Leszek. Leszek.
469
BLOG

Pan Leski walczy.

Leszek. Leszek. Polityka Obserwuj notkę 4

Jeden pan rzucił masom pomysł - sam w sobie absurdalny i nawet bez zamiaru jego realizacji - ot, niech idzie w lud wieść, że oto dobremu panisku leży na sercu "niezależność", "lokalność" i takie tam, co w obliczu wyborów zaszkodzić przecież nie może.
Mniejsza z tym panem, ważniejsze że pan Krzysztof Leski zechciał uznać ten pomysł za "godny rozważenia".
Bóg jeden wie (ale go to nie obchodzi) jakie motywy powodowały panem Leskim, bo pan Leski zna doskonale mechanizm funkcjonowania mediów i wie co decyduje o ich sile, przeto fakt, że przyklasnął on pomysłowi (a w każdym razie uznał za wart rozważenia) budzi w wypaczonej mej wyobraźni brzydkie podejrzenia.

Otóż - o sile mediów decydują przede wszystkim pieniąchy jakimi te dysponują.
Mogą one dzięki tym pieniądzom uczynić wydawnictwo atrakcyjniejszym (zarabiając więcej pieniędzy) dzięki czemu zwiększą "zasięg oddziałowywania", dzięki czemu zarobią więcej pieniędzy które można zainwestować w rozwój tytułu,, dzięki czemu... i tak to leci.

"Kłopot" w tym, że pieniądze media mogą czerpać z dwóch tylko źródeł: z zamieszczanych ogłoszeń (co jest uczciwe), bądź z zamieszczania "artykułów sponsorowanych" (co uczciwe już nie jest).
Jednak - ogłoszenia typu "Sprzedam Audi 80 - 1993 rok, stan idealny" lub "AAAA absolutnie wszystko- dwie miłe studentki czekają!" zapewniają być może środki na przetrwanie gazety ale nic ponadto.
Prawdziwą kasę bowiem "wielkie tyutuły" czerpią z rekalm, których zamieszczanie zlecają wielkie państwowe koncerny i administracja państwowa (również lokalna).
I tak się składa, że taki KGHM (dla przykładu) NIGDY nie kupi powierzchni reklamowej w lokalnym dzienniku w Pcimiu  Średnim - mimo tego, że akurat treść tego ogłoszenia odnosi się do Pcimia Średniego - ciekawe dlaczego?
Również i rozmaite Agencje rzadowe z jakichś powodów tłumnie walą jak nie do GW to do Rzepy czy innego aktualnie "modnego" (bo przez rząd lansowanego) tytułu.
Akcja-reakcja (czyli ręka rękę myje): gazeta musi pisać "po linii" bo jeśli z linii zboczy to nie będzie sprzedaży ale też i jeśli nie będzie zleceń to i łatwo może zdarzyć się niepochlebny artykuł.
I co ciekawe - owi państwowi zleceniodawcy płacą z reguły wyższe stawki niż na przykład zapłacił by Leszek.
Nikt chyba przy zdrowych zmysłach nie wierzy w to, że rząd polski szuka inwestora strategicznego ze zbędnymi mu 200 milionami dolarów przez ogloszenie w Gazecie Wyborczej czy Rzeczpospolitej?
To po prostu "wsparcie" dla określonego tytułu i tyle.
I to cała tajemnica "dominacji" na rynku tych kilku tytułów.
Cóż wiec da dotowanie setek loklnych tytulów?
Nic - jeśli chodzi o ich konkurencyjność.
Być może jakoś pomoże w w ogóle utrzymaniu się ich na rynku.
Da sporo zupełnie mikomu niepotrzebnej pracy urzędnikom przy dzieleniu tych dotacji.
Ale da bardzo wiele jeśli chodzi o "niezależność" - bo oczywiście jeśli ktoś komuś daje kasę za darmo to w żaden sposób go nie uzależnia od siebie, prawda?

O tym wszystkim wie Pan przecież doskonale - z jakiego więc powodu uznał Pan ten kretyński pomysł za "warty rozważenia" panie Leski?
 

Leszek.
O mnie Leszek.

Osobnicy o inteligencji niższej lub równej inteligencji owczarka niemieckiego, trolle a także gawędziarze nie potrafiący rozpoznać meritum notki na tym blogu banowani są niezwłocznie i z przyjemnością.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka