W tej chwili już niemal nikt nie stawia pytania czy łukowata instalacja Julity Wójcik harmonizuje z otoczeniem jednego z niewielu gwiaździstych placów w Warszawie, gdyż z problemu urbanistycznego i estetycznego górę wziął aspekt symboliczny czy wręcz ideologiczny.
Umiejscowienie na pl. Zbawiciela niedaleko kościoła pod tymże samym wezwaniem metalowej konstrukcji pokrytej plastikowymi kwiatami ułożonymi w barwach tęczy mogłoby sugerować, że inicjatorom postawienia tego dzieła w takim a nie innym miejscu chodzi o uwydatnienie biblijnej historii Przymierza jakie po dniach potopu Pan zawiązał z Noem i jego potomkami aż do skończenia świata.
Tymczasem dość szybko okazało się, że instalację można interpretować tylko w jeden jedyny sposób. Otóż symbolizuje ona w centrum miasta, tuż obok rzymsko-katolickiej świątyni idee homoseksualnego lobby, którego znakiem, jakby nie było, jest sześciopasmowa tęczowa flaga właśnie. I ta wykładnia jest preferowana zarówno przez sympatyków, jak i przez przeciwników pederastycznego dyskursu (nie słyszałem głosu spółdzielców w tej sprawie, którzy przecież również używają tęczowych barw).
A oskarżanie o niedawne, kolejne już podpalenie tęczy osób związanych ze środowiskami, które powszechnie są znane ze swej bezkompromisowej postawy wobec homoseksualizmu i te pe, sprawia, że tęcza zaczyna być postrzegana teraz jako ostoja demokracji, tolerancji, równości, normalności i - co by to nie znaczyło - świata "naszych wartości", który zaraz może spłonąć jeśli podpalaczom nie postawimy tamy. W ten sposób tęcza z pl. Zbawiciela staje się kolejnym symbolem w polskiej wojnie na emocje i szybkie szufladkowanie przeciwnika. Nie ważne w tym momencie stają się wszelakie dyskusje tyczące estetyki, założeń urbanistycznych, przeniesienia tęczy w inne, bardziej ją eksponujące miejsce. Tęcza-symbol przez długi czas pozostanie w tym miejscu, na tak ulubionym obecnie przez młodzież i warszawską, i przyjezdną "Placyku", choć niektórym jego bywalcom będzie to nie w smak.
Ale jest jedno wyjście z tej tęczowej rozpaczy. Stary sprawdzony sposób preferowany w kulturze od laty tysięcy. Sprytny sposób, który w mistrzowską wprost maestrią udoskonaliło chrześcijaństwo z Kościołem rzymskim na czele, a mianowicie przejęcie, zredefiniowanie i zreinterpretowanie symbolu. Z tęczą powinno pójść prosto: "otóż tęcza, poza przymierzem, łącznością człowieka ze Stwórcą, pokazuje nam jeszcze ten cudowny aspekt wielobarwnej jedności świata, w którym rodzina..." Ale to niech już sobie napisze publicysta katolicki.
Inne tematy w dziale Kultura