KIERUNEK CZĘSTOCHOWA
Ten wywiad z ojcem Michałem Zembrzuskim udało się mi przeprowadzić w Polsce, w roku 1994, dzięki szczerej uprzejmości nieżyjącego już księdza kanonika Czesława Sampławskiego, wówczas proboszcza kościoła pw. Królowej Korony Polskiej w Szczecinie, gdzie mój niezwykłej miary, wspaniały rozmówca przybył , na krótki czas, w ramach sentymentalnych odwiedzin rodzinnego, ukochanego Kraju. Trudno oddać wzniosłą a jednocześnie niezwykle szczerą atmosferę tego spotkania.
- Jest Ojciec inicjatorem i spiritus movens zbudowania w Stanach Zjednoczonych A.P. - Amerykańskiej Częstochowy - Sanktuarium Matki Bożej Jasnogórskiej w Doylestown. Jak do tego doszło?
Michał. M. Zembrzuski:- W roku1951 wyjechałem z Rzymu do Stanów Zjednoczonych, z nadzieją założenia klasztoru paulińskiego. Czułem się jak misjonarz wśród Polonii amerykańskiej, która jest bardzo liczna, ale rozrzucona na olbrzymich terenach USA. Sądziłem, że Polonia potrzebuje centrum duchowego, religijnego, które by ja łączyło. Ponieważ jestem paulinem - moja pierwsza myślą było: stworzyć coś podobnego do Częstochowy, która dla Polaków jest od ponad 600 lat niezwykle ważnym miejscem. Odtworzenie murów tego sanktuarium byłoby czymś nierealnym, przekraczającym możliwości finansowe. I cui bono? Nie o to chodziło. Ale pod względem duchowym to miejsce miało być ośrodkiem łączności polonijnej, naszej siły narodowej, drogowskazem dla przebywających na obczyznie Polaków. I to, przypuszczam, do pewnego stopnia osiągnęliśmy.
- Wróćmy do lat pięćdziesiątych...
M.Z.: - Przez cztery lata bylem sam. Studiowałem: gdzie, jak w najlepszy sposób zrealizować pomysł. Ponieważ miałem już doświadczenie w tworzeniu rozmaitych placówek na Węgrzech, przypatrywałem się także różnym próbom w Rzymie. Osądziłem, że mam jeszcze tyle czasu, żeby to uskutecznić. W roku 1955 przyjechał ojciec Stanisław Nowak z Rzymu i dwóch braci zakonnych, których z Węgier wyrzucili komuniści. Stworzyliśmy pierwszą wspólnotę paulińską: dwóch księży i dwóch braci zakonnych. Ludzie zaczęli do nas przyjeżdżać, ponieważ było to sanktuarium, miejsce pielgrzymkowe.
- Dlaczego Amerykańska Częstochowę wzniesiono na wschodzie USA?
M.Z.: - Ponieważ właśnie tam Polacy osiedlali się najczęściej. Gdy na mapie, z Doylestown zakreślimy cyrklem koło o średnicy 30 mil, według naszych obliczeń na tym terenie rozrzuconych jest od trzech do czterech milionów rodaków. To największe zaplecze. Wprawdzie w Chicago mieszka milion Polaków, jednak ma to miejsce w jednym mieście. Natomiast wschód USA nie miał podobnego miejsca, instytucji polonijnych, więc najbardziej nadawał się do stworzenia takiego ośrodka. Amerykańskiej Częstochowy.
- Amerykańska Częstochowa ma promieniować na cale Stany Zjednoczone?
M.Z.: - Właśnie. Podtrzymywać ducha i poczucie narodowej przynależności. Tak jak Częstochowa w Polsce.
- W tym roku ( 1994 - przyp. LG) w związku z 60- leciem świeceń kapłańskich odwiedził Ojciec Polskę. Częstochowę przede wszystkim. Polska jest wolna i niepodległa. Polacy są jednak skłóceni i podzieleni. Proszę Ojca o kilka słów refleksji.
M.Z.: - Na to jest jedna odpowiedz. Polacy są wolni, czują się wolni, ale przechodzi to w swawolę. Z historii wiemy, że nasz Kraj wielokrotnie gubiła prywata. Polacy w wielu przypadkach w dziejach nie chcieli służyć Ojczyznie ( to bardzo odmienne od prawdziwego ducha polskiego), żyć w pokorze. Trzeba im częściej spoglądać w kierunku Częstochowy.
- Dziękuję za rozmowę.
***
Aneks.
O. Michał Zembrzuski urodził się 16 grudnia 1908 roku w okolicach Mławy na Mazowszu w Polsce. Mając 13 lat wstępuje do niższego seminarium OO. Paulinów w Częstochowie . Następnie kończy gimnazjum św. Anny w Krakowie. 12 maja 1934 roku z grupa 16 Paulinów wyjeżdża na Węgry do zakonu OO. Paulinów. Tam tez O. Zembrzuski pełni różne funkcje w nowo założonej prowincji w Pecs. W roku 1939 Niemcy napadają na Polskę i z powodu wojny O. Michał nie może przyjechać do kraju. Zostaje na Węgrzech i pełni funkcje przełożonego prowincjału. Pod jego kierownictwem zakon się szybko rozwija i powstają nowe klasztory min: w Pecs, Jakab, Hegy, Palos- Szentkut i Soltvadkert. Równocześnie w okresie 1940 - 48 O. Michał Zembrzuski pomaga uchodzcom, którzy w tym czasie masowo przybywają na Węgry. Przy pomocy 85 polskich kapłanów pomaga, udzielając opieki 150 tysiącom polskich uchodzców. Z powodu nacisków władz niemieckich w 1942 roku O. Michał przebywa w areszcie domowym, a od 1944 roku ukrywa się przed ponownym aresztowaniem przez Gestapo. Po zakończeniu wojny opuszcza Węgry, gdzie tym razem poszukiwany jest przez NKWD. W roku 1948 O. Michał przedostaje się do Rzymu, gdzie obejmuje kierownictwo Papieskiego Komitetu Pomocy. Tam zajmuje się uchodzcami polskimi we Włoszech. W roku 1951 przybywa do USA. Pierwsze lata pobytu poświecił na prace misjonarska wśród Polaków, Węgrów, i Włochów. Tu tez powstaje myśl utworzenia centrum religijnego.
W roku 1953 O. Michał kupuje około 40 akrów ziemi w Doylestown PA. i tak zaczyna się budowa Amerykańskiej Częstochowy.
Po uzyskaniu wszelkich formalnych zezwoleń od stanu i władz kościelnych, O. Zembrzuski poświecił pierwszą kaplice Matki Boskiej Częstochowskiej. Przybywają pierwsze pielgrzymki i zaczyna się budowa sanktuarium. Główna uroczystość poświęcenia sanktuarium rozpoczyna się 16 pazdziernika 1966 roku, w obecności najwyższych władz kościelnych z Kardynałem Królem z Filadelfii na czele. Przybywa również na tę uroczystość prezydent Lyndon B. Johnson wraz z rodzina. W uroczystości bierze udział około 130 tysięcy ludzi. Od 1963 roku do 1975 roku O. Michał Zembrzuski jako Wikariusz Generalny Paulinów kieruje i rozwija działalność wokół Amerykańskiej Częstochowy. W roku 1980 O. Michał przenosi się do polskiej dzielnicy Greenpoint w New York, gdzie podejmuje prace w Centrum Polsko-Słowiańskim, koordynując Program Pomocy Chorym. Działa w Kongresie Polonii Amerykańskiej. Przy Parafii św. Antoniego tworzy duszpasterstwo polskie przy Parafii św. Franciszki de Chantal w Borough Park.
W roku 1993 ponownie wraca do Doylestown, gdzie włącza się w działalność Amerykańskiej Częstochowy. Umiera w 2003 roku.
Biografia wg. V-Fact
Lech Galicki, ur. 29 I 1955, w domu rodzinnym przy ulicy Stanisława Moniuszki 4 (Jasne Błonia) w Szczecinie. Dziennikarz, prozaik, poeta. Pseud.: (gal), Krzysztof Berg, Marcin Wodnicki. Syn Władysława i Stanisławy z domu Przybeckiej. Syn: Marcin. Ukończył studia ekonomiczne na Politechnice Szczecińskiej; studiował również język niemiecki w Goethe Institut w Berlinie. Odbył roczną aplikację dziennikarską w tygodniku „Morze i Ziemia”. Pracował jako dziennikarz w rozmaitych periodykach. Był zastępcą redaktora naczelnego dwutygodnika „Kościół nad Odrą i Bałtykiem”. Od 1995 współpracuje z PR Szczecin, dla którego przygotowuje reportaże, audycje autorskie, słuchowisko („Grona Grudnia” w ramach „Szczecińskiej Trylogii Grudnia.”), pisze reżyserowane przez redaktor Agatę Foltyn z Polskiego Radia Szczecin słuchowiska poetyckie: Ktoś Inny, Urodziłem się (z udziałem aktorów: Beaty Zygarlickiej, Adama Zycha, Edwarda Żentary) oraz tworzy i czyta na antenie cykliczne felietony. Podróżował do Anglii, Dani, RFN, Belgii; w latach 1988 – 1993 przebywał w Berlinie Zachodnim. Od 1996 prowadzi warsztaty dziennikarskie dla młodzieży polskiej, białoruskiej i ukraińskiej w Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej. Jest członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Związku Zawodowego Dziennikarzy. W 1994 otrzymał nagrodę specjalną SDP za różnorodną twórczość dziennikarską i literacką. Wyróżniany wielokrotnie przez polskie bractwa i grupy poetyckie. Od 2011 prowadzi w Szczecińskim Domu Kombatanta i Pioniera Ziemi Szczecińskiej: Teatr Empatia (nagrodzony za osiągnięcia artystyczne przez Prezydenta miasta Szczecin), pisze scenariusze, reżyseruje spektakle, w których także występuje, podobnie okazjonalnie gra główną rolę w miniserialu filmowym. Jako dziennikarz debiutował w 1971 roku w tygodniku „Na przełaj”. Debiut literacki: Drzewo-Stan (1993). Opublikował następujące książki poetyckie: Drzewo-Stan. Szczecin: Szczecińskie Wydawnictwo Archidiecezjalne „ Ottonianum”, 1993; Ktoś Inny. Tamże, 1995; Efekt motyla. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 1999. Cisza. Szczecin: Wyd. Promocyjne „Albatros”, 2003, KrzykOkrzyk, Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2004. Lamentacje za jeden uśmiech. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2005. Tentato. Zapamiętnik znaleziony w chaosie. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2007. Lawa rozmowy o Polsce. Współautor. Kraków: Solidarni 2010, Arcana, 2012, Antologia Smoleńska 96 wierszy. Współautor, wyd. Solidarni 2010, rok wyd.2015. Proza, reportaże, felietony: Trzask czasu, Czarnków: Interak, 1994; Na oka dnie (wspólnie z Agatą Foltyn) Szczecin: Wydawnictwo Promocyjne „Albatros”), 1997, Jozajtis, Szczecin, Wyd. „PoNaD”, 1999, Sennik Lunatyka, Szczecin: Wyd. Promocyjne „ Albatros”, 2000, Dum – Dum. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2000, Dum –Dum 2. Tamże, 2001, Punkt G., Tamże, 2002, Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu. Tamże, 2003. RECENZJE Charakterystyczne dla „metafizycznych” tomów poezji Galickiego jest połączenie wierszy oraz fotografii Marka Poźniaka (w najważniejszym tomie Ktoś Inny są to zdjęcia kostiumów teatralnych Piera Georgia Furlana), stanowiących tyleż dopełniającą się całość, co dwa zupełnie autonomiczne zjawiska artystyczne, jednocześnie próbujące być świadectwem poszukiwania i zatrzymywania przez sztukę prześwitów Wieczności. Marzenia mają moc przełamania własnego zranienia, ocalenia świadomości boleśnie naznaczonej czasem, przemijaniem, śmiercią. Prowadzą do odnajdywania w sobie śladów nieistniejącego już raju i harmonii. Charakterystyczna jest przekładalność zapisu słownego na muzyczny i plastyczny. Reportaże i felietony Galickiego dotyczą zawsze najbliższej rzeczywistości: ułamki rozmów i spotkań w tramwaju, migawki spostrzeżeń, codzienność w jej często przytłaczającym wymiarze. Zapiski zaskakują trafną, skrótową diagnozą sytuacji życiowej bohaterów. Galicki balansuje pomiędzy oczywistością a niezwykłością zjawiska, powszedniością sytuacji, a często poetyckim językiem jej przedstawienia. Oderwanie opisywanych zdarzeń od pierwotnego kontekstu publikacji („Kościół nad Odrą i Bałtykiem”, PR Szczecin) czyni z minireportaży swoistą metaforę, usiłującą odnaleźć w ułamkach codzienności porządkujący je sens. Podobnie dzieje się w felietonach z założenia interwencyjnych (Dum – Dum, Dum – Dum 2): autor poszukuje uogólnienia, czy też analogii pomiędzy tym co jednostkowe a tym, co ogólne, wywiedzione z wiersza, anegdoty, symbolu, przeszłości. Galicki buduje świat swoich mikroopowiadań również z ułamków przeszłości (np. historia Sydonii von Borck w Jozajtisie), a także z doświadczeń autobiograficznych (pamięta dzień swoich urodzin, przeżył doświadczenie wyjścia poza ciało, oraz groźną katastrofę). Piotr Urbański Powyższy artykuł biograficzny pochodzi z Literatury na Pomorzu Zachodnim do końca XX wieku, Przewodnik encyklopedyczny. Szczecin: Wydawnictwo „Kurier – Press”, 2003. Autor noty biograficznej: Piotr Lech Urbański dr hab. Od 1.10.2012 prof. nadzw. w Instytucie Filologii Klasycznej UAM. Poprzednio prof. nadzw. Uniwersytetu Szczecińskiego, dyrektor Instytutu Polonistyki i Kulturoznawstwa (2002-2008), Dokonano aktualizacji w spisie książek napisanych po opublikowaniu notatki biograficznej Lecha Galickiego i wydanych. Recenzja książki Lecha Galickiego „Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu”. Wydawnictwo „PoNaD”. Szczecin 2003 autorstwa (E.S) opublikowana w dwumiesięczniku literackim TOPOS [1-2 (74 75) 2004 Rok XII]: Dziękuję za rozmowę to zbiór wywiadów, artykułów prasowych, które szczeciński dziennikarz, ale także poeta i prozaik, drukował w prasie w ostatniej dekadzie. Mimo swej różnorodności, bo obok rozmowy z modelkami znajdziemy np. wywiad z Lechem Wałęsą, z chaotycznego doświadczenia przełomu wieków wyłania się obraz współczesności targanej przez sprzeczne dążenia, poszukującej jednak własnych form osobowości. Legendarne UFO, radiestezja, bioenergoterapia, spirytualizm – zjawiska, które Galicki nie obawia się opisywać, niekiedy wbrew opinii publicznej i środowisk naukowych. Prawie każdy czytelnik znajdzie w tej książce coś dla siebie – wywiady z wybitnymi artystami sąsiadują z wypowiedziami osób duchowych, opinie polityków obok opowieści o zwykłych ludzkich losach. Galicki, mimo iż w znacznej mierze osadzony jest w lokalnym środowisku Pomorza Zachodniego, dąży do ujmowania w swoich tekstach problematyki uniwersalnej i reprezentuje zupełnie inny, niż obecnie rozpowszechniony, typ dziennikarstwa. Liczy się u niego nie pogoń za sensacją, a unieruchomienie strumienia czasu przy pomocy druku. Pisze na zasadzie stop – klatek tworząc skomplikowany, niekiedy wręcz wymykający się spod kontroli obraz naszych czasów. (E.S.).
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo