W starym dowcipie skacowany wujo rozważa: cóż mię tak zaszkodzić mogło? Piweńko? W żadnym razie, było znakomite. Nalewka? Pyszności, babcia tylko z własnych malin robi. Bimberek? Jakże bimberek, najlepszy w okolicy, warszawiacy całymi bagażnikami kupują.
To musiały być te ciastka, te kruche. W życiu się więcej ciastek nie dotknę.
Poczucie kaca łączy starych ochlapusów i przegranych polityków. Jedni i drudzy są zdumiewająco ślepi na prawdziwe przyczyny swoich kaców. Nie śmiejmy się z nich - to bardzo ludzkie. Mało kogo stać by stanąć w prawdzie i wyrąbać: przegrałem bo pogrywałem jak tuman ostatni, łeb mnie boli, bo piłem bez opamiętania.
Przegrani poprzednich wyborów do sejmu (2015) zaraz znaleźli sobie wymówkę: przerżnęliśmy przez podsłuchy i ośmiorniczki. Chamstwo nam tych ośmiorniczek nie mogło darować, z zazdrości o głowonogi nas skreśliło przy urnach. W życiu się ośmiorniczek nie dotkniemy, zakarbowali sobie w duchu, jak sądzę.
Jest taki elegancki zwyczaj, żeby nie kopać leżącego, więc nikt na poważnie tej teorii nie kwestionował. A byłoby co. Bo skarżyli się ministrowie, którzy u schyłku kadencji m in. wydłużyli obowiązek pracy: paniom wyborcom o siedem lat, panom - o dwa lata. Paroma podpisami skonsumowali połowę składek emerytalnych. Zapędzili sześciolatki do szkół. A wcześniej podnieśli VAT, zaprosili tysiące uchodźców z opcją na następne tysiące, zwalczali "roszczeniowych" górników, stoczniowców, kibiców, związkowców... ale rzekomo bez konsekwencji... przegrali dopiero przez ośmiorniczki.
Dzisiaj zaszły nowe okoliczności i teoria odżyła. Specjalista od podsłuchów, osadzony Falenta zapowiedział, że ma "ośmiorniczki" na obecnie rządzących. Bardzo, bardzo jestem ciekaw, jak teoria ośmiorniczkowa sprawdzi się w praktyce. Opozycja wciąż szczerze w nią wierzy, słychać otwieranie szampanów.
Ciekawe, kto w październiku, po wyborach będzie miał kaca?
Inne tematy w dziale Polityka