Pan Leszek przedawkował Ranczo i wydaje mu się, że mieszka pod Ostródą AD 1994.
Czegóż to nie wygadują kandydaci na wójtów w kampanii wyborczej, to sam p. Bóg jeden wie.
Niektórzy potrafią solidnie przestraszyć, jak pan Leszek. Jak sprawdziłem później, jest to przedsiębiorca z branży internetowej, który rozkręcił i sprzedał popularny portal, a za uzyskaną kasę pobudował się we wsi niepopodal.
Następnie wciągnął solidną kreskę i eksplodował poniższą wizją:
"My wykorzystamy ten potencjał! Stworzymy sieć szlaków rowerowo-konnych i tradycyjnych dróg rowerowych, uruchomimy plażę w XXXX, letnie kino plenerowe, przygotujemy miejsca do organizacji pikników. Będziemy popularyzować stadniny koni oraz promować atrakcje turystyczne i przyrodnicze, których mamy mnóstwo w gminie YYYY.
[...]
Rozwiniemy turystykę jednodniową w naszej gminie, bo to przełoży się na rozwój kolejnych lokalnych biznesów, na wpływy do gminnego budżetu i na kolejne miejsca pracy – w punktach gastronomicznych, restauracjach, wypożyczalniach kajaków, rowerów i wielu innych."
Ostatnią, zaprawdę powiadam wam ostatnią rzeczą, jakiej chcą miejscowi, to krzykliwe tałatajstwo z Wrocławia. Trudno mi wyobrazić sobie, żeby ktoś w gminie marzył o wypożyczaniu im kajaków.
No sorry, przeciętny mieszkaniec w ciągu ostatnich 30 lat przepoczwarzył się z bezrobotnego pegeerowca w pracownika IT. W sensie statystycznym, tzn. pegeerowiec sobie umarł, albo wyjechał do Norwegii, a jego slot przejął spragniony zieleni wrocławianin.
Pan Leszek przedawkował Ranczo i wydaje mu się, że mieszka pod Ostródą AD 1994.
Zresztą, na Mazurach też by nie porządził.
W lecie bylismy na kajakach na Krutyni. W pewnym momencie zabrakło nam prowiantu. Natasza, mająca takie samo pojęcie o Nadkrutynianach jak pan Leszek o swojej gminie, z entuzjazmem zaciągnęła mnie do przypadkowego gospodarstwa po "ekologiczne jaja i swojską kiełbasę". U płotu zderzyła się ze zdumioną autochtonką i jej rodziną z Dueselldorfu. Zakłopotani przeprosili, że nic nie hodują, ale przynieśli z zamrażarki znakomitą "swojską" z Lidla i jaja z Biedronki.
W ogóle nie chcieli pieniędzy i odprowadzili nas współczującym wzrokiem do kajaka.
Tak że tak.
Panie Leszku kochany - dynamiczny rozwój już mieliśmy. Jeśli chce pan mój głos, to musi pan postawić na regres, restrykcje i ksenofobię
Po pierwsze obiletować park, z którego znana jest moja wioska, wstęp wolny tylko dla miejscowych to raz.
Pomyśleć o opłacie fundamentowej: 10% od każdego nowego domku, płatne z góry.
Zatrudnić strażnika gminnego, który 24/7/360 będzie solił mandaty parkingowe przyjezdnym.
Zaczopować wszystkie traktory, zarżnąć wszystkie koguty, skonfiskować wszystkie piły okrężne.
I kiedy w gminie zapadnie błoga cisza, przerywana tylko lotem trzmiela i skwierczeniem karkówki na grillu - przejdzie pan do historii jako superwójt.
Wszystkim aspirującym wójtom pod rozwagę.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo