Pani premier Beata Szydło zarzeka się i twierdzi: „w tej chwili nie ma rozmowy na ten temat”, co w politycznym żargonie oznacza coś wprost przeciwnego tym bardziej, iż każdy zdrowo myślący nie tylko polityk, ale i interesujący się polityką jest przekonany o toczących się dyskusjach, co właściwie mamy z tym Macierewiczem zrobić. Komisja w sprawie Misiewicza była tylko nieuchronnym i bardzo wyraźnym partyjnym sygnałem, kto w tej chwili rozdaje w PiS-ie karty a związki z nieszczęsnym „zniknionym” Berczyńskim i kryjąca się potencjalna lobbingowa afera z tym związana osłabia znacząco partyjno-rządowe notowania smoleńskiego „eksperta”.
Prawo i Sprawiedliwość chętnie patrzy na i analizuje sondaże i trudno oczekiwać, aby jeszcze długo bezczynnie czekało widząc rosnące poparcie dla PO i rosnące niezadowolenie z pana Antoniego. Chyba nawet ojciec Rydzyk będzie musiał pogodzić się z kopniakiem w górę swojego protegowanego na stanowisko wicepremiera do, jak ćwierkają wróble, specjalnych poruczeń. Należy mieć nadzieję, że nie do wyjaśnienia przyczyń smoleńskiej tragedii.
O ministrze Waszczykowski w zasadzie szkoda coś więcej mówić. Pisałem o nim kilka miesięcy temu i czekającym go aucie i w zasadzie można powiedzieć, że zrobił i robi wszystko, aby udowodnić jak bardzo nie nadaje się na stanowisko wymagające dyplomatycznych zdolności. O sukcesach w jego przypadku trudno mówić a to oczywiście przekłada się na sukcesy naszego kraju w oczach światowej opinii. Nie było go chyba nawet z premier Szydło w Hannowerze, którą to wizytę odtrąbiono, jako olbrzymi sukces, ponieważ rozmawiała z niemiecką kanclerz. Jeszcze niedawno opisywano to, jako wiszenie na klamce u niemieckiego sąsiada, w tej chwili interpretacja się zmieniła w myśl zasady „punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia”.
Wymiana nieudolnych i przynoszących szkody ministrów stała się w polskiej polityce walką o wszystko, tym więcej, jeżeli inicjatywa podobnych posunięć wychodzi od opozycji. Coś, co wydawałoby się czymś naturalnym i oczywistym jest traktowane, jako prestiżowa walka i przekonywanie, że białe jest czarne i nie jest wcale tak żle. Traci na tym Prawo i Sprawiedliwość, traci oczywiście rząd, w którym nie uznający żadnego autorytetu Macierewicz robi co chce, a co, to właściwie nikt nie jest w stanie skontrolować, no i traci, mimo wszystko, jakiś tam autorytet pani premier i pana prezydenta, chociaż co do tego to mało kto chyba ma jakieś wątpliwości na czym on jest oparty. Uznanie niewłaściwych wyborów i zmiana żle funkcjonujących ministrów stałą się kwestią ambicjonalną a to jak wiadomo nigdy nie jest źródłem mądrości.
Nadchodząca rekonstrukcja w sprawie ministerialnych stanowisk jest również znakiem zmieniających się akcentów w rządowej polityce. Spotkanie z kanclerz Merkiel, ciepłe słowa o francuskich prezydenckich kandydatach i również słowa pani Szydło o otwarciu na negocjacje z UE i prawdopodobne wycofanie się z tworzenia „wielkiej metropolii warszawskiej” wskazują na liczenie się z wieloma słowami krytyki i rosnącą w siłę Platformie. Schetynie rośnie, chociaż w zasadzie tylko i wyłącznie działaniami PiS-u. Platforma nie może się pochwalić żadnymi własnymi sukcesami, lecz zbiera głosy niezadowolonych z rządowych działań, odchodzenie sympatyków od Nowoczesnej i wykruszanie się części PiS-owskiego, centrowego elektoratu.
Nieśmiałe i początkujące otwarcie na Europę jest również uświadomieniem sobie, że Europa dwóch czy wielu prędkości to już fakt, a potwierdzenie przez Komisję Europejską utworzenia ODRĘBNEGO budżetu dla strefy euro to potwierdzenie tendencji przesunięcia m.in. Polski na unijny margines. Rezultatem tych działań będzie zmniejszenie dla nas europejskich funduszy i praktyczne wykluczenie z współdecydowania o politycznych kierunkach rozwoju strefy euro. Przez półtora roku robiono prawie wszystko, aby pokazać jak mało się liczymy z głosami innych na unijnym forum, w tej chwili zdano sobie z tego sprawę w gabinecie Prezesa – stąd próba zaczęcia odrabiania strat.
Jak będzie premier Beata Szydło wykonywała polecenia z centrum dowodzenia na Nowogrodzkiej przekonamy się w najbliższym czasie. Nie wiadomo czy nieuniknione zmiany odbędą się przed, ciągle odwlekaną i przekładaną, datą rozpoczęcia partyjnego kongresu czy dopiero w jego trakcie, ale są już na pewno postanowione. Tak przynajmniej mówi „zdrowy rozsądek”. Chociaż to nie zawsze on decyduje o politycznych decyzjach w jednoosobowo kierowanym demokratycznym państwie.
Z dystansu ale nie z boku.
Anonimowych blogowiczów "tykam". Pan/Pani są dla mnie osobami z nazwiskiem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka