Polski ojciec dziecka opowiada nam o przeżyciach swojego syna, Chrisa z niemiecką jurysdykcją.
Dziecko przeżyło ciężką traumę i żyje w strachu.
Sędzia podczas rozprawy nie chciał wysłuchać polskiego ojca dzieci.
Cała trójka jego dzieci mówi, że ich sędzia rodzinny w Castrop-Rauxel (Niemcy) kłamie. To, co powiedziały dzieci sędziemu rodzinnemu zostało w protokole sfałszowane – tak przynajmniej twierdzą dzieci, kiedy usłyszały, co sędzia ten nakazał zaprotokołować.
Dzieci jednoznacznie powiedziały mu, że chcą mieszkać u ojca, a nie u bijącej je nagminnie matki.
Maluchy wiedzą więc, że ich wola się nie liczy.
Najgorsze doświadczenia z niemiecką jurysdykcją ma Chris, najstarsze dziecko:
Niemiecka policja - po dwugodzinnym przesłuchaniu pobitego dziecka - zapewnia je, że jest bezpieczny i wolno mu pozostać u ojca. Potem wysyła go na przesłuchanie do sędziego rodzinnego. Podczas tego przesłuchania dziecko ucieka, chce z powrotem na policję. Sędzia goni za nim, ale chłopiec jest szybszy.
Wybiega na ulicę i zatrzymuje pędzące auto. Kierowca samochodu zabiera też jego ojca i zawozi obydwóch na policję. Chłopiec opowiada, że sędzia oświadczył, że znowu zamknie go w klinice.
Na posterunku policji policjanci sami nie mogą w to wszystko uwierzyć, bo sędzia zadzwonił do nich i natychmiast nakazał wydać dziecko matce, za którą wstawił się Jugendamt ….
http://www.youtube.com/watch?index=1&list=UU6e1R1-c2BkSOPukWFSi5sA&feature=plcp&v=hTQwXixNpS0&gl=DE
Inne tematy w dziale Rozmaitości