LechGalicki LechGalicki
205
BLOG

Wimbledon uczy i zachwyca - zauważa i opisuje dr n. med. Wojciech Żebrowski

LechGalicki LechGalicki Tenis Obserwuj temat Obserwuj notkę 0
Tenis odkąd zaczęto go uprawiać był uważany za sport dla dżentelmenów. Określano go także sportem „białym”. Jednak plaga która dotyka dzisiejsze zmagania sportowe – niedozwolony doping i inne ,,plagi" rozszerzające się na ogromną skalę, coraz częściej występuje także w tenisie. Pozostała nadzieja.

14 lip 2023 r.

  Ucieszyło mnie ostatnie zwycięstwo tunezyjki Ons Jabeur nad Eryną Sabalenką, reprezentkanką Białorusi. I to bynajmniej, wcale nie z powodów politycznych. Pewnie Państwa zaskoczę, stało się to za sprawą motywów... ewangelicznych. Kiedy podczas losowania stron i serwisu obie panie stanęły przy siatce  mimo woli pojawił się w mojej głowie obraz pojedynku Dawida z Goliatem. Sabalenka potężna, wysoka, zaś Ons Jabeur wyrażnie skromniejszej postury. Powtórne ewangeliczne wrażenie miałem zaraz po zakończeniu spotkania, kiedy to zwycięska, niczym biblijny Dawid, Ons udzielała wypowiedzi podczas pomeczowego wywiadu na korcie. Odpowiadając na pytanie o główne przyczyny zwycięstwa stwierdziła, że starała się zamieniać energię złą w dobrą a zawdzięcza tę umiejętność wieloletniej współpracy z psycholog sportu panią Melanią Maillard. Jej wypowiedż bardzo przypomina dobrze znaną Polakom sentencję: "Zło dobrem zwyciężaj!" spopularyzowaną przez bł. ks. Jerzego Popiełuszkę.  

                                                       

                                                        image 

        Ons Jabeur wygrała z Aryną Sabalenką 6:7. 6:4, 6:3 i awansowała do finału Wimbledonu.

Z przebiegu samego spotkania  można byłoby także wnioskować, że na korcie walczyły ze sobą dwie "eSki"- Siła i Sztuka. Potężna A. Sabalenka dała priorytet sile swoich uderzeń, zwłaszcza serwów. Tymczasem jej fizyczne alter ego popisywała się celnością, skutecznością i urozmaiconym doborem uderzeń. Żal było momentami patrzeć, jak zmuszana do biegania Sabalenka ciężko się poruszała wyrzucając piłkę poza końcową lub boczną linię kortu. Generalnie mecz, którego stawką był już półfinał turnieju wimbledońskiego stał na wysokim poziomie, był pojedynkiem pięknym i emocjonującym. Wszyscy zawodnicy dali z siebie wszystko.

                                                                                                        

                   

                                                                                                           

