Józef Piłsudski jest atakowany przez targowicę przez ponad sto lat.
Zdarzyło się, że 15 sierpnia byłem na obchodach Święta Wojska Polskiego w Sandomierzu, na których przemawiał m.in. starosta Marcin Piwnik z PSL. Zamiast oddać hołd Piłsudskiemu i jego żołnierzom człowiek ten zaczął bredzić o Witosie i Rozwadowskim, którzy według niego mieli zwyciężyć w 1920 roku. Ten biedny produkt postkomunistycznej szkółki nie ma oczywiście pojęcia, czyje brednie powtarza. Są to absurdy wymyślone przez Irenę Pannenkową, prawdziwego „małego szatana” polskiej historii.
Historia Pannenkowej rozpoczyna się w pierwszych latach XX wieku (około 1903) we Lwowie i Brzeżanach, kiedy do tamtejszego środowiska miesięcznika „Odrodzenie” należała dość brzydka i ponura panna Irena Jawicówna i równie ponury kawaler Tadeusz Pannenko (pisany również Panenko, Pannenka), który był redaktorem odpowiedzialnym tego pisemka. Oboje mieli pewne ambicje literackie. Para miała się ku sobie i wkrótce została małżeństwem.
W latach I wojny światowej Pannenko trafił do Królestwa, gdzie włączył się, co prawda dopiero w końcu października, w proces organizacji ochotników do Legionów i wkrótce uzurpował sobie stopień oficerski, do którego nie miał prawa. Jak wiadomo, pierwsze i jedyne wtedy polskie stopnie oficerskie były nadane przez Józefa Piłsudskiego 9 października 1914 roku w Jakubowicach najbardziej zasłużonym dowódcom strzeleckim w szeregach 1 pułku Legionów. Pannenko nie miał z nimi nic wspólnego. Prawdopodobnie skontaktował się z Sikorskim (znał go ze Lwowa i z Brzeżan z lat 1902-7), związał się z Departamentem Wojskowym NKN i w drugim roku wojny służył jako chorąży (stopień nadawany przez Sikorskiego, w I Brygadzie nieuznawany) w II baonie 5 pułku.
Już wtedy cierpiał na megalomanię i uważał się za pokrzywdzonego przez… Piłsudskiego. Widocznie miał dużo większe ambicje, nie chciał być chorążym, tylko naczelnym wodzem. Jego marzenia podzielała jego żona, która stworzyła paszkwil na Komendanta pt. Legenda Piłsudskiego, opublikowany w 1922 roku pod pseudonimem Jana Lipeckiego. Utwór Pannenkowej zawierał wszystkie brednie, powtarzane przez następne sto lat przez wrogów Polski, poczynając od podważania kniaziowskiego pochodzenia Piłsudskiego (na którym akurat nie bardzo mu zależało) aż po zaprzeczanie jego zwycięstwa nad Rosją w roku 1920, co było już oczywistym tworzeniem historii alternatywnej, nie mającej nic wspólnego z rzeczywistością ani ze zdrowym rozsądkiem.
Broszura była stekiem kłamstw i oszczerstw jak również szatańsko złośliwych interpretacji faktów prawdziwych, jednak odbitych w krzywym zwierciadle. Przykładem jest przedstawianie współpracy Komendanta z wywiadem austriackim jako „szpiegowania” lub walki partyzanckiej OB PPS jako „terroryzmu”. Znając endeckie kompleksy Pannenkowa wymyśliła dla Piłsudskiego pochodzenie żydowskie, żydowskie kochanki, masońskie, antykatolickie, ukraińskie, litewskie i niemieckie sympatie i powiązania, bolszewickie poglądy i nawet probolszewickie działania, łącznie z tunelem, który miał wygrzebać spod Belwederu aż poza linie rosyjskie w 1920 roku (!). Endecki „zapluty karzeł” rzucił się na te rewelacje jak na skarb, powielając je w tysiącach publikacji. Z endeckiej spuścizny skorzystali też komuniści po II wojnie światowej, początkowo całkowicie usuwając Piłsudskiego z historii jako swego największego wroga, potem wspominając o nim tylko w kontekście endeckich kłamstw Pennenkowej.
Z tej to książeczki czerpali więc wszyscy wrogowie Komendanta, od austrofilów i rusofilów po złodziei i aferzystów, od endeków po komunistów, każdy „zapluty karzeł” od zbirów Dmowskiego i Żymierskiego aż po Pająka, powtarzając wymysły Pannenkowej, jak gdyby to były historyczne fakty. Nie wiem, co dla małżeństwa Pannenków było punktem wyjścia rozwoju nienawiści do Komendanta, ale zazdrość, która jest wrodzoną cechą niektórych ludzi, musiała mieć z tym coś wspólnego. Zazdrość w stosunku do Piłsudskiego kierowała takimi przeciętnymi przecież oficerami armii zaborczych jak Sikorski, Muśnicki, Haller, których historia postawiła na dość eksponowanych stanowiskach.
Brednie Pannenkowej, mniej lub bardziej krytycznie, powtarzali praktycznie wszyscy „naukowcy” komunistyczni typu Andrzeja Garlickiego oraz cała sfora postkomunistycznych publicystów typu małżeństwa Nałęczów, Henryka Pająka i M. Koprowskiego. Od tych publikacji już prosta droga do powielania fałszu na tak zwanych „łamach prasy”, w sieci i telewizji. Fałszywy obraz historii zapanował na tyle szeroko, że w roku 2018 możliwe było uznanie przez Sejm za „ojców niepodległości” m.in. Dmowskiego, Korfantego, Witosa, Paderewskiego w jednym szeregu z Piłsudskim, który przecież był jedynym Ojcem Ojczyzny. Ludzi zasłużonych było wielu, a przed wymienionymi „ojcami” można z pewnością postawić choćby Aleksandra Sulkiewicza, Sosnkowskiego i Rydza.
W warunkach zniszczenia nauki polskiej przez lata komunizmu i postkomunizmu trucizna małego szatana zatruła wiele umysłów, szczególnie niezbyt światłych obecnych „polityków”.
Bibliografia
Lipiński Wacław, Szlakiem I Brygady
Pannenko Tadeusz, Od Nidy do Styru
Wiszniewski Stanisław, Brzeżańczycy przy odbudowie państwa polskiego od 1831 do 1920 roku
Inne tematy w dziale Kultura