Ta wojna jest niemal nieznana, mimo że na Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie są wspomniane dwie bitwy podczas niej toczone. Wojna ta nie jest też specjalnie poprawna politycznie, bo podług oficjalnej historiografii nigdy z tym państwem nie walczyliśmy. I może właśnie dlatego od kilku lat raczkują po popularnych prawicowych historycznych czasopismach lepsze-gorsze artykuły na jej temat.
23 stycznia 1919, na trzy dni przed rozpisanymi przez Naczelnika Państwa wyborami do Sejmu Ustawodawczego wojska czechosłowackie, a konkretnie kilkanaście tysięcy legionistów płk. Josefa Šnejdárka przekroczyło zbrojnie tymczasową linię graniczną ustaloną 5 listopada 1918 roku przez Radę Narodową dla Księstwa Cieszyńskiego i Zemský národní výbor pro Slezsko (Krajowa Rada Narodowa dla Śląska) i w ciągu kilku dni zajęło Karwinę, Frysztat, Kończyce, Trzyniec, Jabłonków, Cieszyn i Ustroń, a zostali zatrzymani dopiero pod Skoczowem.
Dobrze zorganizowani i wyszkoleni Czesi mieli przeciwko sobie raptem dwa tysiące obrońców, składających się głównie z luźnych formacji milicji robotniczych i żołnierzy Wojska Polskiego, którego główne siły w tym samym momencie były skoncentrowane na walkach z Ukraińcami we wschodniej Galicji. Po tygodniu doszło do rozejmu podyktowanego przez Ententę i - reasumując - półtora roku później została ustalona nowa granica polsko-czechosłowacka, która przebiega tak jak w chwili obecnej. Polska utraciła karwińskie zagłębie węglowe, hutę w Trzyńcu, dworzec kolejowy w Cieszynie i linię kolejową oraz last but not least dominującą w tym wielokulturowym śląsko-cieszyńskim krajobrazie 130-tysięczną grupę obywateli przyznających się do polskości. Nad wydarzeniami stycznia 1919 zaległo milczenie, szczególnie, że zostało potem zdyskontowane propagandowo przez "polskie zajęcie Zaolzia" dziewiętnaście lat później.
Całkiem niedawno sprawa 1919 roku odżyła na nowo. Pod koniec 2012 na jednym ze wzgórz między Nydkiem a Bystrzycą (na terenie Zaolzia) pojawił się nagle obelisk ku czci pułkownika Šnejdárka, co wywołało oburzenie polskich mieszkańców. Inicjatorem upamiętnienia późniejszego czechosłowackiego generała, była Československá obec legionářská (Czechosłowacka Wspólnota Legionowa, ČsOL). Wkrótce potem pomniczek został oblany czerwoną farbą przez nieznanych sprawców. Podejrzenie padło na Polaków, którzy, łcznie z prezesem Kongresu Polaków w Republice Czeskiej i redaktorem zaolziańskiego "Głosu Ludu" byli przesłuchiwani przez policję. Wszyscy wiedzieli, że czyn wandalów ma podłoże polityczne, a jeśli nawet nie - to tak został zinterpretowany.
Gloryfikacji Šnejdárka przez środowiska czeskie przeciwstawili się historycy polscy z Cieszyna i w listopadzie ubiegłego roku doszło do przedstawienia "Białej księgi" zbrodni czeskich. Na podstawie materiałów archiwalnych znajdujących się w Książnicy Cieszyńskiej ustalono łącznie ponad czterdzieści takich przypadków. Jeden z inicjatorów tej akcji Krzysztof Neścior, twórca i szef Muzeum 4 Pułku Strzelców Podhalańskich w Cieszynie zwrócił uwagę, że w ewidencji grobów wojskowych poległych podczas walk nie ma zewidencjonowanych miejsc pochówku żołnierzy i milicjantów poległych i zamordowanych podczas siedmiodniowych walk.
Obecnie w rocznicę tych wydarzeń nastroje na Zaolziu wzrastają. Na 24 stycznia planowany jest 1. Zimní Legiomarš (I Zimowy Marsz Legionowy) organizowany przez ostrawski ČsOL, podczas którego czescy legionarze i grupy rekonstrukcyjne przedefilują z Bystrzycy na górę Połednia, gdzie znajdzje się wspomniany obelisk. Uroczystości mają się też odbyć na cmentarzu czeskich legionistów w Orłowej. Tymczasem organizacje polskie nie zdecydowały się wziąć udziału we wspólnych obchodach i organizują mszę i konferencję historyczną w Stonawie, gdzie na miejscowym cmentarzu pochowanych jest dwudziestu żołnierzy 12 Wadowickiego Pułku Piechoty zamordowanych po dostaniu się do czeskiej niewoli.
Fragment zaproszenia na tegoroczne uroczystości w Stonawie
I co dalej? Drzemiący od kilkudziesięciu lat wulkan pamięci może eksplodować w każdej chwili i ze wzmożoną siłą. Wybuch nastąpi nie w Pradze czy w Warszawie, ale w regionie, gdzie Polacy, a od 1920 i 1945 roku również i Czesi żyją dom w dom obok siebie. Można kwestionować z jednej strony stawianie pomników osobom, które przez sąsiadów uważane są za agresorów i morderców, których działanie doprowadziło do utracenia administracyjnej więzie z Macierzą. Można również podważać sens rozdrapywania ran i po niemalże stu latach liczenia polskich ofiar, czy też publikowania pisanych z tezą tekstów historycznych, jakim był na przykład artykuł Michała Wołłejki w "Historii Do Rzeczy". Ale to nie jest rozwiązanie.
Dobrze, że wreszcie dostrzeżono, ćwierć wieku po czechosłowackiej aksamitnej rewolucji i pookrągłostołowych przemianach w Polsce tę białą plamę (pamięta ktoś jeszcze ów termin z lat 80-tych?) stosunków polsko-czeskich. Konieczna wydaje się przeprowadzenie debaty historyków, polskich i czeskich, a może nawet nie związanych emocjonalnie i etnicznie z "siedmiodniową wojną". Ale takie spotkanie, oczyszczające wzajemne animozje winno się odbyć nie przy drzwiach zamkniętych w profesorskich gabinetach, ale z udziałem szeroko zainteresowanej publiczności.
______
Linki, materiały, źródła:
● Dyskusja na temat pomnika generała Josefa Šnejdárka. Oświadczenie Ambasadora Republiki Czeskiej w Rzeczypospolitej Polskiej Jana Sechtera
● Josef Šnejdárek, Co jsem prožil (pdf)
● Biała księga zbrodni popełnionych w dniach 23-29.01.1919 r. na Śląsku Cieszyńskim przez wojska Gen. Josefa Šnejdárka
● Komentarz do "Białej Księgi" wygłoszony przez Krzysztofa Neściora 7 listopada 2013 r. podczas spotkania w ramach Międzygeneracyjnego Uniwersytetu Regionalnego w KaSS Střelnice w Cz. Cieszynie [youtube]
● Zaproszenie na 1. Zimní Legiomarš 24-25 stycznia 2014 r.
Inne tematy w dziale Kultura