Przed paroma miesiącami ukazała się na Zaolziu nadel interesująca publikacja – „Strategia rozwoju polskości na Zaolziu. Wizja 2035”, w której grupa autorów, miejscowych intelektualistów, zakreśliła obecną kondycję wspólnoty polskiej w zachodniej części Śląska Cieszyńskiego wraz z tendencjami na przyszłość. A te nie nastrajają czytelnika zbyt optymistyczne.
Przede wszystkim od lat obserwowany jest drastyczny spadek ludności polskiej. W ciągu raptem dwóch dekad odsetek osób deklarujących polskość zmniejszył się o całe dwa punkty procentowe, z 11,8 do 7,8. Przyczyną tego stanu rzeczy nie są bynajmniej nieuniknione prawa biologii, co coraz częstsze wyjazdy za pracą w inne regiony Republiki Czeskiej lub zagranicę, a także sukcesywnie wzrastająca tendencja do zawierania małżeństw mieszanych (niemal jedna dziesiąta z trzydziestotysięcznej liczby zaolziańskich Polaków podała w spisie powszechnym w 2011 roku podwójną narodowość, polską i czeską).
Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że możliwości prawne naszych rodaków zza Olzy są wprost wyśmienite, jeśli porównać to do okresu międzywojennego, kiedy wszelkie inicjatywy, chociażby z zakładaniem polskich szkół spotykały się z murem urzędniczego oporu a polityka bohemizacyjna na Zaolziu bynajmniej nie była prowadzona w białych rękawiczkach. Zdecydowanie też jest lepiej niż w okresie komunistycznym. Napisy dwujęzyczne w miejscowościach, w których polska społeczność stanowi ponad dziesięć procent mieszkańców już przestają dziwić. Nikt nie przeszkadza w działalności społecznej, oświatowej wreszcie politycznej (w kilku gminach górskiej części regionu, tzw. Goroliji wójtami są Polacy). Słowem dochodzi do swoistego paradoksu, że im mniej jest Polaków na Zaolziu, tym więcej otrzymują oni praw i mogą z nich korzystać. Ale niekiedy po prostu nie chcą.
Niemalże sto lat po podziale Śląska Cieszyńskiego sprawia, że społeczność zaolziańska dryfuje w stronę regionalizmu, a tym samym odsuwa się od polskości. „Jesteśmy gorolami, żyjemy w Goroliji i będziemy budować własną tożsamość wokoło gorolszczyzny”. Takie hasła można usłyszeć w Jabłonkowie, Mostach, Boconowocach, Piosku czy Koszarzyskach. „My nie sóm ani Polocy, ani Czesi. My sóm tu stela”.
Widniejąca w tytule broszury data 2035 to czas, kiedy obecni nastolatkowie przejmą stery Zaolzia by prowadzić je dalej. Pytanie tylko, czy ten okręt będzie jeszcze wtedy istniał i czy nie utonie w morzu. Nie tyle czeskim, co w morzu obojętności. I tego obawiają się autorzy „Wizji”
dz/
Inne tematy w dziale Polityka