Materac kołysał się równomiernie na spokojnych falach parkietu. Nieopodal zastukotał nocny pociąg, odpowiedział mu za chwilę pisk hamującego auta. A oni płynęli razem trzymając się uporczywie ustami aby nie wypaść za burtę. Każde z nich dobrze wiedziało, że nie wolno im tak podróżować, ona - lesbijka, którą miesiąc wcześniej opuściła długoletnia partnerka, on - ojciec dzieciom, już wiele lat po rozwodzie. Byli jak brat i siostra w swoich problemach. Ale zadziałał magiczny napój jaki podała im wieczorem barmanka w obskurnej knajpce. Zadziałał i dał im prztyczka w nos - stali się nagle Tristanem i Izoldą tych dziwacznych czasów.
- Dokąd płyniemy?
- Do portu.
- A gdzie jest ten port?
- Nie wiem. Chyba na drugim brzegu.
Kiedy ostatnio dotykała mężczyzny? Kiedy on ostatnio czuł tak mocno zapach kobiety? Dziwiło ich to wszystko, zaskakiwało i przerażało jednocześnie.
- Co ja właściwie robię?
- Nie wiem, też sobie zadaję to pytanie...
- Przecież my nie możemy być razem.
- Nie możemy. I nigdy nie będziemy.
Lało. Krople padały na włosy, twarz i dłonie, którymi starali się bronić jedno drugie przed zmoknięciem. Okrywali sobie włosy, szyje, ramiona, plecy i pośladki. Ale żywioł nie ustępował. Stali tak nadzy w strugach wody i patrzyli na siebie. Żadne z nich nie miało w sobie dość siły by wyłączyć prysznic.
- Jak się czułeś w trakcie rozwodu?
- Chujowo. A czemu pytasz?
- Bo ja właśnie teraz przez to przechodzę.
- To ci nie zazdroszczę.
Obudziło ich słońce. Wtargnęło na pokład materaca i zaświdrowało po oczach. Uśmiechnęli się. Ale rozchylone wargi wnet zamknęły im powieki. Magiczny napój jeszcze działał.
- Jak ty to robisz?
- Nie wiem. Może wiem gdzie dotknąć?
- Ale kobiety robią to bardziej czule, delikatniej, inaczej...
- Nie jestem kobietą i nigdy nią nie będę...
Spoglądali na zaniedbane podwórko. Zieleń rozpychała się bezczelnie. W dali za płotem kwitł bez, na balkonie w kamienicy obok prześcieradło zbierało wiosenne powietrze. Dmuchali w nie kłębami papierosowego dymu.
- Chodź, pójdziemy.
- Dokąd?
- Nie wiem jeszcze. Może do przyjaźni?
- Może...
Na mieście nikt nie zwrócił na nich uwagi. Nikt nie wiedział, że to Tristan i Izolda, którzy tej właśnie nocy naruszyli największe kulturowe tabu tych dziwacznych czasów, tabu, którego nikomu nie wolno było podważyć - tabu orientacji seksualnej.
Inne tematy w dziale Kultura