzi. Coraz częściej występują przypadki, w których opętanym mieszają się ich role i życiowe sytuacje. Przykładem tego mogą być np.osoby pozostające w prywatnych czy zawodowych relacjach z politykami nielubianego ugrupowania publicznie wypowiadające się w mediach na ich temat i wywlekające różne szczegóły z ich życia prywatnego czy zawodowego. 

       Opętanie nienawiścią do jakiegoś ugrupowania i przenoszenie tego na teren prywatny dotyka jednak nie tylko celebrytów czy pół-celebrytów (tych można podejrzewać, że obiecują sobie po takich czy innych wypowiedziach konkretne korzyści) ale także i zwykłych, najzwyklejszych ludzi. Oddają się oni temu obłędowi - można rzec - całkowicie bezinteresownie z różnych przyczyn. Własne kompleksy, frustracje czy ślepa wiara w medialnie wykreowany świat to tylko niektóre z nich - niewątpliwie to ciekawe pole badań dla psychologów i socjologów. Na szybko należy się natomiast zastanowić, co należy robić, żeby nie dojść - mówiąc potocznie do ściany - czyli do momentu, w którym żadna rozmowa nie będzie już możliwa. 

       A jak to zjawisko manifestuje się w praktyce? Czasem śmiesznie, czasem strasznie, czasem aż trudno uwierzyć. I może dopaść człowieka w różnych miejscach. Więc zaczynamy przegląd. Spory sklep wnętrzarski w centrum dużego miasta, nie sieciówa ani żaden inny dziwny wytwór zglobalizowanej ekonomii, taki "porządny", prywatny, w rękach tych samych właścicieli od zawsze. I ja od zawsze załatwiam tam sprawy, zwykle z właścicielami, ponieważ któryś z nich jest najczęściej obecny osobiście. Tym razem akurat wypada na jedną z zaKODowanych sobót. Płacę rachunek, jak zwykle zamieniam kilka słów z właścicielem. A on - ni z tego ni z owego - zaczyna mi nadawać, jakbym była jakaś "swoja", że bardzo żałuje, że nie może dziś tam być, ciekawe ile ludzi będzie - ma nadzieje, że tłumy- i że w ogóle straszne, co ONI wyrabiają.

       Jeszcze gorzej w warsztacie, do którego zanoszę do konserwacji instrument albo kupuję jakieś części. Warsztat trochę staromodny, miejsce z klimatem - właściwie żadna dyskusja o bieżączce nie pasuje do tego miejsca. Najczęściej i tak rozmawia się o instrumentach, czasami rozmowa schodzi na to czy tamto. Ponieważ tego dnia w okolicy są straszliwe korki, zza okna słychać klaksony i dosłownie czuć spaliny, rozmawiamy chwilę o agresywnych zachowaniach. Nagle rzemieślnik, ok.60-tki - doskonały fachowiec w swej dziedzinie - wykonuje jakiś przedziwny pomost od korków za oknem do Kaczyńskiego, - "No tak, ta agresja jest coraz gorsza. Na przykład taki Kaczyński - to on powoduje tę agresję, kogoś takiego należy wyeliminować z życia!". Dotychczas spokojny właściciel warsztatu, zaczyna mówić nerwowym głosem, jakby roztrzęsionym.

       Spotkanie w kręgu znajomych, wszystko osoby dorosłe, z dyplomami dobrych uczelni. Obok mnie mowa o ludziach, których inni uczestnicy spotkania znają, ja nie znam. Kilka osób obok mnie zaczyna się wytrząsać, że kiedyś to były jakieś kontakty a teraz oni wszystkie pozrywali. W ogóle coś nienormalnego, bo ani nie odpowiadają ani sami nie dzwonią - nic. Nie znam ludzi ale słucham z coraz większym zainteresowaniem, ponieważ widzę, że sprawa jest bardzo emocjonująca. W końcu nieśmiało pytam, o co chodzi (bo i ile można stać obok, słuchać i niczego nie rozumieć). Odpowiedź szokująca - "Bo wiesz, oni są PiSowcami i dlatego już nie chcą z niki utrzymywać kontaktów. Widzisz przecieź, co się dzieje!".

       I na koniec coś, co - gdyby istniał ranking opętania - powinno znaleźć się na pozycji nr 1. Spotkanie towarzyskie. Rozmawiam z młodszymi i starszymi o różnych sprawach, nie rozmawiam o polityce - w podobnych sytuacjach taką mam zasadę od pewnego czasu (chyba, że ktoś zacznie ale staram się też wtedy najwyżej wyjaśniać i odpowiadać rzeczowo na pytania, nie angażuję się już zbytnio w takie utarczki). W końcu jest tyle innych ciekawych spraw i tematów, które przynajmniej nie grożą wywołaniem awantury na przyjęciu. W grupce, do której podchodzę, rozmowa toczy się akurat na temat programu 500+. Oczywiście mowa o alkoholikach i patologii, o tym, że "jak dostaną to przechleją" i tym podobne, na inną interpretację zresztą w tym kręgu nie liczyłam. Wszystko osoby dość dobrze ustawione o poziomie dochodów znacznie ponad przeciętną. Nagle odzywa się jedna z kobiet, matka dzieci podpadających pod przepisy ustawy (w jej przypadku jedno dziecko) - "Nie muszę tych pieniędzy brać, bo ich nie potrzebuję. Ale ja ich tak nienawidzę, że wezmę te 500zł. Żeby im zaszkodzić!"

       Obłęd i choroba, którym wszyscy rozumni ludzie, bez względu na poglądy polityczne, powinni przeciwdziałać.     

Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (108)

Inne tematy w dziale Polityka