 Równie ładnym i budzącym pozytywne emocje mogłyby być dyskusje polityczne w studio radiowym czy telewizyjnym, gdyby ich uczestnicy brali przykład z Jabeur i zamieniali złą energię w dobrą, a ich myśli,słowa i wypowiedzi trafiały w pole i nie wychodziły poza ramy tradycyjnego savoir vivre. Ale tego winni się ludzie uczyć już w przedszkolu, praktykować w domu i w szkole a doskonalić w miejscu pracy. Niestety, w przeciwieństwie do organizatorów Wimbledonu nikt tego od nich nie wymaga. Rodzice - bo własna praca zawodowa i "nowoczesność", nauczyciele - bo się boją uczniów i rodziców, przełożeni - ponieważ sami stylizują się na bylejakość i bezkrytycznie akceptują absurdalne objawy "postępu i wolności". O tzw. celebrytach nie wspomnę.Tymczasem wschodząca gwiazda światowego tenisa, 16-letnia Rosjanka Mirra Andriejewa, została ukarana sumą 8 tys euro za niesportowe zachowanie na korcie.Wystarczyło, że kończąc mecz nie podała ręki sędziemu /sic!/.. Z kolei bożyszcze kortów Serb Novak Djokovic - czyt.Dżokovic - otrzymał 1pkt.kary za zbyt długi okrzyk. A wszystko w trybie jednoosobowej decyzji sędziego i bez prawa odwołania. Ile więc powinien zapłacić rodzic ucznia, który odważył się założyć kosz od śmieci na głowę nauczyciela albo każdy inny za obrazę nauczyciela? O ile bardziej powinna być ukarana osoba publiczna, która obraża wielu przyzwoitych ludzi w mediach, na ulicy czy na miejskim placu? Reguły i gesty obowiązujące w Wimbledonie mogą niektórych śmieszyć, na przykład wystudiowane zachowanie chłopców zbierających piłki lub wymuszone pozy sędziów liniowych. Ale faktem jest, że one i biały ubiór zawodników pozostają obowiązkowe od lat i nikt nie protestuje, że to jest passe, konserwatyzm lub brak poszanowania prawa wolności osobistej.To m.in.dzięki temu całemu "koserwatyzmowi" Wimbledon pozostaje wciąż najważniejszym turniejem tenisowym świata i marzeniem wszystkich najlepszych tenisistów. Również wśród publiczności Wimbledonu widać elegancję w ubiorze i zachowaniu. A jak przedziwnie ubrani przychodzą uczniowie do szkół publicznych, niestety, coraz częściej  także dorośli do sal teatralnych, koncertowych a nawet kościołów? W Polsce jedynie uczniowie szkół katolickich moją znormalizowany i ujednolicony ubiór oraz jasne reguły obowiązków. Podane do wiadomości i przestrzegania uczniom są skrupulatnie egzekwowane przez wychowawców i nauczycieli. Może więc czas na działanie, nie tylko na refleksję, by skuteczniej podtrzymywać ginące, dawne, dobre, polskie obyczaje i tradycje. W moich czasach szkolnych rutynowym "Szczęść Boże" pozdrawiało się pracującego w polu rolnika, zaś "Niech będzie pochwalony..." wypowiadało się po wejściu do większości domów. Ale to już historia. Dzisiejsze minimum, to byłoby  prostoduszne "dzień dobry" przy spotkaniu z nieznajomym w miejscu publicznym.Tych słów nie da się wypowiadać przez zaciśnięte usta, można i należy z uśmiechem, sygnałem empatii. Obserwowałem,że po wielokroć w ciągu dnia pracy pozdrawiają się gestem skinienia głowy i uśmiechem duńscy pracownicy szpitali. Popularne "ciao" wydaje z  siebie, zawsze i wszędzie, każde włoskie ciało. Odważmy się i my głośno siebie pozdrawiać siadając w tramwaju, w  pociągu i w samolocie, wchodząc do poczekalni, spotykając się na przystanku, w parku, na poczcie i w urzędzie. Ptaszki do siebie śpiewają, pieski  ogonkiem machają a ludzie... witać się zapominają! Rację miał więc Niemen śpiewając: "Dziwny ten świat, świat ludzkich spraw...." Próbujmy go zmieniać razem, członkowie S.O.S i AKO, wszyscy inni, niezależnie od opcji, zaczynając od siebie. Na lepszy! Nasz! Polski!

Pozdrawiam serdecznie,

Wojciech Żebrowski

Tenis ziemny - historia dyscypliny sportu - w linku - proszę kliknąć poniżej:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Tenis


               

                                                                                                                                                    

image                                                                                                                                                                                                                                                                           
                                          

   image

  

 

Dr n. med. Wojciech Żebrowski

Uznany lekarz - ortopeda, chirurg.
Absolwent szczecińskiej Pomorskiej Akademii Medycznej.  Uczeń prof.Tomasza Żuka -  twórcy szczecińskiej szkoły ortopedycznej. Wiedzę i doświadczenie zawodowe uzupełniał w wiodących klinikach uniwersyteckich Bolonii, Padwy, Florencji i Bresci /stypendysta rządu włoskiego/.
Motto: ”Urbem, urbem, mi Rufe,cole et in ista luce vive! ".
   Założyciel i aktywny członek Stowarzyszenia "Senat Obywateli Szczecina" -  skrót:/S.O.S./ . Link poniżej:

https://senatobywateli.szczecin.pl/?fbclid=IwAR04i3H-x-kJNs3a-mgzyHNsQqGCp5zasaDQQ-9pfg9Jqs6xw9x7zC4HpT4

Od lat Autor, to spiritus movens działań w sferze upowszechniania wysokiej kultury, historii Polski i wszystkiego co służy dobru oraz podwyższeniu intelektualnej jakości egzystencji, w polskich dniach powszednich i świętach narodowych, przede wszystkim  społeczności Szczecina.

                  

                                                 





******

 Moje konto w Salonie24 z wielką radością udostępniam Osobom nietuzinkowym, które mają do przekazania w przestrzeni medialnej  informacje o sprawach istotnych.

LechGalicki
O mnie LechGalicki

Lech Galicki, ur. 29 I 1955, w domu rodzinnym przy ulicy Stanisława Moniuszki 4 (Jasne Błonia) w Szczecinie. Dziennikarz, prozaik, poeta. Pseud.: (gal), Krzysztof Berg, Marcin Wodnicki. Syn Władysława i Stanisławy z domu Przybeckiej. Syn: Marcin. Ukończył studia ekonomiczne na Politechnice Szczecińskiej; studiował również język niemiecki w Goethe Institut w Berlinie. Odbył roczną aplikację dziennikarską w tygodniku „Morze i Ziemia”. Pracował jako dziennikarz w rozmaitych periodykach. Był zastępcą redaktora naczelnego dwutygodnika „Kościół nad Odrą i Bałtykiem”. Od 1995 współpracuje z PR Szczecin, dla którego przygotowuje reportaże, audycje autorskie, słuchowisko („Grona Grudnia” w ramach „Szczecińskiej Trylogii Grudnia.”), pisze reżyserowane przez redaktor Agatę Foltyn z Polskiego Radia Szczecin słuchowiska poetyckie: Ktoś Inny, Urodziłem się (z udziałem aktorów: Beaty Zygarlickiej, Adama Zycha, Edwarda Żentary) oraz tworzy i czyta na antenie cykliczne felietony. Podróżował do Anglii, Dani, RFN, Belgii; w latach 1988 – 1993 przebywał w Berlinie Zachodnim. Od 1996 prowadzi warsztaty dziennikarskie dla młodzieży polskiej, białoruskiej i ukraińskiej w Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej. Jest członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Związku Zawodowego Dziennikarzy. W 1994 otrzymał nagrodę specjalną SDP za różnorodną twórczość dziennikarską i literacką. Wyróżniany wielokrotnie przez polskie bractwa i grupy poetyckie. Od 2011 prowadzi w Szczecińskim Domu Kombatanta i Pioniera Ziemi Szczecińskiej: Teatr Empatia (nagrodzony za osiągnięcia artystyczne przez Prezydenta miasta Szczecin), pisze scenariusze, reżyseruje spektakle, w których także występuje, podobnie okazjonalnie gra główną rolę w miniserialu filmowym. Jako dziennikarz debiutował w 1971 roku w tygodniku „Na przełaj”. Debiut literacki: Drzewo-Stan (1993). Opublikował następujące książki poetyckie: Drzewo-Stan. Szczecin: Szczecińskie Wydawnictwo Archidiecezjalne „ Ottonianum”, 1993; Ktoś Inny. Tamże, 1995; Efekt motyla. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 1999. Cisza. Szczecin: Wyd. Promocyjne „Albatros”, 2003, KrzykOkrzyk, Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2004. Lamentacje za jeden uśmiech. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2005. Tentato. Zapamiętnik znaleziony w chaosie. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2007. Lawa rozmowy o Polsce. Współautor. Kraków: Solidarni 2010, Arcana, 2012, Antologia Smoleńska 96 wierszy. Współautor, wyd. Solidarni 2010, rok wyd.2015. Proza, reportaże, felietony: Trzask czasu, Czarnków: Interak, 1994; Na oka dnie (wspólnie z Agatą Foltyn) Szczecin: Wydawnictwo Promocyjne „Albatros”), 1997, Jozajtis, Szczecin, Wyd. „PoNaD”, 1999, Sennik Lunatyka, Szczecin: Wyd. Promocyjne „ Albatros”, 2000, Dum – Dum. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2000, Dum –Dum 2. Tamże, 2001, Punkt G., Tamże, 2002, Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu. Tamże, 2003. RECENZJE Charakterystyczne dla „metafizycznych” tomów poezji Galickiego jest połączenie wierszy oraz fotografii Marka Poźniaka (w najważniejszym tomie Ktoś Inny są to zdjęcia kostiumów teatralnych Piera Georgia Furlana), stanowiących tyleż dopełniającą się całość, co dwa zupełnie autonomiczne zjawiska artystyczne, jednocześnie próbujące być świadectwem poszukiwania i zatrzymywania przez sztukę prześwitów Wieczności. Marzenia mają moc przełamania własnego zranienia, ocalenia świadomości boleśnie naznaczonej czasem, przemijaniem, śmiercią. Prowadzą do odnajdywania w sobie śladów nieistniejącego już raju i harmonii. Charakterystyczna jest przekładalność zapisu słownego na muzyczny i plastyczny. Reportaże i felietony Galickiego dotyczą zawsze najbliższej rzeczywistości: ułamki rozmów i spotkań w tramwaju, migawki spostrzeżeń, codzienność w jej często przytłaczającym wymiarze. Zapiski zaskakują trafną, skrótową diagnozą sytuacji życiowej bohaterów. Galicki balansuje pomiędzy oczywistością a niezwykłością zjawiska, powszedniością sytuacji, a często poetyckim językiem jej przedstawienia. Oderwanie opisywanych zdarzeń od pierwotnego kontekstu publikacji („Kościół nad Odrą i Bałtykiem”, PR Szczecin) czyni z minireportaży swoistą metaforę, usiłującą odnaleźć w ułamkach codzienności porządkujący je sens. Podobnie dzieje się w felietonach z założenia interwencyjnych (Dum – Dum, Dum – Dum 2): autor poszukuje uogólnienia, czy też analogii pomiędzy tym co jednostkowe a tym, co ogólne, wywiedzione z wiersza, anegdoty, symbolu, przeszłości. Galicki buduje świat swoich mikroopowiadań również z ułamków przeszłości (np. historia Sydonii von Borck w Jozajtisie), a także z doświadczeń autobiograficznych (pamięta dzień swoich urodzin, przeżył doświadczenie wyjścia poza ciało, oraz groźną katastrofę). Piotr Urbański Powyższy artykuł biograficzny pochodzi z Literatury na Pomorzu Zachodnim do końca XX wieku, Przewodnik encyklopedyczny. Szczecin: Wydawnictwo „Kurier – Press”, 2003. Autor noty biograficznej: Piotr Lech Urbański dr hab. Od 1.10.2012 prof. nadzw. w Instytucie Filologii Klasycznej UAM. Poprzednio prof. nadzw. Uniwersytetu Szczecińskiego, dyrektor Instytutu Polonistyki i Kulturoznawstwa (2002-2008), Dokonano aktualizacji w spisie książek napisanych po opublikowaniu notatki biograficznej Lecha Galickiego i wydanych. Recenzja książki Lecha Galickiego „Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu”. Wydawnictwo „PoNaD”. Szczecin 2003 autorstwa (E.S) opublikowana w dwumiesięczniku literackim TOPOS [1-2 (74 75) 2004 Rok XII]: Dziękuję za rozmowę to zbiór wywiadów, artykułów prasowych, które szczeciński dziennikarz, ale także poeta i prozaik, drukował w prasie w ostatniej dekadzie. Mimo swej różnorodności, bo obok rozmowy z modelkami znajdziemy np. wywiad z Lechem Wałęsą, z chaotycznego doświadczenia przełomu wieków wyłania się obraz współczesności targanej przez sprzeczne dążenia, poszukującej jednak własnych form osobowości. Legendarne UFO, radiestezja, bioenergoterapia, spirytualizm – zjawiska, które Galicki nie obawia się opisywać, niekiedy wbrew opinii publicznej i środowisk naukowych. Prawie każdy czytelnik znajdzie w tej książce coś dla siebie – wywiady z wybitnymi artystami sąsiadują z wypowiedziami osób duchowych, opinie polityków obok opowieści o zwykłych ludzkich losach. Galicki, mimo iż w znacznej mierze osadzony jest w lokalnym środowisku Pomorza Zachodniego, dąży do ujmowania w swoich tekstach problematyki uniwersalnej i reprezentuje zupełnie inny, niż obecnie rozpowszechniony, typ dziennikarstwa. Liczy się u niego nie pogoń za sensacją, a unieruchomienie strumienia czasu przy pomocy druku. Pisze na zasadzie stop – klatek tworząc skomplikowany, niekiedy wręcz wymykający się spod kontroli obraz naszych czasów. (E.S.).

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Sport