Jarosław jot-Drużycki Jarosław jot-Drużycki
672
BLOG

Rok Gierka? Nie. Rok Kazimierza Pużaka

Jarosław jot-Drużycki Jarosław jot-Drużycki Polityka Obserwuj notkę 1

SLD wymyśla sobie rok Gierka, aby publika poczuła się skonsternowana. No więc publika się ślini, z nerw wychodzi i gra na antykomunistycznym tarabanie, głośno i przewidywalnie; dokładnie tak jak to sobie sprytnie wykoncypował Leszek Miller i zgodnie z jego regułami. Ale ja mam tromfa. Świetny to doprawdy pomysł aby wielka postać lewicy patronowała rozpoczętemu właśnie rokowi - i tu szefowi SLD za inspirację dziękuję - a na tego patrona nadaje się nie kto inny jak Kazimierz Pużak, wybitny działacz niepodległościowy i socjalistyczny, więzień caratu i komuny, którego 130 rocznica urodzin przypadnie 26 sierpnia tego roku.

Urodzony w Tarnopolu Pużak, jako członek  Organizacji Bojowej Polskiej Partii Socjalistycznej uczestniczył w Rewolucji 1905 roku [przypisek dla młodzieży: to takie jedno z wielu przemilczanych przez mainstream wydarzeń w polskich dziejach, zwane niekiedy z racji na zasięg i podnoszone hasła czwartym powstaniem]; kilka lat później zostaje aresztowany za przynależność do PPS i osadzony w twierdzy szlisselburskiej. W międzywojniu piastował mandat poselski, brał aktywny udział m.in. w pomocy powstańcom śląskim. Podczas okupacji niemieckiej  przewodził konspiracyjnej działalności PPS (Ruch Mas Pracujących Miast i Wsi Wolność-Równość-Niepodległość) a także był przewodniczącym Rady Jedności Narodowej – krajowej reprezentacji stronnictw politycznych. Zaraz po wojnie wraz z towarzyszami z Delegatury Rządu na Kraj został podstępnie wywieziony do Moskwy i sądzony w "procesie szesnastu" w Moskwie. Po zwolnieniu ponownie stanął przed sądem, tym razem już w Polsce, w pokazowym procesie kierownictwa WRN. Zmarł w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach w więzieniu w Rawiczu w 1950 roku.

Pużak, tak jak wielu XX-wiecznych socjalistów, został po śmierci jeszcze raz skazany, tym razem na zapomnienie. Najpierw w Peerelu, a potem już w III Rzplitej, której akuszerom zależało na tym, aby wszystko co kojarzy się z socjalizmem zostało jeśli nie odrzucone w kąt to przynajmniej ośmieszone. Bo ten polski socjalizm zawsze był jakiś taki niemodny, niepodległościowy i państwowotwórczy, a ci jego przedstawiciele jacyś dziwnie uczciwi, wierni sprawie, niesprzedajni i - mówiąc z warszawska - charakterni, a to dla wielu nie było i nadal nie jest do przyjęcia. Ale może właśnie dlatego warto by było w tym roku uczcić człowieka, który choć mógł doczekać końca swych dni w spokoju i na wolności w zamian jedynie za rezygnację z ideałów - pozostał im wierny.

_____
Stefan Stamirowski, Jak umierali Pużak, Dzięgielewski i Zdanowski
 

Wtrynia swe trzy grosze od 26 maja 2009 r. "Hospicjum Zaolzie" - rzecz o umieraniu polskości na zachodnim brzegu Olzy Wydawnictwo Beskidy, Wędrynia 2014 Teksty rozproszone (w sieci) Kogo mierzi Księstwo Cieszyńskie. W poszukiwaniu istoty bycia "stela" (Dziennik Zachodni) Mocne uderzenie (obrazki z Wileńszczyzny) (zw.lt) Wraca sprawa Zaolzia (Rzeczpospolita) Cień Czarnej Julki (gazetacodzienna.pl)   Lubczasopismo   Sympatie

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka