"(...)Morze, nasze morze, wiernie ciebie będziem strzec. Mamy rozkaz cię utrzymać, albo na dnie, na dnie twoim lec, albo na dnie z honorem lec(...)". To refren polskiej pieśni hymnicznej, do której słowa i muzykę napisał kapitan Adam Kowalski. W latach 20-30 ub. wieku. Wtedy budowano Gdynię. Kto z nas nie pamięta tej pieśni? A wy? Ja śpiewałem ją na koloniach spędzanych nad polskim morzem w ówczesnym województwie szczecińskim (obecnie zachodniopomorskim). Nie wiedziałem, że za słowami tej pieśni: patetycznymi, ale niezwykle prawdziwymi idzie dramatyczna historia Polski, która dotknie i moje pokolenie.
Wówczas, gdy śpiewałem tę pieśń nad polskim morzem, w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, państwie zniewolonym politycznie i ekonomicznie, istnieli i prężnie egzystowali armatorzy państwowi: Polska Żegluga Morska, Polskie Linie Oceaniczne, Polska Żegluga Bałtycka, Transocean i inni, funkcjonowały stocznie: w Szczecinie i Gdańsku i Gdyni etc., znakomicie pracowały porty w Szczecinie, Gdańsku, Gdyni, Kołobrzegu...
Nie piszę o wielu przedsięwzięciach z shippingowej branży. Tyle się działo. Okno na świat było otwarte i wiatr wiał od morza... Morze było nasze. Jak bardzo wzmacniało to pozycję Polski, chociaż zniewolonej w formie PRL-u! Jaką renomę i prestiż i ekonomiczne granty dawało to np. teraz upadłemu pod shippingowym względem etc.Szczecinowi! A wtedy miastu stoczniowemu, i portowemu, i nad Odrą, i Zespołowi Portowemu Szczecin-Świnoujście i nawet Białej Flocie. Potem stocznie ( stoczniowcy) stały się zalążkiem Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego SOLIDARNOŚĆ. Teraz i tu związki zawodowe nie posiadają żadnej rangi, siły sprawczej, są atrapą, historycznym zabytkiem...Bez związków zawodowych polski robotnik jest marionetką w żelaznym uścisku beznadziejnej, żadnej (!) polityki morskiej byłej PO - pararządu tzw. teoretycznego państwa, który dba o własne ciało partyjne, a nie o Polskę i wykazuje całkowitą uległość wobec Niemiec i Rosji. Jak tu mówić o honorze !
Pierwsze zaślubiny Polski z morzem miały miejsce 10 i 11 lutego 1920 roku w Pucku. Jak odnotowano - Zatoka Pucka była wówczas zamarznięta, co miejscowi, Kaszubi, wszem i wobec głosili jako dobry, ba znakomity znak. Dla Polski i jej morskości, i Jej wielkości, i otwartości jak morska przestrzeń, i Jej w związku z tym pomyślności... Po latach zniewolenia. Rybak kaszubski, szyper Jakub Myślisz symbolicznie oddał morze i wybrzeże polskim marynarzom we władanie i obronę. Ten kto daje - nie odbiera... Ni on, ni potomek jego - mówi przysłowie. Bo kara straszna może nadejść.
"Hymn do Bałtyku", to polska pieśń poświęcona naszemu jeszcze morzu (Morze, nasze morze), która powstała w 1919 roku. Słowa napisał Stanisław Rybka - Marius, zaś muzykę skomponował mistrz Feliks Nowowiejski. Oto fragment słów tej pieśni: "I póki kropla jest w Bałtyku, Polskim morzem będziesz ty, Bo dopuszczasz do rozkwitu, Polskiego ludu złote sny".
Po odzyskaniu niepodległości w Polsce w tempie niezwykłym scalała się administracja z trzech zaborów, (bez tzw."miłości", ale w poczuciu pełnej za Polskę odpowiedzialności), budowano miasto portowe Gdynia, w sytuacji zagrożenia Gdańska niemieckimi wpływami, powstawała polska flota, na południu Centralny Okręg Przemysłowy...etc. Ożywcze dla polskiej gospodarki dwadzieścia lat międzywojnia jak można porównać do zabójczych dla gospodarki morskiej naszego Kraju dwudziestu lat POokrągłostołowych? Tam chodziło o scalenie i wzmocnienie Polski porozbiorowej. Tu i teraz (... 2015r.), tak wynika z rzeczywistych faktów, idzie o doprowadzenie do podzielenia naszego Kraju, odwrócenia go od morza, stworzenia polskiej enklawy niemocy podatnej na obce wpływy gospodarcze i polityczne.
Po zgubnych dla Polski skutkach układu Ribbentriop - Mołotow, napaści na nasz kraj i jego rozdrapaniu przez nazistowskie Niemcy i bolszewicką Rosję, obojętności sojuszników z Zachodu na tragedię Polski, kolejnym rozbiorze Polski, polskim holokauście, a następnie po zakończeniu drugiej wojny światowej i wejściu Polski w strefę wpływów sowieckich - w marcu 1945 roku, w Mrzeżynie i Kołobrzegu - miały miejsce kolejne zaślubiny Polski z morzem.
. Słowa pieśni: "(...) Morze, nasze morze, wiernie ciebie będziem strzec. Mamy rozkaz cię utrzymać, albo na dnie, na dnie twoim lec, albo na dnie z honorem lec(...)".
Nieszczęsna terazniejszość. Polskie stocznie upadły. Polskie porty zasnęły w bezczynności i upadku. Polskie przedsiębiorstwa armatorskie albo zniknęły z rzeczywistości albo "utonęły" i zapadła cisza na morzu. Upadły przedsiębiorstwa kooperujące z gospodarką morską, która daje pracę. Polska cisza. Widzowie: prawie 40 milionowy naród / kraj, jak w letargu i ogłupieniu obserwował i obserwuje jak następuje odbieranie Polsce morza (...2015 r.).
Kto odbiera i kto na to pozwala? To pytanie podstawowe. To jest tak niewiarygodnie nierzeczywisty w swym tragicznym przesłaniu dla Polski akt, że trzeba w tym "weselnym Wyspiańskiego spaniu" krzyczeć pytając: Kim są ci, przez których bez honoru na dnie legniemy? My? Wy? Oni?
Niedawno nastąpiło hucznie obchodzone przez Niemców i Rosjan a także kilku innych państw "naszej" Unii Europejskiej" zamknięcie rosyjsko-niemieckiego rurociągu Nord Stream w "naszym morzu", przy polskich granicach, za zgodą - czyją? W dzień zwycięstwa (8.O5.2011 r.) (czyjego?) w drugiej wojnie światowej do polskiego (Polska należy do UE I NATO) Szczecina (dawniej: Stettin) wpłynęły z symboliczną, pokojową wizytą dwa rosyjskie okręty wojenne. Signum temporis?
Tekst z 2015/2016 r.
LG
PS. Z wielka nadzieją i sympatią ( także jako rodowity szczecinianin) oczekuję na choćby krótką, publiczną (np. w Salonie 24) informację o stanie na teraz (kończy się rok 2018) i realnych przewidywaniach w powyższej kwestii od obecnego, nareszcie promorskiego ( sic! ) Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej.
Lech Galicki ( 2018)
Plany a ich realizacja - proszę osoby kompetentne o refleksję.
Lech Galicki, ur. 29 I 1955, w domu rodzinnym przy ulicy Stanisława Moniuszki 4 (Jasne Błonia) w Szczecinie. Dziennikarz, prozaik, poeta. Pseud.: (gal), Krzysztof Berg, Marcin Wodnicki. Syn Władysława i Stanisławy z domu Przybeckiej. Syn: Marcin. Ukończył studia ekonomiczne na Politechnice Szczecińskiej; studiował również język niemiecki w Goethe Institut w Berlinie. Odbył roczną aplikację dziennikarską w tygodniku „Morze i Ziemia”. Pracował jako dziennikarz w rozmaitych periodykach. Był zastępcą redaktora naczelnego dwutygodnika „Kościół nad Odrą i Bałtykiem”. Od 1995 współpracuje z PR Szczecin, dla którego przygotowuje reportaże, audycje autorskie, słuchowisko („Grona Grudnia” w ramach „Szczecińskiej Trylogii Grudnia.”), pisze reżyserowane przez redaktor Agatę Foltyn z Polskiego Radia Szczecin słuchowiska poetyckie: Ktoś Inny, Urodziłem się (z udziałem aktorów: Beaty Zygarlickiej, Adama Zycha, Edwarda Żentary) oraz tworzy i czyta na antenie cykliczne felietony. Podróżował do Anglii, Dani, RFN, Belgii; w latach 1988 – 1993 przebywał w Berlinie Zachodnim. Od 1996 prowadzi warsztaty dziennikarskie dla młodzieży polskiej, białoruskiej i ukraińskiej w Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej. Jest członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Związku Zawodowego Dziennikarzy. W 1994 otrzymał nagrodę specjalną SDP za różnorodną twórczość dziennikarską i literacką. Wyróżniany wielokrotnie przez polskie bractwa i grupy poetyckie. Od 2011 prowadzi w Szczecińskim Domu Kombatanta i Pioniera Ziemi Szczecińskiej: Teatr Empatia (nagrodzony za osiągnięcia artystyczne przez Prezydenta miasta Szczecin), pisze scenariusze, reżyseruje spektakle, w których także występuje, podobnie okazjonalnie gra główną rolę w miniserialu filmowym. Jako dziennikarz debiutował w 1971 roku w tygodniku „Na przełaj”. Debiut literacki: Drzewo-Stan (1993). Opublikował następujące książki poetyckie: Drzewo-Stan. Szczecin: Szczecińskie Wydawnictwo Archidiecezjalne „ Ottonianum”, 1993; Ktoś Inny. Tamże, 1995; Efekt motyla. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 1999. Cisza. Szczecin: Wyd. Promocyjne „Albatros”, 2003, KrzykOkrzyk, Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2004. Lamentacje za jeden uśmiech. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2005. Tentato. Zapamiętnik znaleziony w chaosie. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2007. Lawa rozmowy o Polsce. Współautor. Kraków: Solidarni 2010, Arcana, 2012, Antologia Smoleńska 96 wierszy. Współautor, wyd. Solidarni 2010, rok wyd.2015. Proza, reportaże, felietony: Trzask czasu, Czarnków: Interak, 1994; Na oka dnie (wspólnie z Agatą Foltyn) Szczecin: Wydawnictwo Promocyjne „Albatros”), 1997, Jozajtis, Szczecin, Wyd. „PoNaD”, 1999, Sennik Lunatyka, Szczecin: Wyd. Promocyjne „ Albatros”, 2000, Dum – Dum. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2000, Dum –Dum 2. Tamże, 2001, Punkt G., Tamże, 2002, Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu. Tamże, 2003. RECENZJE Charakterystyczne dla „metafizycznych” tomów poezji Galickiego jest połączenie wierszy oraz fotografii Marka Poźniaka (w najważniejszym tomie Ktoś Inny są to zdjęcia kostiumów teatralnych Piera Georgia Furlana), stanowiących tyleż dopełniającą się całość, co dwa zupełnie autonomiczne zjawiska artystyczne, jednocześnie próbujące być świadectwem poszukiwania i zatrzymywania przez sztukę prześwitów Wieczności. Marzenia