ladynoprofit ladynoprofit
393
BLOG

KOD WIGILIJNEGO OPŁATKA

ladynoprofit ladynoprofit Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Niebawem biel opłatka wigilijnego rozświetli nasze dłonie...

W mniejszym lub większym gronie zebranych -  przyjmie postać białego gołębia pokoju, pojednania, wybaczenia. Dzielenie się nim na początku wieczerzy wigilijnej wyraża chęć bycia razem, bo przecież ludzie skłóceni nie zasiadają do wspólnego stołu.

Ma swoją symbolikę w wymiarze nie tylko duchowym: sama materia opłatka: "chleb", podkreśla również doczesny charakter życzeń.

Płomienie świec wydobędą twarze, gesty, spojrzenia.

To nie on nadaje wymiar miłości wobec drugiego człowieka.

To my nadajemy mu wartość poprzez prawdę intencji.

Opłatek jako symbol przełomu - gdy istnieje jakiś podział, urażone dusze, nieprawości dzieje.

Ale może być - i jak często jest - kolejnym gadżetem, obowiązkowym rekwizytem - bo taka tradycja.

Chwilę po przełamaniu, wzruszeniach - stół wigilijny potrafią zalać krzywdzące słowa, drwina, uszczypliwości, nie mające końca wypominanie, rozliczanie.

Bo opłatek to chwila - to konkretna maleńka cezura czasu.

Potem życie wraca do normy, smutnej normy.

Opłatek w dłoniach skamieniałych dusz, przypomina kartkę papieru. Jałową, bez treści - analogiczną do naturalnego bezsmaku.

Opłatek to szansa - nie dla innych - ale właśnie dla nas.

Rok temu pierwszy raz sama spędzałam Wigilię.

Przełamałam się opłatkiem sama ze sobą.

Irracjonalne?

Nie, bo przymierze ze sobą samym to punkt wyjścia - do innych, do Boga, do życia...

Ta Wigilijna postać codziennego chleba jest constans.

Każdego roku to my ubieramy go w nasze myśli, prawdę emocji wobec innych - nie tylko obecnych.

Incydentalne, okazyjne zasznurowanie nienawiści - jest jedynie hołdem dla niej. Uprawomocnieniem i farsą teatru z opłatkiem w tle.

Wigilijna powtarzalność opłatkowa przypomina pewną myśl: historia lubi się powtarzać, szanse już nie...

Bo nie dajemy szansy innym, nie dajemy także sobie.

Ważniejsza jest miałka licytacja - bo to on, bo to ona, bo to wy, bo to oni...

Rozkoszujący się poczuciem bycia po właściwej stronie - czegokolwiek, ale właściwej...

Z pianą w kącikach ust, gdy przychodzi wskazać wszystkich tych, co po niewłaściwej...

Człowieczeństwo nie ma stron.

Jakże wielu uczepionych do Krzyża, by z tej pozycji pluć na drugiego człowieka.

Bo w cieniu Krzyża nabywa się...wiarygodności.

Gdy Krzyż był teraźniejsząścią Jezusa, nie tylko prawość się wokół niego skupiała.

To nie prawość wbiła go w grudy ziemi, by czekał na Ból i Krew.

Krzyż to za mało.

Zmieszany ze śliną nienawiści staje się pustym frazesem - profanacją w postaci kolejnego gwoździa.

Po co opłatek?

Patrząc na realia - bardziej przydaje się biel strzelnicy, z zaznaczonym centrum  - by ktoś nie przeżył przez fuszerkę niecelności.

Samotna Wigilia nie oznacza bolesnego osamotnienia.

Jeśli nie ucieka się przed samym sobą.

A do tego stała Obecność..Obecnego.

Samotność to domena tłumu, tak wielu sparowanych życiem - gdzie razem powinno oznaczać kochanie - a przypomina katorgę galerów.

Codzienność to opłatek pod podeszwą dominujących potrzeb.

Jakich?

Nietrudno je przegapić...

 

Zakochana w suwerenności. Smakoszka autentyzmu. Ze słabością do erekcji intelektu. ministat liczniki.org

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości