leniuch102 leniuch102
144
BLOG

Wikingowie klasy okręgowej

leniuch102 leniuch102 Kultura Obserwuj notkę 2
... wyrwą im łby razem z płucami, na***ją do środka, zaszyją i wrzucą do kadzi z gorącą smołą

Pierwszymi obcokrajowcami ewer, których ujrzałem na moje przedszkolne oczy było rodzeństwo Norwegów: Uwe i Anika. Mieszkali dwa namioty dalej na kempingu w Pogorzelicy Ja nie mówiłem po norwesku, oni po polsku, ale nie przeszkadzało im to przyłazić do naszego namiotu i wyżerać czekoladę.
Podówczas, jak zresztą i dziś nie byłem przesadnie skąpy, do tego stopnia, że do wysępionej czekolady dołozyłem Uwemu wygrzebane w piasku koło kibla 20 groszy. Ku mojemu zaskoczeniu następnego dnia uroczyście wręczył mi norweską koronę z królem Olafem.
I wtedy (środkowy Gierek) i dziś norweska korona nie była wiele warta.
Dzisiaj jednak Norwedzy mają ich nieprzebrane sterty. Jak zresztą każdej innej waluty, ze złotówkami z Baltic Pipe włącznie.
Nasz szwedzki gospodarz, Lars, za którego dowcipami nie zawsze nadążałem, pocieszył mnie: w Norwegii się odnajdziesz, oni tam jeszcze mniej lotni są.
Tak więc kolejny raz dobry p. Bóg wynagrodził głupiego Jasia garncem złota, tym razem z dna morza norweskiego. I uważam że to git i bardzo dobrze.
Azaliż aliści.
Jeżeli Norwegia ma gigantyczny fundusz zysków z ropy, jeśli autem pierwszego wyboru tamże jest tesla, jeśli sucha bułka kosztuje tam, tyle co trzydaniowy obiad gdzie indziej… spodziewalibyśmy się jesli nie Dubaju, to wygodnego, nowoczesnego i przyjaznego podróżnym kraju. Co najmniej.
Tymczasem na pierwszy i drugi rzut oka Norwegia to zapyziała prowincja, Suwalszczyzna lat 90tych, lepsza o brak reklam i w miarę przyzwoite drogi.
Miejsc obsługi podróżnych znanych z kraju – brak. Nieliczne baromotele zastygły.. niektóre w latach 60tych. Za każdą toaletę płać – każdą. Za tunel, nieważne jak stary, nieważne jak krótki – płać. Tunel świnoujski, darmowy, w Norwegii kosztowałby pewnie półtorej tesli.
Nie jestem małostkowy, puściłbym te śmiesznostki mimo, gdybyśmy w pewnym momencie nie zobaczyli na rozdrożach ogromnego drewnianego kościoła. Intuicja nas nie zawiodła, budowla stała tam od 12 wieku i wyglądała jak znana z Karpacza norweska świątynia Wang razy siedem.
W odróżnieniu od naszych, zwykle na głucho zamkniętych kościołów ten szeroko otwartymi wrotami witał zwiedzających.
I tu stop. Witał w osobie miejscowej Norweżki, która za wejście chciała setki koron, bo to nasze dziedzictwo kulturowe a konserwacja kosztuje.
No kurka w kółko goleni, jeśli to wasza dziedzictwo, to je sobie konserwujcie, np. z Państwowego Funduszu Ropy, który już nie wie, na co wydawać kasę. Jeśli oszczędność jest narodową cechą Norwegów, to pielęgnują ją ciut za mocno.
Ale, złe emocje na bok. Łatwiej o pobłażliwość dla ludzkich słabostek, nam, katolikom. Ja też po sekundzie sie zreflektowałem i pomyślałem o pani w kościelnej kasie i reszcie Norwegów z pewną sympatią nawet.
Ten kościół… wszak heretycki… i jego skąpi parafianie… Przecież oni z resztą protestantów najpewniej skończą w miejscu, gdzie szatani wyrwą im łby razem z płucami, nasrają do środka, zaszyją i wrzucą do kadzi z gorącą smołą. Na wieczność. Zatem bądźmy wyrozumiali.

Podróże szkołą tolerancji.

image
Fiord Geirangen z kajaka przytachanego z kraju

leniuch102
O mnie leniuch102

treści "osobiste": https://leniuch.home.blog/

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Kultura