Ruda wrona orła nie pokona i ryży Tusk prowadzący Polskę do utraty niepodległości, plus te wszystkie 13-ki, nawet te związane ze zwołaną przez Prezydenta Radą Gabinetową (13-tego o 13-tej), mające nawiązywać do gen. Jaruzelskiego pokazują z jednej strony niemoc prawicy do powyborczej dyskusji po październikowej porażce a z drugiej strony granie na tych samych emo,cjach do tej porażki prowadzących. To również oznaka postępującego intelektualnego jałowienia prawicy nie mającej kadr do prowadzenia takiej dyskusji. Kiedy widzi i słyszy się panów Kaczyńskiego, Brudzińskiego i Błaszczaka odtwarzających teksty zdartej płyty o zgubie Polski po wyborach, a również niektórych blogerów usilnie namawiających „prawdziwych patriotów” do wzięcia Po Prostu na przeczekanie, to ciśnie się na usta:
„Polak mądry po szkodzie
Lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie
Nową przypowieść Polak sobie kupi,
Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi.”
Polityka Prezesa decydującego w partii o wszystkim i niczym doprowadziła przez wiele lat do drenażu wszystkich intelektualnych tuzów będących w partii od zarania jej dziejów. Proces oczywiście uzasadniony przy różnicy poglądów ale jednocześnie zubażający każdą partię i coraz bardziej uzależniający od widzimisię dowódcy. Przykładów z historii jest bez liku pokazujących jak brak zdrowego „fermentu” prowadzi do obumierania sił witalnych i powstawania kasty „tłustych kotów”, których najważniejszym obowiązkiem było niesprzeciwianie się Prezesowi.
Kaczyński dochodzący do władzy najpierw w roku 2005, później w 2015, płomiennie obiecywał stworzenie nowych, postkomunistycznych ELIT. Wzorując się zresztą na przykładzie Victora Orbana będącego dla niego przykładem do naśladowania. Na Węgrzech takie elity stworzono z tym, że były to elity typowo biznesowe. Liczył się interes i posłuch przywódcy. Ale Kaczyński to nie Orban, lider wiedzący czym jest biznes i unijne układy. Ten polski lider, coraz bardziej uzależniony od pałacowych potakiwaczy , z roku na rok coraz bardziej tracący kontakt z rzeczywistością, również na skutek biologicznych procesów, i przestający dostrzegać zachodzące zmiany społeczne, doszedł do wyborów i odbił się od ściany.
Intelektualnych elit w PiS-ie nie ma. Próbowano je nieudolnie tworzyć, głównie przy okazji tzw. reformy systemu sprawiedliwości, lecz od pierwszego momentu były to działania pozorne ograniczone tylko i wyłącznie do mianowania SWOICH po wyrzuceniu „starych”. Fala ruszyła w roku 2015 od TK a później poszło już z górki. Magister Julia Przyłębska jest tutaj symbolem tego nastawienia. To co Konstytucja określa „wyróżniającą się wiedzą prawniczą” przy wyborze sędziów do TK, oddano we władanie pani magister z bardzo kontrowersyjnym zawodowym życiorysem. A później posłanka Pawłowicz i towarzysz Piotrowicz sukcesywnie uzupełniali to grono tworząc z TK parodię niezależnego organu interpretującego Konstytucję pod dyktando z Nowogrodzkiej. A przecież według tego schematu odbywała się cała Ziobrowska reforma po której jest gorzej niż było. Z „klejnotami” takimi jak 12-letni „areszt tymczasowy”.
A przecież te symptomy przygotowywanego przecież z pełną świadomością przez Prezesa zamachu na TK powinny być przez prawnicze, PiS-owskie grona oczywiste! Ale kogo to z tych prawniczych ekspertów wtedy obchodziło! No i mamy to co mamy. Trybunał Konstytucyjny bez szczątkowego nawet autorytetu.
Prawo i Sprawiedliwość goni w piętkę. I nic nie wskazuje na zmianę sytuacji. Tusk ze swoją ekipą robi co chce a prawicy zostają panowie Kamiński i Wąsik na sztandarach. Fałszujący urzędowe podpisy i pieczęcie. I pan Prezydent reklamujący się w programie Stanowskiego wypowiedzią o ukraińskim Krymie, który „przez większość czasu był w Rosji”, co oczywiście suponuje wielość polubownych rozwiązań. I zapowiadający weta do nadchodzących, nie wiadomo jakich, Tuskowych ustaw. Żeby w Polsce było lepiej
Czy można wyjść z kryzysu nie znając przyczyń wyborczego niepowodzenia? Pytanie raczej teoretyczne dla każdego jako tako obeznanego z pojęciami damage control czy crisis managment. W większości biznesowych wypadków, a na pewno w polityce, przegrywający lider usuwa się (jest usuwany) w cień, gdyż każdy zdaje sobie sprawę, że za błędy się płaci. Ta życiowa reguła jak na razie nie ma zastosowania do Jarosława Kaczyńskiego. Pozycja którą sobie w partii zbudował zapewnia mu dożywotnio brak odpowiedzialności. Sytuacja porównywalna do Kamińskiego i Wąsika będących pod partyjno-prezydenckim parasolem nie liczącym się z życiowymi regułami.
Ale na szczęście, polityka polityką, ale życia i jego reguł, nie da się ułaskawić. Za błędy trzeba płacić.
Z dystansu ale nie z boku.
Anonimowych blogowiczów "tykam". Pan/Pani są dla mnie osobami z nazwiskiem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka