Niemcy XXI w.: Prostytucja małoletnich pod opieką Jugendamtu Coraz więcej niemieckich rodziców decyduje się na ucieczkę z Niemiec (m.in. do Polski) aby ratować własne dzieci przed niemieckim Jugendamtem, tak jak to zrobiła rodzina Schandorffów, po tym jak ich 13-letnia córka uciekła z przytułka i groziło im, że będą musieli zmusić własne dziecko do powrotu tam, gdzie spotkało się ono z przemocą, nagabywaniem, mobbingiem, gdzie musiało głodować i było izolowane od rodziny, kontrolowane, poniżane i traktowane (bez zalecenia lekarskiego) środkami farmakologicznymi. http://www.fakt.pl/rodzina-z-niemiec-uciekla-do-polski-przed-jugendamtem,artykuly,420027,1.html To wszystko w imię "dobra dziecka". Co kryje się za tym używanym przez funkcjonariuszy Jugendamtu sloganem "dobro dziecka"? Oto przykład (znowu) niemieckiej rodziny: Matka, Sadra T., pracownica banku rozwodzi się z mężem po tym, jak on regularnie stosuje wobec niej przemoc. Para ma córkę, Sarah. Zgodnie z naszymi doświadczeniami Jugendamt (ale także i na jego polecenie sąd rodzinny) zmusza dziecko do pozostania u tego rodzica, który nie nadaje się do opieki nad dzieckiem, aby potem łatwiej było umieścić dziecko w przytułku. Funkcjonariusze Jugednamtu zalecają w tym przypadku, aby wspólne dziecko, córka Sarah zamieszkała z ojcem, mimo że dziecko jednoznacznie wypowiada się, że chce mieszkać z matką. Jugendamt insynuuje, że matka nie nadaje się do opieki nad dzieckiem. Ale dziewczyna nieustanie powtarza swoje życzenie zamieszkania z matką i po ucieczkach z domu ojca Jugendamt umieszcza ją w przytułku w Neukirchen-Vlyn, rzekomo ośrodku terapeutycznym, skąd może być w weekendy zabierana, ale tylko do ojca. Matka ma zabroniony kontakt z dzieckiem, powód: nie zgadza się na umieszczenie córki w przytułku i do tego walczy przeciw decyzji Jugendamtu. Sąd rodzinny matce dziewczynki nie daje nawet dojść do słowa i zatwierdza decyzje funkcjonariuszy Jugendamtu. Dziewczyna, pomimo różnych sposobów "przekonywania" jej w ośrodku do zmiany zdania, nie zmienia swojego życzenia. A po tym, jak mówi "opiekunom" o tym, że ojciec ją gwałci - zostaje za każdym razem zamknięta na psychiatrii i wyśmiewana przez inne pensjonariuszki. Na oddziale zamkniętym zamiast terapii otrzymywała wyłącznie tabletki, po których strasznie utyła. W ciągu ostatniego roku dziewczyna ta pod opieką Jugendamtu 15 razy trafia do szpitala. Przy czym nawet spadła - lub jak zeznaje świadek i ona sama - została wyrzucona z okna. Z ośrodka, w którym przebywa Sarah ucieka jej (prawie pełnoletnia) koleżanka i opowiada: http://youtu.be/_uOs_7xp1vw jak pod opieką Jugendamtu małoletnie dziewczyny chcąc zdobyć papierosy prostytuują się i praktycznie przed wjazdem do niniejszego ośrodka już za 3 papierosy (oficjalnie palenie jest zabronione) oferują usługi seksualne, o czym - jak zeznaje świadek - dobrze wiedzą opiekunowie z tego ośrodka oraz sąsiedzi, mieszkańcy tego małego miasta. Ponadto uciekinierka zeznaje, że już nawet 10-letnie pensjonariuszki wbrew własnej woli zmuszane są do zażywania tabletek antykoncepcyjnych. Nie ma tam żadnych rozmów terapeutycznych, które mają pomoc zabranym z domów rodziców dziewczętom przeżywającym trudne sytuacje życiowe. W ośrodku opiekunowie są wiecznie zdenerwowani, panuje tu mobbing i przemoc, bo grupa wywiera nacisk, żeby wszystkie dziewczyny paliły papierosy, co jest symbolem wspólnej przynależności. Gdy te odmawiają, grupa je prześladuje i traktuje agresją. To wszystko dzieje się za "nienaganną", oficjalną fasadą niekontrolowanych w Ńiemczech przez nikogo Jugendamtów, które zabierają dzieci dobrym rodzicom i "dla dobra tych dzieci" umieszczają pod opieką takich przytułków. Do tego ośrodka miało też trafić polskie dziecko, Patryk W., ale Jugendamt -po tym jak Polska matka przestała kooperować Jugendamtem - zadecydował o umieszczeniu Patryka W. ponad 400 km od jego matki, aby tej nie przyszło do głowy odwiedzać własne dziecko. No i żeby nie widziała ona, jakiej "terapii" poddawane jest jej dziecko. Czy Polska będzie chronić zbiegłą przed Jugendamtem niemiecką rodzinę Schandorffów, której 13-letnia córka bez ważkiego powodu przetrzymywana była w podobnym ośrodku? Czy już nie (najwyższy) czas, żeby Polska wymówiła Niemcom zawarte z nimi międzynarodowe umowy, zobowiązujące Polskę do wydawania zbiegłych przed Jugendamtem i niemieckim sądem rodzinnym rodziców i dzieci?
Inne tematy w dziale Rozmaitości