mają moc przełamania własnego zranienia, ocalenia świadomości boleśnie naznaczonej czasem, przemijaniem, śmiercią. Prowadzą do odnajdywania w sobie śladów nieistniejącego już raju i harmonii. Charakterystyczna jest przekładalność zapisu słownego na muzyczny i plastyczny. Reportaże i felietony Galickiego dotyczą zawsze najbliższej rzeczywistości: ułamki rozmów i spotkań w tramwaju, migawki spostrzeżeń, codzienność w jej często przytłaczającym wymiarze. Zapiski zaskakują trafną, skrótową diagnozą sytuacji życiowej bohaterów. Galicki balansuje pomiędzy oczywistością a niezwykłością zjawiska, powszedniością sytuacji, a często poetyckim językiem jej przedstawienia. Oderwanie opisywanych zdarzeń od pierwotnego kontekstu publikacji („Kościół nad Odrą i Bałtykiem”, PR Szczecin) czyni z minireportaży swoistą metaforę, usiłującą odnaleźć w ułamkach codzienności porządkujący je sens. Podobnie dzieje się w felietonach z założenia interwencyjnych (Dum – Dum, Dum – Dum 2): autor poszukuje uogólnienia, czy też analogii pomiędzy tym co jednostkowe a tym, co ogólne, wywiedzione z wiersza, anegdoty, symbolu, przeszłości. Galicki buduje świat swoich mikroopowiadań również z ułamków przeszłości (np. historia Sydonii von Borck w Jozajtisie), a także z doświadczeń autobiograficznych (pamięta dzień swoich urodzin, przeżył doświadczenie wyjścia poza ciało, oraz groźną katastrofę). Piotr Urbański Powyższy artykuł biograficzny pochodzi z Literatury na Pomorzu Zachodnim do końca XX wieku, Przewodnik encyklopedyczny. Szczecin: Wydawnictwo „Kurier – Press”, 2003. Autor noty biograficznej: Piotr Lech Urbański dr hab. Od 1.10.2012 prof. nadzw. w Instytucie Filologii Klasycznej UAM. Poprzednio prof. nadzw. Uniwersytetu Szczecińskiego, dyrektor Instytutu Polonistyki i Kulturoznawstwa (2002-2008), Dokonano aktualizacji w spisie książek napisanych po opublikowaniu notatki biograficznej Lecha Galickiego i wydanych. Recenzja książki Lecha Galickiego „Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu”. Wydawnictwo „PoNaD”. Szczecin 2003 autorstwa (E.S) opublikowana w dwumiesięczniku literackim TOPOS [1-2 (74 75) 2004 Rok XII]: Dziękuję za rozmowę to zbiór wywiadów, artykułów prasowych, które szczeciński dziennikarz, ale także poeta i prozaik, drukował w prasie w ostatniej dekadzie. Mimo swej różnorodności, bo obok rozmowy z modelkami znajdziemy np. wywiad z Lechem Wałęsą, z chaotycznego doświadczenia przełomu wieków wyłania się obraz współczesności targanej przez sprzeczne dążenia, poszukującej jednak własnych form osobowości. Legendarne UFO, radiestezja, bioenergoterapia, spirytualizm – zjawiska, które Galicki nie obawia się opisywać, niekiedy wbrew opinii publicznej i środowisk naukowych. Prawie każdy czytelnik znajdzie w tej książce coś dla siebie – wywiady z wybitnymi artystami sąsiadują z wypowiedziami osób duchowych, opinie polityków obok opowieści o zwykłych ludzkich losach. Galicki, mimo iż w znacznej mierze osadzony jest w lokalnym środowisku Pomorza Zachodniego, dąży do ujmowania w swoich tekstach problematyki uniwersalnej i reprezentuje zupełnie inny, niż obecnie rozpowszechniony, typ dziennikarstwa. Liczy się u niego nie pogoń za sensacją, a unieruchomienie strumienia czasu przy pomocy druku. Pisze na zasadzie stop – klatek tworząc skomplikowany, niekiedy wręcz wymykający się spod kontroli obraz naszych czasów. (E.S.).
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Sport