Stosunkowo duży, a przede wszystkim dogodnie położony sztuczny akwen w Cierlicku na Zaolziu od lat przyciąga amatorów sportów wodnych. To tu wielu z nich po raz pierwszy w życiu mogło zasmakować żeglarskiej przygody, nim wyruszyli na mazurskie jeziora czy bezkresne przestrzenie mórz i oceanów.
A wodniactwo, trzeba to przyznać, ma swoich oddanych fanów na Zaolziu i to już w młodym pokoleniu. Dość wspomnieć, że jedyna polska drużyna harcerska w Czeskim Cieszynie to Drużyna Wodna „OPTY”. I podobnie jest w położonej u stóp Beskidów Bystrzycy, gdzie od siedemnastu lat działa Harcerska Drużyna Wodna „Grom”, odwołująca się w swej nazwie do słynnego polskiego niszczyciela, który braą udział w bitwie o Narwik.
I właśnie bystrzyccy harcerze sprawili sobie pierwszą w swej historii żaglówkę. Jej chrzest odbył się w minioną niedzielę we wspomnianym już Cierlicku. Honory matki, a właściwie ojca chrzestnego pełnił naczelnik Harcerstwa Polskiego w Republice Czeskiej hm. Krzysztof Mitura, wodniak z „OPTY”. Byli też i „zieloni” harcerze z istniejącej od niemal ćwierćwiecza w Karwinie-Frysztacie drużyny „Wielka Niedźwiedzica”.
Ale nie dostrzegłem ani jednego przedstawiciela z polskiej strony. Innym słowy dość wyraźnie biła po oczach absencja druhen i druhów z Hufca Ziemi Cieszyńskiej.
Nie ukrywam, że od dawna mnie zastanawia to désintéressement sprawami już nie tyle zaolziańskimi (bo nie każdego to musi bawić), co życiem i działalnością polskiego harcerstwa w zachodniej części – było nie było Ziemi Cieszyńskiej. Przecież tamtejsze druhny i druhowie tak samo jak członkowie ZHP noszą na czapkach lilijki z literami ONC, będącymi skrótem dewizy wileńskich Filaretów „Ojczyzna – Nauka – Cnota”, a na bluzach ten sam harcerski krzyż, wzorowany na Krzyżu Virtuti Militari. I tak samo czczony jest i tu, i tam twórca polskiego harcerstwa Andrzej Małkowski, działacz niepodległościowy i legionista. Więc skąd ta niechęć do poznania swych braci, szczególnie że – jak głosi czwarty punkt „Prawa Harcerskiego” – „Harcerz (…) za brata uważa każdego innego harcerza”. No chyba, że bratem przestaje być polski harcerz, obywatel Republiki Czeskiej.
Szkoda to wielka, bo napewno zaolziańscy druhowie – których działalność do 1989 roku była zakazana na terenie ówczesnej Czechosłowacji – chętnie skorzystaliby z rad i pomocy swych cieszyńskich kolegów… Ale zaraz! A może to właśnie oni potrzebują rady i pomocy? A przede wszystkim busoli o igle w kształcie lilijki, dzięki której trafiliby do swych rówieśników za Olzą, którzy również pozdrawiają się wymawianym po polsku słowem „czuwaj!”
Inne tematy w dziale Rozmaitości