Wybory minęły, karty zostały rozdane. Wydawało się przynajmniej. Liczby 11,6 milionów i 7,6 milionów raczej nie kłamią a nieprawdopodobna frekwencja ponad 74% pokazała również olbrzymie zaangażowanie młodego pokolenia niezbyt zainteresowanego wiekiem emerytalnym czy dotacjami dla emerytów. Dla młodych i średniego pokolenia sprawy materialne nie decydowały o oddaniu głosu za zmianą politycznego układu. Oni nie byli dopieszczani i nie do nich zwracała się stara władza strasząca Tuskiem wyglądającym zza każdego węgła prymitywnej i topornej propagandy. Odpychającej swoją totalną negacją aspiracji, oczekiwań i nadziei tych wszystkich próbujących pokazać, chociażby w ulicznych demonstracjach, jak bardzo „dobrazmiana” skarlała i straciła społeczny słuch zamieniając się w partię tłustych kotów nie potrafiących się nawet dogadać z Konfederacją.
PiS wygrał pokazując swoje osamotnienie. Nikt nie chce mieć politycznie z nim nic wspólnego i pokazują to nawet pierwsze Sejmowe głosowania. Straceńcza misja Morawieckiego pokazuje to dobitnie i wyraźnie a zapewnienia pana Prezydenta o dochowaniu wierności wartościom parlamentarnej tradycji tylko uzmysławiają, że nie jest ona remedium na negowanie rzeczywistości. A to ostatnie odklejenie się od faktów wydaje się być zalążkiem przyszłej polityki PiS-u w następnej kadencji. Totalna opozycja – oto zarysowuje się przejęcie pałeczki przez pokonanych i kontynuowanie rozróby. To co było krytykowane przez 8 lat przez PiS ma być teraz przez nich przejęte, ulepszone i z werwą wprowadzane w życie.
Przegrywający, czy to w sporcie, życiu osobistym czy zawodowym, zastanawia się nad przyczynami niepowodzeń. Zawsze przecież jakieś są i trudno zwalać winę na innych wiedząc przecież, że nie mamy na nich wpływu. PiS nawet tego nie próbuje, chociaż oznaki niezadowolenia w partyjnych szeregach już się przedostają na zewnątrz. Nieprawdopodobne, ale Jarosław Kaczyński zaczyna przez nielicznych być krytykowany. Ale to kwadratura koła, z nim żle, bez niego jeszcze gorzej. Partia oparta na wyłącznie jednym człowieku nie ma zbyt dużego pola do manewru. Eliminowało się tych lepszych bo zagrażali pozycji lidera i teraz nawet nie wiadomo kogo oskarżać za utraconą władzę. Morawiecki oczywiście jest pierwszy na liście, ale był przecież wyborem Prezesa. Kto go zastąpi? Ile to będzie trwało? Wyskoczy ktoś jak Duda z kapelusza? A może pani Szydło z poparciem Ziobry? A może Obajtek zrobi porządek i będzie fuzji dokonywał jak z Lotosem? Można się prześcigać w pomysłach, ale biologia jest nieubłagalna i nie dotyczy to tylko partyjnego lidera, ale również emeryckiego elektoratu. Czasu brakuje, przyczyn porażki nie ma chociaż zaczyna się i wszystko kończy na osobie Prezesa.
PiS-owskie tuzy intelektu, kultury i sprawczości jak Ziobro i Czarnek zaczynają odgrywać w Sejmie pierwsze skrzypce. Nie wróży to nic dobrego Sejmowym debatom a dokłada się do tego jeszcze wiceminister Spraw Zagranicznych fotografujący w czasie debaty parlamentarnej palec na brodzie jednego z posłów i przekonywający w telewizji, że jest to obraza PiS-owskich wyborców. Nie wiadomo śmiać się czy płakać, ale przynajmniej wiadomo dlaczego MSZ ma w polityce zagranicznej i wizowej rezultaty jakie ma.
MY i ONI, ci pierwsi dobrzy, Polacy, patrioci, głosujący na PiS, ci drudzy żli, polskojęzyczni, zniemczeni i zeuropeizowani, kosmopolici i świnie siedzący w kinie, na PiS nie głosujący i sprzedający Polskę z inwentarzem na ulicy i zagranicy. Proste i nieskomplikowane. Wpadające łatwo do głów i nie wymagające zbyt dużo tłumaczeń dlaczego ich tak dużo w POLSCE. Nawet więcej niż kiedyś i więcej od tych prawych i sprawiedliwych. Nie potrafiących, jak to Kaczyński zgrabnie sformułował, odwdzięczyć się za wszystkie dobra ofiarowywane im przez Prezesa i jego partię.
Odklejenie się od rzeczywistości – to podobno wypowiadają już nawet zakamuflowani i anonimowi posłowie PiS-u. Widać to było u Prezesa, zagubionego, zmęczonego i wyglądającego jak zdjęty z krzyża, konfrontowanego chyba po raz pierwszy z pytaniami dziennikarzy, zdziwionego odgrywanym hymnem z którego rozpoczęciem nikt na niego nie poczekał i wpadającego w senną kontemplację podczas przemówienia Morawieckiego.
Prezes się nie zmienia, PiS się nie zmienia, kadry partii się nie zmieniają. Realizują ten sam cel: tylko MY mamy rację i musimy wszystko robić, co nam się do tej pory nie udało, aby wszystkich innych do siebie przekonać. Bo to jest najważniejsze, żeby inni zrozumieli jak bardzo się mylą.
A w międzyczasie formujemy rząd Morawieckiego.
Z dystansu ale nie z boku.
Anonimowych blogowiczów "tykam". Pan/Pani są dla mnie osobami z nazwiskiem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka