Lunatyk we snie niepowszednim
Lunatyk we snie niepowszednim
LechGalicki LechGalicki
188
BLOG

*Sen nocy niepowszedniej* - Lech Galicki

LechGalicki LechGalicki Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 0
Oddychał głęboko. Powietrze przyniesione z otchłani ponad dwóch tysięcy lat pulsowało brzemieniem wieków. Tchnienie ziemi trąciło smakiem oliwek Ciało okrył szczelnie bielą tuniki prześcieradła, zaś sen zatrzymał się i ruszył w przeciwną stronę czasu...

  fot. zbiór własny                                                image




















Zdarzyło się to w jednej z krain snu i wyobraźni, danych człowiekowi przez Stwórcę, aby mógł bez wielkiego trudu przenieść się w odległe rejony marzeń i trudnych do wykonania w szarej rzeczywistości  tajemnych lotów w świat  kontemplacji.


„Błogosławiony, który sen wynalazł, ten płaszcz,

który okrywa wszystkie myśli ludzkie, pożywienie,

które uśmierza głód, wodę, która gasi pragnienie, ogień,

który w zimnie zagrzewa, chłód, który łagodzi upał,

i na ostatek pieniądz obiegowy, za który wszystko kupić

można, wagę i ciężarki, które równoważą pasterza

i króla, prostaka i mędrca”.

(Don Kichot, Miguel de Cervantes Seavedra)


Zdarzyło się to w jednej z krain snu i wyobraźni, danych człowiekowi przez Stwórcę   ...                                                          

2.kwietnia  (Przyszłość)                  

Tomasz de Betrayal gładził lśniącą powierzchnię chronomobilu. Rzeczywiście – myślał – to jest dokładnie to, co nazywa się środkiem prowadzącym do celu. Wehikuł czasu – maszyna wyobraźni. Czas gonił. Już go nie miał, aby odnaleźć odpowiedni strój z epoki, w której się znajdzie. Owinął nagie ciało białym prześcieradłem i przemierzał niebotyczne odległości czasoprzestrzeni. Zawsze intrygował go problem zdrady. Szczególnie, od czasu, gdy oddał w ręce kata swego mistrza. Mędrca o niepokojąco przenikliwych, a jednocześnie zadumanych oczach. Często spotykał go w swych snach i długo słuchał wygłaszanych szeptem, jak odgłos snującego się potoku żywej wody, fascynujących prawd i mądrych nadzwyczajnie przypowieści. A jednak zdradził. Chociaż zdarzyło się to w krainie snu i wyobrazni, nie zmieniało jego wielkiego i narastającego poczucia winy. Potem dowiedział się, iż tak już się stało w historii świata snu. Byli w nim tacy, którzy pilnie starali się, aby to zdarzenie w zapomnienie odeszło. Szukał, aż w końcu znalazł pierwszy, dziewiczy przypadek zdrady Dobra Absolutnego. Teraz Tomasz leciał w głębię czasu na spotkanie z praźródłem ludzkiej niegodziwości. Zamierzał wyeliminować zdradę z dziejów, tak jak chirurg wycina skalpelem nowotworową tkankę. Nie dopuści do wydania katom Mistrza Światłości. Nawet za cenę snu.

2. kwietnia (Przeszłość)

                                                  image

Oddychał głęboko. Powietrze przyniesione z otchłani ponad dwóch tysięcy lat pulsowało brzemieniem wieków. Tchnienie ziemi trąciło smakiem oliwek Ciało okrył szczelnie bielą tuniki prześcieradła, zaś sen zatrzymał się i ruszył w przeciwną stronę czasu. Tomasz wyskoczył na piaszczystą drogę. Stał chwilę odmiennością znanego mu krajobrazu. Z ciemności wynurzyła się sylwetka ubranego w białe szaty człowieka. Przystawał zdyszany. Zdawało się, że słychać łkanie. Tak, to on, Judasz zdrajca. De Betrayal skrył się za skalnym kikutem. Obcy biegł wprost na niego. Skok, silne uderzenie i Tomasz stał pochylony nad drgającym w konwulsjach ciałem. Głowa nieszczęśnika uderzyła w kamienną stelę. Pękła niczym skorupa orzecha. Nagle na przestraszonego w swym niezwykłym śnie Tomasza de Betrayala padła złota poświata. W odległości kilku metrów stal przed nim Mistrz Światłości. W otoczeniu uczniów. Jego oblicze, zroszone fosforyzującym krwiście potem, rozpraszało mrok. Tomasz wiedział, że ten Człowiek, ze snu każdego z nas – czeka na niego. Wiedział jednocześnie, że powinien natychmiast uciekać. Tajemnicza moc osadziła go na miejscu. Potem ruszył bezładnie do przodu, ucałował z miłością przeorane męką oblicze Mistrza. Chciał przeprosić za wszystkich tych, którzy kiedykolwiek zdradzili przyjaciół swoich. W zapatrzeniu nie zauważył skradającej się za nim zgrai z mieczami i kijami. I zaraz potem otoczyła ich chciwa tłuszcza, krepując opuszczonego przez swych uczniów Mistrza Światłości. Tomasz padł bez czucia na ziemię senną jak ciężkie powietrze, a świadomość powróciła z brzękiem rzuconej mu sakiewki. W oddali grzmiały tryumfalne krzyki i śmiechy przesycone drwiną. Dźwignął ciężko swe ciało i ruszył w pogoń.

13 grudnia 1981 roku

fot. Chris Niedenthal                                                                  image                            

Za oknem padał gęsty śnieg i mróz ścinał ostatnie kropelki nadziei Zgrzytały gąsienice czołgów. W samochodach, pod brezentowymi plandekami gnieździli się zbrojni. i gęsty ścinał ostatnie kropelki mróz śnieg nadziei. W każdym zaułku sennej rzeczywistości czyhała zgraja z pałkami i pistoletami. Co chwilę było słychać okrzyki i warkot rozjuszonych silników. Ktoś uciekał.

Czytając Ewangelię świętego Marka, Piotr zastanawiał się , kim był ów opisanej w Niej tajemniczy młodzieniec, który szedł wówczas za Jezusem Chrystusem z Nazaretu, okrywając nagość ciała prześcieradłem. Może był jednym z Jego uczniów. Może nie starczyło mu odwagi, by walczyć ze scenariuszem proroctwa, gdyż zgodnie z nim, choć go pojmano, zrzucił prześcieradło i uciekł przerażony.

Potem Tomasz de Betrayal śnił jeszcze o męce Syna Człowieczego. O rozciągnięciu Go na Krzyżu i Jego Zmartwychwstaniu po trzech dniach w wielkiej chwale i nadziei dla wszystkich ludzi dobrej woli. Bo właśnie ich, zgodnie z obietnicą Syna Bożego, czeka życie wieczne. A nie przeszkodzi temu nikt, choćby ruszył do krainy snu i wyobrazni, w odlegle rejony rozważań, marzeń i zwodniczych zmór sennych ściskających swą pętlą gardło. Kto zresztą szukałby śmierci, skoro przez Drogę zdrady, męki i Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa, Pana naszego, życie mu dano. Każdemu. Pasterzowi i królowi, prostakowi       i mędrcowi...

                                                                                                     imagePhoto: German KL Mauthausen - Gusen

                                                                                           image

LechGalicki
O mnie LechGalicki

Lech Galicki, ur. 29 I 1955, w domu rodzinnym przy ulicy Stanisława Moniuszki 4 (Jasne Błonia) w Szczecinie. Dziennikarz, prozaik, poeta. Pseud.: (gal), Krzysztof Berg, Marcin Wodnicki. Syn Władysława i Stanisławy z domu Przybeckiej. Syn: Marcin. Ukończył studia ekonomiczne na Politechnice Szczecińskiej; studiował również język niemiecki w Goethe Institut w Berlinie. Odbył roczną aplikację dziennikarską w tygodniku „Morze i Ziemia”. Pracował jako dziennikarz w rozmaitych periodykach. Był zastępcą redaktora naczelnego dwutygodnika „Kościół nad Odrą i Bałtykiem”. Od 1995 współpracuje z PR Szczecin, dla którego przygotowuje reportaże, audycje autorskie, słuchowisko („Grona Grudnia” w ramach „Szczecińskiej Trylogii Grudnia.”), pisze reżyserowane przez redaktor Agatę Foltyn z Polskiego Radia Szczecin słuchowiska poetyckie: Ktoś Inny, Urodziłem się (z udziałem aktorów: Beaty Zygarlickiej, Adama Zycha, Edwarda Żentary) oraz tworzy i czyta na antenie cykliczne felietony. Podróżował do Anglii, Dani, RFN, Belgii; w latach 1988 – 1993 przebywał w Berlinie Zachodnim. Od 1996 prowadzi warsztaty dziennikarskie dla młodzieży polskiej, białoruskiej i ukraińskiej w Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej. Jest członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Związku Zawodowego Dziennikarzy. W 1994 otrzymał nagrodę specjalną SDP za różnorodną twórczość dziennikarską i literacką. Wyróżniany wielokrotnie przez polskie bractwa i grupy poetyckie. Od 2011 prowadzi w Szczecińskim Domu Kombatanta i Pioniera Ziemi Szczecińskiej: Teatr Empatia (nagrodzony za osiągnięcia artystyczne przez Prezydenta miasta Szczecin), pisze scenariusze, reżyseruje spektakle, w których także występuje, podobnie okazjonalnie gra główną rolę w miniserialu filmowym. Jako dziennikarz debiutował w 1971 roku w tygodniku „Na przełaj”. Debiut literacki: Drzewo-Stan (1993). Opublikował następujące książki poetyckie: Drzewo-Stan. Szczecin: Szczecińskie Wydawnictwo Archidiecezjalne „ Ottonianum”, 1993; Ktoś Inny. Tamże, 1995; Efekt motyla. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 1999. Cisza. Szczecin: Wyd. Promocyjne „Albatros”, 2003, KrzykOkrzyk, Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2004. Lamentacje za jeden uśmiech. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2005. Tentato. Zapamiętnik znaleziony w chaosie. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2007. Lawa rozmowy o Polsce. Współautor. Kraków: Solidarni 2010, Arcana, 2012, Antologia Smoleńska 96 wierszy. Współautor, wyd. Solidarni 2010, rok wyd.2015. Proza, reportaże, felietony: Trzask czasu, Czarnków: Interak, 1994; Na oka dnie (wspólnie z Agatą Foltyn) Szczecin: Wydawnictwo Promocyjne „Albatros”), 1997, Jozajtis, Szczecin, Wyd. „PoNaD”, 1999, Sennik Lunatyka, Szczecin: Wyd. Promocyjne „ Albatros”, 2000, Dum – Dum. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2000, Dum –Dum 2. Tamże, 2001, Punkt G., Tamże, 2002, Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu. Tamże, 2003. RECENZJE Charakterystyczne dla „metafizycznych” tomów poezji Galickiego jest połączenie wierszy oraz fotografii Marka Poźniaka (w najważniejszym tomie Ktoś Inny są to zdjęcia kostiumów teatralnych Piera Georgia Furlana), stanowiących tyleż dopełniającą się całość, co dwa zupełnie autonomiczne zjawiska artystyczne, jednocześnie próbujące być świadectwem poszukiwania i zatrzymywania przez sztukę prześwitów Wieczności. Marzenia mają moc przełamania własnego zranienia, ocalenia świadomości boleśnie naznaczonej czasem, przemijaniem, śmiercią. Prowadzą do odnajdywania w sobie śladów nieistniejącego już raju i harmonii. Charakterystyczna jest przekładalność zapisu słownego na muzyczny i plastyczny. Reportaże i felietony Galickiego dotyczą zawsze najbliższej rzeczywistości: ułamki rozmów i spotkań w tramwaju, migawki spostrzeżeń, codzienność w jej często przytłaczającym wymiarze. Zapiski zaskakują trafną, skrótową diagnozą sytuacji życiowej bohaterów. Galicki balansuje pomiędzy oczywistością a niezwykłością zjawiska, powszedniością sytuacji, a często poetyckim językiem jej przedstawienia. Oderwanie opisywanych zdarzeń od pierwotnego kontekstu publikacji („Kościół nad Odrą i Bałtykiem”, PR Szczecin) czyni z minireportaży swoistą metaforę, usiłującą odnaleźć w ułamkach codzienności porządkujący je sens. Podobnie dzieje się w felietonach z założenia interwencyjnych (Dum – Dum, Dum – Dum 2): autor poszukuje uogólnienia, czy też analogii pomiędzy tym co jednostkowe a tym, co ogólne, wywiedzione z wiersza, anegdoty, symbolu, przeszłości. Galicki buduje świat swoich mikroopowiadań również z ułamków przeszłości (np. historia Sydonii von Borck w Jozajtisie), a także z doświadczeń autobiograficznych (pamięta dzień swoich urodzin, przeżył doświadczenie wyjścia poza ciało, oraz groźną katastrofę). Piotr Urbański Powyższy artykuł biograficzny pochodzi z Literatury na Pomorzu Zachodnim do końca XX wieku, Przewodnik encyklopedyczny. Szczecin: Wydawnictwo „Kurier – Press”, 2003. Autor noty biograficznej: Piotr Lech Urbański dr hab. Od 1.10.2012 prof. nadzw. w Instytucie Filologii Klasycznej UAM. Poprzednio prof. nadzw. Uniwersytetu Szczecińskiego, dyrektor Instytutu Polonistyki i Kulturoznawstwa (2002-2008), Dokonano aktualizacji w spisie książek napisanych po opublikowaniu notatki biograficznej Lecha Galickiego i wydanych. Recenzja książki Lecha Galickiego „Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu”. Wydawnictwo „PoNaD”. Szczecin 2003 autorstwa (E.S) opublikowana w dwumiesięczniku literackim TOPOS [1-2 (74 75) 2004 Rok XII]: Dziękuję za rozmowę to zbiór wywiadów, artykułów prasowych, które szczeciński dziennikarz, ale także poeta i prozaik, drukował w prasie w ostatniej dekadzie. Mimo swej różnorodności, bo obok rozmowy z modelkami znajdziemy np. wywiad z Lechem Wałęsą, z chaotycznego doświadczenia przełomu wieków wyłania się obraz współczesności targanej przez sprzeczne dążenia, poszukującej jednak własnych form osobowości. Legendarne UFO, radiestezja, bioenergoterapia, spirytualizm – zjawiska, które Galicki nie obawia się opisywać, niekiedy wbrew opinii publicznej i środowisk naukowych. Prawie każdy czytelnik znajdzie w tej książce coś dla siebie – wywiady z wybitnymi artystami sąsiadują z wypowiedziami osób duchowych, opinie polityków obok opowieści o zwykłych ludzkich losach. Galicki, mimo iż w znacznej mierze osadzony jest w lokalnym środowisku Pomorza Zachodniego, dąży do ujmowania w swoich tekstach problematyki uniwersalnej i reprezentuje zupełnie inny, niż obecnie rozpowszechniony, typ dziennikarstwa. Liczy się u niego nie pogoń za sensacją, a unieruchomienie strumienia czasu przy pomocy druku. Pisze na zasadzie stop – klatek tworząc skomplikowany, niekiedy wręcz wymykający się spod kontroli obraz naszych czasów. (E.S.).

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura