Bez echa w polskich mediach przeszła informacja, że na początku grudnia Władimir Putin zlikwidował RIA Nowosti i powołał swego rodzaju "medialnego lewiatana" na bazie tejże agencji, nadającej w kilkudziesięciu językach radiostacji "Głos Rosji" (Голос России / Voice of Russia) i skierowanej również na zagranicznego odbiorcę telewizji "Rossija Segodnia" (Россия Сегодня / Russia Today).
Nowa platforma medialna, która przejęła nazwę po kanale telewizyjnym, została utworzona w celu propagowania w krajach szeroko pojętego Zachodu dobrego wizerunku Rosji i rosyjskiego punktu widzenia na sprawy światowe. Na czele holdingu stanął były prezenter programu pierwszego telewizji rosyjskiej Dmitrij Kisieliow, dziennikarz, a właściwie (bo nie będzie w tym zbytniej przesady) cyngiel Kremla. "Rossija Segodnia" ma być odpowiedzią Moskwy na - jak to określa Putin - "anglosaski monopol na informację".
Poza propagandą skierowaną na Zachód widać wyraźnie, że Kreml chce skupić w jednych rękach najważniejsze kanały informacyjne wypływającej z tego kraju. Zważywszy że na przykład w Polsce dziennikarze zajmujący się Wschodem często nie posiedli mowy Puszkina i Tołstoja w stopniu umożliwiającym chociażby odcyfrowanie grażdanki, istnieje poważne niebezpieczeństwo, że wielu odbiorców krajowych już mediów będzie karmiona przez własnych żurnalistów przygotowaną w Moskwie papką.
Nasuwa się jednocześnie pytanie czy Polska i pozostałe kraje Unii Europejskiej są zainteresowane, aby podjąć putinowską rękawicę i uruchomić nowoczesne medium, które promowałoby wartości okcydentalne i europejskie stanowisko w różnorakich kwestiach na rynku wschodnim.
Inne tematy w dziale Polityka