Wprowadzenie europejskich sankcji wobec Ukrainy, a dokładniej - jak to się teraz mówi - pewnych ograniczeń typu blokada kont bankowych i zakaz wjazdu na teren UE wobec osób sprawujących realną władzę w tym kraju, czyli tzw. oligarchów miałoby sens tylko w jednym wypadku - jeśli wcześniej prowadzone były z nimi rozmowy, które zakończyły się fiaskiem.
System ukraiński opiera się na swoistej równowadze pewnych grup interesów, klanów, na których czele stoją współcześni magnaci. I nie jest to, a raczej nie powinno być żadnym odkryciem dla kogoś, kto choć trochę interesuje się naszym wschodnim sąsiadem. Dla biurokratów i legalistów problemem może być to, że system ten nie ma odzwierciedlenia w ukraińskiej konstytucji, ale politykom i ogólnie rzecz biorąc decydentom europejskim nie powinno to przeszkadzać. Nie urodziliśmy się wszak wczoraj.
Czy były zatem prowadzone negocjacje z ludźmi władzy? Czy poza preferowaniem pewnej tylko grupy, co robią od dawna Niemcy, była próba dotarcia, a powiem bezpośrednio i mało dyplomatycznie - czy była próba "kupienia" ukraińskich możnowładców? Zawsze mam taką naiwną nadzieję, że poza mądralami, którzy wypowiadają się na forum publicznym wymachując sejmowym czy europarlamentarnym mandatem, albo zasłaniającym się majestatem sprawowanej rządowej funkcji działa w cieniu sztab, który nie tyle trzyma rękę na pulsie, co stara się brać udział, co tam! bierze udział w realnych wydarzeniach. Więc jak z tą Ukrainą? jak przebiegają rozmowy z Achmetowem, Firtaszem i mniejszymi, ale jednak wciąż znaczącymi graczami?
Inne tematy w dziale Polityka